Rosjanie przejęli popularny kurort. Mówi, jak się zachowują

Rosjanka mieszka na wyspie Thoddoo - zdjęcie poglądowe
Rosjanka mieszka na wyspie Thoddoo - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © Getty Images

30.07.2024 13:08, aktual.: 30.07.2024 15:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Mam wrażenie, że gdyby ktoś przyleciał na Malediwy i chciałby mówić podczas urlopu tylko po rosyjsku, nie miałby żadnego problemu" - mówi Wera, Rosjanka mieszkająca na Malediwach. Okazuje się, że malownicza wyspa stała się rajem dla Rosjan, którzy mają dość prowojennej propagandy.

Pełnoskalowa agresja w Ukrainie trwa już pod ponad dwóch lat. Wielu Rosjan stanowczo sprzeciwia się dalszemu prowadzeniu wojny. Cześć z nich zdecydowała się opuścić kraj. Jedną z takich osób jest 28-letnia Wera, która na co dzień mieszka i pracuje na Malediwach. W rozmowie z korespondentką Onetu opowiedziała, dlaczego na wyspach jest tylu Rosjan i co myślą o nich lokalsi.

Miała dość wojny. Wyjechała na Malediwy

Wera to 28-letnia Rosjanka. Kobieta pracowała jako menedżerka ds. relacji z klientami, jednak po wybuchu wojny zdecydowała się opuścić kraj. Pewnego dnia napisała do niej przyjaciółka, która mieszka na Malediwach. Zaproponowała jej pracę, a 28-latka przystała na ofertę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tak trafiła na Thoddoo, niewielką, malowniczą wyspę. Od razu po przyjeździe usłyszała swoich rodaków.

"Język rosyjski brzmiał tu na każdym kroku! Kiedy poszłam do kawiarni, żeby coś zjeść po długiej drodze, okazało się, że kelnerami są chłopcy z Chabarowska" - wyznała Wera w Onecie.

Według jej relacji, Malediwy stały się wybawieniem dla zmęczonych wojną Rosjan. Część z nich została tu na stałe.

"(…) Już nie mówię o mnóstwie Rosjan, którzy prowadzą tu wycieczki lub są właścicielami hoteli. Mam wrażenie, że gdyby ktoś przyleciał na Malediwy i chciałby mówić podczas urlopu tylko po rosyjsku, nie miałby żadnego problemu" - kontynuowała.

Kobieta jest menadżerką hotelu. Choć ma kontakt z ludźmi z całego świata, uważa, że jej rodacy są najbardziej wymagającymi gośćmi.

"Na przykład o godz. 2 w nocy zadzwonił do mnie gość naszego hotelu. Pomyślałam, że czuje się niedobrze i potrzebuje lekarza (…). Potrzebował fryzjera o godz. 2! Oczywiście, że to był turysta z Moskwy. Żaden Europejczyk nie zachowywałby się w taki sposób" - mówiła.

W dalszej części rozmowy opowiedziała o agresywnym, rosyjskim turyście, który nie mógł pogodzić się z tym, że na wyspach obowiązuje zakaz sprzedaży alkoholu. Oburzony mężczyzna zaczął przeklinać, a kobieta zakończyła rozmowę. Jakiś czas później na stronie obiektu pojawiła się negatywna opinia na jej temat.

"To takie rosyjskie: klient jest bóstwem, obsługa — nikim…" - wyznała.

Co mieszkańcy Malediwów sądzą o Rosjanach?

Wojna w Ukrainie spowodowała, że wiele osób jest wrogo nastawionych do Rosjan. Okazuje się, że na Malediwach nikt nie ma z tym problemu.

"Mieszkańcom Malediwów jesteśmy obojętni. Ludziom z Bangladeszu, Indii i Pakistanu, którzy tu pracują, też. Wojna w Ukrainie to coś, co ich nie obchodzi" - tłumaczyła.

Dodała też, że nie widzi powodów do nienawiści, bowiem Rosjanie zostawiają na wyspach ogromne sumy.

"No i wiadomo, że na Malediwy przyjeżdżają zamożni Rosjanie, zostawiają tu całą fortunę (...). Tak mi się wydaje, że jeden z powodów, dla którego Rosjanie lubią Malediwy, to brak pytań na temat ataku Rosji na Ukrainę" - wyznała.

Źródło: Onet

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Materiały WP
Materiały WP© Materiały własne
Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
Zobacz także