Matylda Damięcka odniosła się do teledysku Taco Hemingwaya. Polityczny manifest
Najnowszy utwór rapera Taco Hemingwaya "Polskie Tango" bije rekordy popularności. Teraz Matylda Damięcka przedstawiła swoją interpretację gwiazdek.
16.07.2020 18:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Osiem gwiazdek - taki symbol pojawia się na koniec teledysku "Polskie Tango" Taco Hemingwaya. To znak graficzny, który symbolizuje wulgarne sformułowanie: "J...ć PiS". Utwór uważany jest za swoisty protest song i polityczny manifest. Osoby, które były niezadowolone z wyników wyborów, publikowały ocenzurowane hasło w mediach społecznościowych.
Taco Hemingway - POLSKIE TANGO (prod. Lanek)
Matylda Damięcka odniosła się do teledysku "Polskie Tango"
Matylda Damięcka, zazwyczaj dobitnie komentuje rzeczywistość swoimi grafikami. Nie mogła zatem obojętnie przejść zarówno obok wyników wyborów, jak i teledysku Taco. W ironiczny sposób przedstawiła swoją interpretację. I tak pod ośmioma gwiazdkami znajduje się: "Lubmy się", Szano wać", "Kochom cię".
Do grafiki dołączyła również polityczną "Bajkę o gwiazdkach".
"Za siedmioma górami
za obietnic szczytami
za wyciętymi lasami
w małej wiosce
między dwoma mocarstwami
na rzece między przeciwnymi obozami
na tratwie oklejonej dwiema kandydatów na króla
tejże wioski twarzami,
dryfował smokorzeł z dwiema głowami.
Choć jeden skazany na drugiego połowę, miłością do siebie nie pałali. Gdy jeden chciał w lewo, drugi zaś w prawo kierował swą nogę. Więc trwali w impasie i zamiast przez życie iść wspólnie, ot tak dryfowali, każdy chcąc obrać, własną drogę.
Kosmos z uwagą spoglądał w ich stronę. Ze smutkiem, bo koncept ich bytu był arcydziełem. Z tym drugim żyć trudno, bez niego nie może. Więc zesłał im światło. Osiem przyjaciółek. Gwiazd najjaśniejszych, by jednać stworzonych. Pięć i trzy gwiazdy świeciły im skrycie ***** ***, gdy gasły, jawiły prawdziwe oblicze. LUBMY SIĘ, jedna z głów przeczytała o świcie. Druga zaś widziała coś zgoła innego...
I zamiast poczekać, aż do cholery opadną emocje, do których miała pełne prawo, bo to umówmy się nie była kampania wyborcza miłością i szacunkiem uszyta, wyzionęła ogniem swej słynnej 'tolerancji', zwęglając przy tym swą znienawidzoną drugą połowę, lecz zabijając również i siebie. Morał? Żeby kochać swój kraj, wcale nie musisz kochać nim rządzących. LUBMY SIĘ. A jak lubić to za dużo, przynajmniej zacznijmy się SZANO WAĆ"