Blisko ludziNapisała list do córek. Tak przygotowała je na swoją śmierć

Napisała list do córek. Tak przygotowała je na swoją śmierć

Julie Yip-Williams miała 37 lat, gdy zdiagnozowano u niej raka okrężnicy w IV stadium. Wiedziała, że umrze. Raz oszukała śmierć. Urodziła się niewidoma, co było hańbą dla jej rodziny. Babcia zaproponowała nawet eutanazję. Jako dorosła kobieta, sama będąc matką, zaczęła prowadzić bloga. Amerykanie byli wzruszeni jej historią. Dziś wszyscy mogą ją przeczytać w formie książki "Do ostatnich dni".

Napisała list do córek. Tak przygotowała je na swoją śmierć
Źródło zdjęć: © Facebook.com

Chyba rozwiązałam wszelkie kwestie logistyczne związane z moją śmiercią. Wynajęłam całkiem niedrogiego kucharza dla Was i dla tatusia. Zrobiłam listę ważnych rzeczy, notując, kto jest Waszym dentystą, kiedy trzeba opłacić czesne za szkołę, kiedy przedłużyć umowę wynajmu skrzypiec i zająć się nastrojeniem pianina. Wkrótce przygotuję filmiki o tym, gdzie znaleźć wszystkie wywietrzniki w domu i jaką psią karmę lubi Chipper. Sądzę jednak, że to łatwizna i niezbyt ważne kwestie życiowe. Zdałam sobie sprawę, że zawiodłabym Was jako matka, gdybym nie próbowała uśmierzyć bólu związanego z moim odejściem. Przynajmniej powinnam Was uświadomić, że strata mamy naznaczy Wasze życie za młodu. Zawsze będziecie dziećmi, których matka zmarła na raka. Ludzie będą na Was patrzyli z sympatią, ale też litością.

Fakt, że Wasza mama zmarła, stanie się wyznacznikiem Waszego życia, niczym rzucająca się w oczy plama na nieskazitelnym ubraniu. Patrząc na dzieciaki, które mają rodziców, będziecie sobie zadawać pytanie, dlaczego Wasza mama musiała zachorować i umrzeć? Nieraz zapłaczecie z tej niesprawiedliwości. I tak bardzo będziecie chciały znów znaleźć się w moich ramionach wtedy, kiedy pokłócicie się z przyjaciółką, albo zapragniecie, żebym była z Wami, gdy będziecie przekłuwać sobie uszy, czy biła Wam brawo, siedząc w pierwszym rzędzie na szkolnym przedstawieniu. Albo żebym była tą nieznośną mamą, która chce jeszcze jedno zdjęcie na zakończeniu roku szkolnego. Żebym pomogła Wam się ubrać w dzień ślubu lub zająć się nowo narodzonym dzieckiem, żebyście mogły się przespać. Ból pojawi się za każdym razem, gdy będziecie mnie potrzebowały.

Zostałam pozbawiona wzroku. Ta fizyczna ułomność zmieniła mnie jednak na lepsze. Zamiast użalać się nad sobą, postanowiłam skupić się na własnych ambicjach. Ta ułomność sprawiła, że odnalazłam w sobie potencjał, stałam się mądrzejsza. Nauczyła mnie prosić o pomoc i nie wstydzić się ograniczenia fizycznego. Zmusiła mnie do bycia szczerą z samą sobą, pogodzenia się z moja niedoskonałością, a w końcu do bycia szczerą wobec innych. Nauczyła mnie siły i odporności.

Wy zostaniecie pozbawione matki. Jako Wasza matka, życzyłabym sobie móc ochronić Was przed bólem. Ale również jako Wasza matka, chcę, żebyście go poczuły, nauczyły się z nim żyć, zaakceptowały go i potraktowały jak źródło wiedzy. Chcę, byście stały się silniejsze dzięki niemu i wiedziały, że nosicie w sobie moją siłę. Współczujcie ludziom, miejcie empatię dla cierpiących, niezależnie od rodzaju cierpienia. Cieszcie się życiem i jego pięknem, żyjcie entuzjastycznie, chłońcie życie i zróbcie to dla mnie. Bądźcie wdzięczne, tak jak mogą być wdzięczne dzieci przedwcześnie pozbawione matki, dzieci, które rozumieją niepewność i piękno życia. Rzucam Wam to wyzwanie, moje słodkie dziewczynki. Przekształćcie tę okrutną tragedię w źródło piękna, miłości, siły, odwagi i mądrości. Można się z tym nie zgodzić, ale ja zawsze i bez wyjątku wierzyłam, że w naszym życiu jest jakiś głębszy sens. Nawet wtedy, gdy byłam małą dziewczynką, płaczącą samotnie w łóżku.

Ufam, że musimy doświadczyć w życiu jak najwięcej, aby zrozumieć, że człowiek ma tylko jedno życie, niezależnie jak krótkie lub długie ono ma być. Jesteśmy tu, aby poczuć całą gamę emocji. Wszelkie doświadczenia sprawiają, że nasza dusza wzrasta, uczy się, zmienia, a my rozumiemy, co oznacza człowieczeństwo. Nazywam to ewolucją duszy. Wiedzcie, że Wasza matka miała niesamowite życie wypełnione niezasłużonym bólem i cierpieniem, najpierw przez ślepotę, potem przez nowotwór. Pozwoliłam bólowi i cierpieniu zdefiniować mnie, zmienić na lepsze.

Przez wszystkie lata od diagnozy doznałam miłości i współczucia, o jakich mi się nie śniło. Byłam świadkiem lub doświadczyłam osobiście ludzkiej opieki najwyższej rangi, która nauczyła mnie skromności i bycia lepszą. Poznałam smak śmiertelnego strachu, pokonałam go i odnalazłam w sobie odwagę. Ślepota i rak nauczyły mnie tak wiele, że nie umiem wszystkich nauk tutaj wyszczególnić. Mam jednak nadzieję, że po przeczytaniu moich słów, zrozumiecie, że zmiany na lepsze są możliwe i że cierpienie ma swój sens.

Będziecie się czuły samotne, ale zrozumcie, że nie jesteście same. To prawda, że idziemy przez życie w pojedynkę, ponieważ odczuwamy wszystko indywidualnie i w ten sam sposób dokonujemy wyborów. Ale odnalezienie ludzi w podobnej sytuacji jest możliwe i jeśli tego spróbujecie, samotność nie będzie Wam tak bardzo doskwierać. To kolejny paradoks Waszej żeglugi przez życie. I najważniejsze jest to, że macie siebie i możecie na sobie nawzajem polegać. Jesteście siostrami, łączą Was więzy krwi i wspólne doświadczenia. Bądźcie dla siebie oparciem. Kochajcie się i wybaczajcie sobie. Macie też Tatusia. Titi, Wujka Mau i ciocie: Nancy, Caroline i Sue, oraz tak wielu drogich przyjaciół, którzy mnie znali i kochali – oni myślą o Was, martwią się i modlą się za Was. Energia tych kochających osób zawsze będzie Was otaczała i sprawi, że tak naprawdę nigdy nie będziecie same.

I pamiętajcie, że niezależnie od tego, dokąd odejdę, część mnie zawsze będzie z Wami. Moja krew w Was płynie. Odziedziczyłyście po mnie to, co najlepsze. Mimo że fizycznie mnie z Wami nie będzie, będę się Wami opiekowała. (…) Prowadźcie życie warte życia. Żyjcie pełnią życia, świadomie, z wdzięcznością, odważnie, mądrze. Żyjcie!

Obraz
© Wydawnictwo Muza
Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (49)