Moskwa: Śladami Mistrza i Małgorzaty

Wszystko zaczęło się na Patriarszych Prudach. Na jednej z ławeczek "twarzą do stawu a plecami do Bronnej" siedzieli redaktor Berlioz i poeta Iwan Bezdomny, gdy podszedł do nich dobrze ubrany, lecz trochę dziwny mężczyzna. Był to Woland - szatan we własnej osobie, który przedstawił się jako konsultant do spraw czarnej magii. Tak zaczyna się akcja jednej z najsłynniejszych powieści na świecie - ”Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa.

Moskwa: Śladami Mistrza i Małgorzaty

18.09.2012 | aktual.: 21.09.2012 12:01

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wszystko zaczęło się na Patriarszych Prudach. Na jednej z ławeczek "twarzą do stawu a plecami do Bronnej" siedzieli redaktor Berlioz i poeta Iwan Bezdomny, gdy podszedł do nich dobrze ubrany, lecz trochę dziwny mężczyzna. Był to Woland - szatan we własnej osobie, który przedstawił się jako konsultant do spraw czarnej magii. Tak zaczyna się akcja jednej z najsłynniejszych powieści na świecie - ”Mistrz i Małgorzata” Michaiła Bułhakowa.

Patriarsze Prudy to skwer ze stawem w centrum miasta, gdzie i dziś można przysiąść na jednej z żółtych ławeczek. Otaczają go wysokie lipy, które latem dają schronienie przed skwarem i gwarem kilkunastomilionowej metropolii. Zimą staw zamienia się w lodowisko, po którym mieszkańcy Moskwy jeżdżą na łyżwach.

Próżno jednak szukać tu śladów linii tramwajowej na rogu Małej Bronnej i Jermołajewskiej. Tramwaje podobno nigdy tędy nie jeździły, choć rozpędzony pojazd miał pozbawić Berlioza życia i głowy, gdy nieopatrznie poślizgnął się na rozlanym przez Annuszkę oleju słonecznikowym. O zdarzeniu przypomina kawiarnia Margarita, która każdego wieczoru przyciąga miłośników powieści magicznym klimatem i muzycznymi koncertami.

Diabelskie lokum

Nieopodal Patriarszych Prudów znajduje się miejsce obowiązkowe dla wszystkich wielbicieli prozy Bułhakowa. To kamienica przy Sadowej 10 (w powieści nosi ona numer 302 bis). To tutaj, w mieszkaniu Berlioza i jego współlokatora, dyrektora teatru „Variétés” Lichodiejewa, rozlokował się Woland ze swą diabelską świtą. W rzeczywistości pod tym adresem w latach dwudziestych ubiegłego wieku mieszkał Bułhakow i szczerze tego miejsca - jak i swoich sąsiadów - nienawidził.

Być może dlatego, nie szczędząc krytyki, umieścił ich na kartach powieści, a samo mieszkanie stało się miejscem, gdzie Woland wydał szatański bal, na którym honory domu pełniła Małgorzata. Mieszkanie to było typową komunałką, gdzie pisarz zajmował jeden z pięciu pokoi, a łazienka i kuchnia były wspólne dla wszystkich lokatorów. Zanim jednak tu trafimy, nie obejdzie się bez niespodzianki. Pod adresem Sadowa 10 znajdują się dwa mieszkania i dwa muzea Bułhakowa.

Pierwsze widać już po wejściu na podwórko. Mieści się po lewej stronie, a do środka prowadzą ozdobne drzwi z wyeksponowanym napisem: Dom Bułhakowa. Pokoje z meblami z epoki, rzeźby pisarza, pamiątki mają nas utwierdzić w przekonaniu, że oto znaleźliśmy się w mieszkaniu pisarza. Nic bardziej błędnego! To muzeum to raczej przynęta dla nieświadomych turystów, a nie prawdziwe lokum pisarza.

Bułhakow nie mieszkał na parterze, a na czwartym piętrze, w sąsiedniej klatce. Wiedzą o tym wielbiciele prozy pisarza, którzy ściągają tu od lat i sukcesywnie zamalowują graffiti ściany klatki schodowej. A gwiazdą rysunków jest oczywiście kot Behemot. W pokojach odtworzono klimat lat XX i wspólnego mieszkania w komunałce, choć oryginalnych mebli tutaj nie ma. Nie mogło natomiast zabraknąć czarnego kota, który nie zważając na zwiedzających wyleguje się w przedpokoju.

To nie jedyne ślady Mistrza i Małgorzaty w Moskwie. Na Sadowej rzuca się w oczy okazały budynek Teatru Satyry, który w powieści miał odegrać rolę Teatru Variétés, gdzie Woland zorganizował pokaz czarnej magii. Za dom Mistrza uchodzi zagubiony wśród wysokich kamienic mały, drewniany domek przy ul. Mansurowki Zaułek 9. A stąd niedaleko na Arbat, gdzie w uroczym zakątku, na jednej z uliczek, w pięknej willi stojącej w ogrodzie mieszkała Małgorzata.
„Każdy może się o tym sam przekonać, jeśli tylko zechce się udać do owego ogrodu. Niechże się zwróci do mnie, ja mu podam adres, wskażę drogę, willa stoi do dziś".

map/(kg)

POLECAMY:

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (4)