Blisko ludziNie idą na wesele, bo szkoda im pieniędzy. Wolą wydać je na coś innego

Nie idą na wesele, bo szkoda im pieniędzy. Wolą wydać je na coś innego

Nie idą na wesele, bo szkoda im pieniędzy. Wolą wydać je na coś innego
Źródło zdjęć: © 123RF

04.08.2019 14:58, aktual.: 04.08.2019 19:03

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Judyta nie poszła na wesele koleżanki, ponieważ wolała przeznaczyć pieniądze na wakacje. Michał z kolei zamiast śpiewać "Gorzko, gorzko", zrobił remont łazienki. Nie każdego cieszy perspektywa wydania dużej kwoty pieniędzy na trwającą dwa dni imprezę.

Zaproszenie na ślub, obojętnie czy od dawno niewidzianej rodziny, czy bliskich przyjaciół, nie zawsze jest powodem do radości. Wesele to nie tylko okazja do spotkania i wspólnej zabawy, ale przede wszystkim impreza, w którą zainwestować musimy sporą sumę. Według osób zawodowo zajmujących się organizowaniem ślubów, dolna granica sumy, jaką powinniśmy wsadzić do koperty to 300 zł. W przypadku znajomych. Wesele bliższych krewnych to wydatek rzędu tysiąca złotych. Niektórych na to nie stać, a inni wolą przeznaczyć te pieniądze na coś zupełnie innego.

Monika dziwaczka

Monika z Warszawy na wesela nie chodzi od kilku lat. Uważa to za stratę pieniędzy. Kiedyś musiała odmawiać nawet 4-5 razy w roku. Dziś nie ma już tego problemu. Większość jej bliskich zna jej podejście do takich uroczystości i zwyczajnie jej nie zaprasza. 29-latka twierdzi, że jej relacje wcale na tym nie ucierpiały. Znajomi, którzy początkowo obrażali się lub wyzywali ją od dziwaczek, w końcu zrozumieli, że Monika zwyczajnie nie ma ochoty na takie imprezy. Takie jest jej oficjalne stanowisko. O tym, że tak naprawdę chodzi o pieniądze, nie wie nikt.

– Sama kreacja na wesele to koszt minimum 400 zł. Ale przecież to dopiero początek wydatków. Prezent, kwiaty, a w przypadku wesela poza Warszawą, również koszty związane z dojazdem i noclegiem. Przecież taka impreza może kosztować nawet 1.5-2 tys. złotych. Za takie pieniądze można pojechać na tygodniowy urlop. Albo nawet kilka urlopów, bo przecież czasami w jednym sezonie mamy zaproszenie na kilka uroczystości – mówi.

Czasami gryzie ją jednak sumienie. W pamięci zapadł jej szczególnie ślub młodszej siostry. Nie poszła, bo wolała kupić łóżko do sypialni i nowy dywan. – Mówi się trudno. Siostra zrozumiała. Impreza była i minęła. Mi zostały chociaż meble – żartuje.

"Mam płacić za wódkę?"

Wesele siostry, kuzynki, koleżanki z pracy, a nawet sąsiadki, zaliczyła za to Judyta. Dziś nawet nie chce myśleć o tym, ile pieniędzy na to wszystko wydała. Kobieta podkreśla, że potrzebowała czasu, aby zrozumieć, że uczestniczenie w zabawie weselnej nie jest niczyim obowiązkiem. – Mam płacić za wódkę, której nie pije? Za ogromną ilość jedzenia, którego nie jestem w stanie zjeść? Czy za niestosowne zaczepki podstarzałych wujków? – pyta. W tym roku na wesele zaprosiła ją dawna przyjaciółka, jednak Judyta grzecznie odmówiła. Powiedziała, że ma inne plany.

Nie skłamała. Wyjeżdża z nowym chłopakiem na tydzień do Grecji. Za wycieczkę zapłaci około 2 tysiące złotych. To mniej więcej tyle, ile kosztowałby ją dojazd z Trójmiasta do Wrocławia, sukienka, buty, prezent i nocleg. – Nawet przez chwilę się nie zastanawiałam. Są wakacje, potrzebuję odpocząć. Z takiego wesela nie dość, że wrócę bez pieniędzy, to przez kolejne trzy dni będę do siebie dochodziła – tłumaczy.

Powiedział prawdę, teraz żałuje

Niestety, podobne historie nie zawsze mają pozytywne zakończenie. Michał w styczniu dostał zaproszenie na ślub swojego kuzyna. Wiedział, że nie będzie go stać na wyjazd do innego miasta ani na pokrycie wszystkich kosztów związanych z uroczystością, więc od razu odmówił. Nie chciał wymyślać głupich wymówek. Bez owijania w bawełnę powiedział kuzynowi, że nie przyjedzie, ponieważ ma inne wydatki. To był błąd.

– Po tygodniu już cała rodzina plotkowała na mój temat. Pazerny, biedak, odludek – to tylko niektóre z określeń, jakie mogłem usłyszeć. Z tym pazernym mogę się zgodzić, ale biedak? Zaplanowałem latem remont mieszkania. Do roboty jest kuchnia, łazienka i przedpokój. Odłożyłem na to 12 tys. złotych i nie mam w tej chwili wolnych pieniędzy, aby przeznaczyć je na zabawę. To nie znaczy, że jestem biedakiem – mówi 35-latek. Mężczyzna kilka dni temu skończył układać płytki w łazience. Jego kuzyn nie odzywa się od stycznia. Michał żartuje, że gdyby mógł cofnąć czas, to nigdy by się nie przyznał. – Widocznie powiedzenie "zastaw się, a postaw się" wciąż jest aktualne – dodaje z goryczą.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (375)
Zobacz także