Miłość łączy pokolenia. Są o wiele starsi od swoich partnerek
Na ślubnym kobiercu zamiast równolatków stanęli obok nich mężczyźni, którzy swobodnie mogliby być ich ojcami. Są szczęśliwe, kochają i czują się kochane, jednak doskwierają im złośliwe uwagi znajomych, że wyszły za mąż za "starca", dla pieniędzy, bo brakuje im tatusia.
16.11.2019 | aktual.: 16.11.2019 16:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy krótki romans przechodzi w miłość
Krzysiek i Weronika spotkali się pierwszy raz pięć lat temu w zupełnie nieodpowiednim momencie. On był po rozwodzie, ona ledwo co wyleczyła rany po kilkuletnim związku z wiarołomnym partnerem. Miała wyjść za Adama za mąż, ale relacja legła w gruzach, gdy wyszło na jaw, że wymarzony narzeczony zdradza ją regularnie i na dodatek będzie ojcem dziecka… jej koleżanki z pracy.
- Czułam się jak w wenezuelskiej telenoweli - opowiada z goryczą w głosie 40-latka. - Długo się zbierałam po tym ciosie, ale gdy stanęłam na nogi, moja siostra, która nie umie usiedzieć na miejscu ani chwili, namówiła mnie na wspólny wypad na narty do Włoch. Ale okazało się, że nie miałyśmy jechać same, tylko z firmą, która specjalizuje się w organizacji wyjazdów dla miłośników sportów ekstremalnych! A ja nawet za dobrze nie umiałam jeździć!
Okazało się, że heliski, czyli skakanie z helikoptera i jazda po nieprzygotowanych trasach są tylko dla chętnych, a reszta członków 120-osobowej grupy jeździ w jak najbardziej przewidywalnych warunkach doskonale przygotowanych tras na stokach włoskiej Monterosy. Poznali się na apreski, czyli imprezie po nartach, która najczęściej organizowana jest w barze u podnóża stoku.
- Krzysiek, który jeździ na desce, miał rozwiązane buty snowboardowe. Nadepnął sobie na sznurowadło i runął przede mną jak długi. Bałam się, że nie wstanie, widziałam, że to dojrzały facet - jest ode mnie o 25 lat starszy. Na początku sądziłam, że to będzie krótkotrwały romans. Jednak zakochałam się na zabój. W sierpniu wzięliśmy ślub.
Grom z jasnego nieba
Anka obiecała sobie zostać "starą panną" do końca życia. - Zawsze strasznie mnie mierziło to wpychanie kobiet w męskie ramiona za wszelką cenę, byle by dziewczyna nie została starą panną… - opowiada 39-letnia dziennikarka. - Mimo że pochodzę z postępowego domu, to moja mama, wykształcona kobieta, też kilka razy zapytała, czy planuję jakieś zamążpójście, bo chciałaby mnie zobaczyć w welonie. A ja nie miałam nawet kandydata na chłopaka!
Nigdy nie narzekała na brak powodzenia u mężczyzn, ale wszyscy, którzy o nią zabiegali okazywali się albo nieodpowiedzialni, albo infantylni, albo nudni… - Przecież to bez sensu wiązać się z kimkolwiek - przekonuje kobieta. I dodaje: - I gdy już koło 35. urodzin pogodziłam się, że będę sama, spotkałam jego. Jak? Oczywiście w najmniej spodziewanym momencie. Robiłam wywiad z prezesem dużej spółki. Nie umiał odpowiedzieć na moje szczegółowe pytanie dot. finansów firmy, więc zadzwonił do swojego zastępcy. Gdy Robert wszedł do gabinetu szefa, to jak by spadł na mnie grom z jasnego nieba. I na niego też. Nie mogłam się nadziwić, bo facet spokojnie mógłby być moim ojcem… A tymczasem od dwóch lat jest moim mężem i na dodatek właśnie okazało się, że jestem w ciąży…
Starszy mąż mnie odmłodził
Gdy Weronika ma odpowiedzieć, co ją w Krzyśku ujęło, waha się. - On ma tyle pożądanych przeze mnie cech, że nie wiem, od której zacząć - mówi ze śmiechem. - Najważniejsze jest chyba to, że od początku nie musiałam przy nim nikogo udawać. Pierwszy raz byłam sobą, bez puszenia się, wypinania piersi, szczerzenia zębów. To było dla mnie coś zupełnie nowego, szalenie ozdrowieńczego - dodaje.
Weronika podkreśla, że przy Krzyśku zyskała także ogromny spokój, którego całe życie jej brakowało. - Nie ma tego szarpania się, wiecznej walki o wszystko, o to kto ma rację, kto ma zapłacić rachunki czy zarezerwować dom na wakacje. Wiem, że znajomi czasami gadają za naszymi plecami, że wzięłam sobie starego, bogatego dziada. Tymczasem to ja lepiej zarabiam dzięki pracy w biznesie, a mój mąż rozwija się artystycznie w studiu nagrań. Fakt, że to on zgromadził dotychczas większy majątek, ale miał na to 25 lat więcej niż ja - dodaje.
Zobacz także
Anka przyznaje, że 27 lat różnicy w związku to dużo. Ale paradoksalnie to Robert sprawił, że poczuła się młodziej. - Ja chyba zawsze byłam trochę stara malutka, dojrzała znacznie bardziej niż moi rówieśnicy. Słabo interesowałam się imprezowym trybem życia w czasie studiów. Myślę, że byłam wtedy dość drętwa, zamartwiałam się zbytnio wszystkimi i wszystkim. Do tego te moje wolnościowo-feministyczne zapędy sprawiły, że trudno mi było spotkać się z jakimś mężczyzną w pół drogi - zauważa.
- Paradoks polega na tym, że facet, który jest ode mnie starszy o 27 lat, jest zdecydowanie ode mnie młodszy duchem, ma nieporównywalnie więcej w sobie i optymizmu, i szaleństwa, i pozytywnego nastawienia do życia. Odmłodniałam przy nim zdecydowanie. A z drugiej strony jest odpowiedzialny jak stary niedźwiedź. Stanowi dla mnie zupełnie niespotykaną w przyrodzie mieszankę. Za to go kocham. Na tyle, że tuż przed czterdziestką zdecydowałam się na dziecko. Celowo mówię, że się zdecydowałam, bo Robert przestrzegł mnie, że z powodu jego wieku, mogę zostać samotną matką. Oboje mamy tego świadomość - podkreśla.
Warto porzucić stereotypy
- Gdy młodsza kobieta wiąże się z dużo starszym mężczyzną, jest to zazwyczaj akceptowane społecznie w przeciwieństwie do sytuacji, gdy dojrzała kobieta wiąże się z młodszym partnerem - uważa psycholożka Katarzyna Szymańska. - Tym, co czyni mężczyznę atrakcyjnym, są majątek, władza, a nie ponętność fizyczna i młodość, które są nieodzownymi przymiotami atrakcyjnej i - co ważne - płodnej kobiety. W drugą stronę to nie działa. Stereotypowo myślimy, że jeśli między partnerami jest duża różnica wieku, to znaczy, że młodsza kobieta jest zapewne głupsza i biedniejsza, a jej starszy partner - bogaty i mądry. Tymczasem może być dokładnie odwrotnie. To ona może być tą rozważną i twardo stąpającą po ziemi, a on rozkosznym Piotrusiem Panem po sześćdziesiątce - mówi psycholożka.
Zobacz także
Szymańska zaznacza, że gdy jednak to mężczyzna jest starszy w związku, łatwo szufladkujemy go jako tego, który czerpie z młodej kobiety jej siły witalne, wysysa życiodajne soki, by się poczuć młodziej, lepiej, a ona szuka w nim ojca, którego brakowało jej w dzieciństwie. - Zapewne czasami i tak się zdarza, jednak warto pamiętać, że związki z dużą różnicą wieku zdarzają się czasami po prostu, bez żadnych specjalnych uwarunkowań. Między ludźmi pojawia się jakaś ogromna namiętność, zarówno seksualna, jak również psychiczna i duchowa, siła, która w tym samym pcha do siebie dwie osoby wbrew społecznemu porządkowi, normom i zasadom. Te jednak zakochują się w sobie i chcą ze sobą być, mimo że często przecież mają jakieś zobowiązania rodzinne, emocjonalne - podsumowuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl