Miłość za wizę. "Oni śmieją się z takich Polek"
Tunezyjczyk chciał poślubić Polkę, aby móc mieszkać w Europie. Wizy za miłość szukają najczęściej obywatele Maroka, Tunezji i Nigerii. - Miłość jest ślepa i nie zna granic, ale może być wykorzystana w niecnym celu - komentuje rzecznik prasowa Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Napisała do mnie kobieta z pytaniem o formalności związane ze ślubem z Tunezyjczykiem. Była bardzo zakochana i zależało jej, żeby zrobić to szybko. Okazało się, że zna go tylko miesiąc - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Kinga Jouini, autorka bloga "Tunezja. Moje miejsce na ziemi".
- Obiecywał jej niestworzone rzeczy! W ogóle nie weryfikowała, co jest prawdą, a co nie. Wydawało jej się, że po takim czasie wie o nim wszystko. Później przyznała, że porozumiewają się tylko przy pomocy translatora.
Tunezyjczyk pozna Polkę
Takich historii jest więcej. 38-latka z Bydgoszczy bez wahania zgodziła się na ślub z 32-letnim obywatelem Tunezji. Poznali się przez aplikację randkową. Nie przeszkadzało jej, że znali się od niespełna miesiąca i nigdy nie widzieli się na żywo. Mężczyzna bezgranicznie ją w sobie rozkochał. Zaręczyny zerwała dopiero wtedy, gdy dowiedziała się, że chodzi mu tylko o wizę. Fikcyjne małżeństwo próbował zawrzeć już w kilku innych, europejskich krajach.
Spragnieni Europy cudzoziemcy potrafią obiecać naprawdę wiele. Adorują, są pełni czułych i romantycznych gestów. Malują wizję szczęścia i miłości aż po grób. Potrafią wyczuć, czego oczekują kobiety i stać się dla nich uosobieniem największych pragnień. Ich ofiary nie są przypadkowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oferują miłość - polują na wizę. Wybierają kobiety o szczególnych cechach
- Cudzoziemcy najpierw nawiązują relację z kobietą, najczęściej przez portale społecznościowe, rozkochują ją w sobie i wykorzystują to uczucie do zawarcia związku małżeńskiego. Potem często takie kobiety są ofiarami przemocy seksualnej albo są wykorzystywane do roli tak zwanego muła do przemytu narkotyków czy nawet handlu ludźmi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską kpt. Dagmara Bielec - rzecznik prasowa Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej. Każdego roku strażnicy udaremniają od kilku do kilkunastu fikcyjnych małżeństw.
- Mamy do czynienia nawet ze zorganizowanymi grupami. Słynna sprawa Nigeryjczyków, którzy najpierw rozkochali mnóstwo kobiet, a potem stosowali wobec nich groźby i szantaże. Kobiety przewoziły narkotyki w swoim ciele, były dręczone i wykorzystywane - relacjonuje strażniczka graniczna.
- Mężczyźni ci polują na konkretne kobiety. Potulne, zależne, ze słabą osobowością i niskim poczuciem własnej wartości. Takie, które można łatwo rozkochać i wykorzystać. Miłość jest ślepa i nie zna granic, ale może być wykorzystana w niecnym celu - podsumowuje kpt. Dagmara Bielec.
Czasem to transakcja wiązana. Prokuratura w Żarach ujawniła, że 30-letnia Polka i 39-letni obywatel Indii oferowali kobietom od 6 do 12 tys. zł za fikcyjne małżeństwo. Cudzoziemcy musieli zapłacić cztery razy więcej. Na taki układ zgodziło się przynajmniej 10 kobiet.
- Nie mamy wtedy ofiary, ale są dwie osoby, które czerpią z tego korzyści. Po trzech latach takie małżeństwo się rozwiązuje, kiedy mężczyzna ma już załatwiony pobyt - komentuje kpt. Dagmara Bielec.
"Kobiety chcą, żeby było jak w bajce"
- Prawdopodobnie u tej pani doszło do dysonansu poznawczego - komentuje sytuację z Bydgoszczy prof. Zbigniew Nęcki, psycholog z Krakowskiej Akademii Frycza-Modrzewskiego. - Oznacza to, że pomijamy to, co nie pasuje do naszej wizji - stwierdza w rozmowie z Wirtualną Polską.
Dodaje, że tak szybka decyzja o ślubie może świadczyć o problemach wewnętrznych.
- Gdy jesteśmy mocno zmęczeni samotnością, niepowodzeniami w poprzednich związkach czy awanturami z byłym partnerem i nagle przychodzi ktoś, kto mówi słodkie rzeczy o miłości, to sprawia, że zaczyna się wierzyć, że wszystko się w końcu uda. Nie zauważamy sygnałów ostrzegawczych. To się nazywa tendencyjna ślepota - uczula.
- Kobiety chcą, żeby było tak jak w bajce o księciu, który przybywa z daleka i realizuje nasze marzenia o czułym, wiernym i perfekcyjnym partnerze - mówi psycholog Zbigniew Nęcki i przytacza historię Jerzego Kalibabki ps. "Tulipan". - To był romantyk, który obiecywał złote góry. Miał wiele żon i one wszystkie mówiły, że to miłość, na którą zawsze czekały.
Zdaniem psychologa o fascynację łatwiej w przypadku egzotycznego partnera. - Odległy kraj, palmy, przygoda... W tych marzeniach pojawia się wizja całkiem nowego życia. Taka przygoda może być udana, ale często kończy się dostrzeżeniem diametralnych różnic w kulturze, traktowaniu kobiet czy podejściu do religii. Znam małżeństwo z Turkiem, które się rozpadło z powodu jego nacisków na obrzezanie syna. Pół roku przynajmniej warto poczekać z pójściem do ołtarza - apeluje Zbigniew Nęcki.
Wskazuje, że Polki są bardzo atrakcyjne dla obcokrajowców. - Są piękne, ciekawe świata i gotowe na wielką przygodę. A wiadomo, że wielka przygoda z sąsiadem nie brzmi tak dobrze, jak przygoda z kimś z odległego kraju.
- Mówimy na takich "wizowcy". Żona Tunezyjczyka ostrzega inne kobiety
- Tunezyjczycy lgną do Europejek, a one do nich. Kobiety zachwycone są ich urodą i odmiennością. Mężczyźni ci są bardzo wylewni, od razu mówią kobiecie, że jest najpiękniejsza. To się podoba, zwłaszcza tym paniom, którym wcześniej tego brakowało - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Kinga Jouini, autorka bloga "Tunezja. Moje miejsce na ziemi". Od sześciu lat jest żoną Tunezyjczyka.
- Liczą na to, że w Polsce będzie im się żyło lepiej. U nich jest ciężko z pracą, są niskie zarobki. Myślą, że szybko dostaną wizę. Choć to złudne, bo ślub wcale tego nie gwarantuje. Często są też rozczarowani po przyjeździe, bo Polska to nie Niemcy czy Francja - stwierdza Kinga.
Sama otrzymuje wiele wiadomości od kobiet, które chcą wziąć ślub z obywatelem Tunezji.
- Zawsze radzę, aby wcześniej pojechały do Tunezji, poznały jego rodzinę. Jak można myśleć o ślubie, jeśli nawet nie mówi się wspólnym językiem? - zastanawia się blogerka.
Ostrzega, że czerwona lampka powinna zapalić się wtedy, gdy nasz wybranek prosi o pieniądze, np. dla chorej mamy. - Trzeba uważać, gdy na pytanie, gdzie chciałby zamieszkać, mówi tylko o Polsce. Tak samo, gdy bardzo szybko naciska na ślub. W naszym środowisku na takiego mężczyznę mówimy "wizowiec" - komentuje Kinga Jouini.
Sama, zanim zdecydowała się na ślub z Tunezyjczykiem, weryfikowała to, co mówi, poznała jego rodzinę i kulturę.
"Oni śmieją się z naiwnych Polek" - komentuje sprawę fikcyjnych ślubów jedna z internautek. "Są takie, które tracą wszystko. Zostają bez mieszkania, biorą kredyty tylko po to, aby Tunezyjski Adonis był szczęśliwy. Nie wiem, jak można zadawać się z takim leserem, co w ogóle nie pracuje" - dodaje.
Prof. Zbigniew Nęcki zachęca jednak, aby nie oceniać pochopnie, a próbować zrozumieć. - Każdy ma prawo szukać szczęścia. Gdy jesteśmy zakochani, umysł racjonalny zamienia się w tak zwany umysł miłosny - podsumowuje.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl