"Nie rozumiał, kiedy prosiłam, by przestał coś robić". Poznała go na Tinderze, ludzie ją teraz hejtują
Post Magdy rozpętał dyskusję - w końcu pisze o randce, na którą umówiła się za pośrednictwem jednej z najpopularniejszych dziś aplikacji, Tindera. Randka okazała się koszmarem, a opisanie jej wyprowadziło z równowagi część internautów. Bo skoro Magda zaprosiła chłopaka do domu, to sama jest sobie winna.
"Ale jesteś głupia!" - to jeden z komentarzy pod wpisem Magdy, która stanowczo pożegnała się z mężczyzną poznanym kilka godzin wcześniej. Nie wyjaśnia, czego właściwie się dopuścił, ale czy to istotne? Wystarczy zdanie: "Wyobraź sobie że jesteś u siebie w domu, a twój gość nagle zaczyna wprowadzać swoje zasady, będąc kompletnie głuchym na to, czego Ty sobie życzysz.". Magda pisze, że "nieważne czy jego propozycje dotyczą seksu, czy oglądania filmu, na który nie masz ochoty. Jesteś u siebie, trwa randka i ten czas powinien być dla ciebie komfortowy". Potrzebowała 15 minut, by wyszedł.
Post budzi mieszane uczucia - jedni gratulują Magdzie stanowczości, inni wręcz przeciwnie, uważają, że sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby dziewczyna zastanowiła się nad tym, co robi. Otwieranie drzwi przed obcym mężczyzną nie mogło skończyć się dobrze. "Wpuszczasz gościa, którego widzisz od chwili, do swojego domu?! Tu już nawet nie rozsądek, tu mózg jest potrzebny!", "Trzeba stosować zasadę ograniczonego zaufania. Jak cię zgwałci to nikt nie może cię obwiniać, ale czy można ufać ludziom dopiero co poznanym, że o tym wiedzą?", "Dobrze że to się TYLKO tak skończyło" - komentują.
Odpowiedzi na historię Magdy są dziesiątki. Lwią część stanowią te, którymi internauci ją krytykują. Nic podobnego nie spotkałoby mężczyzny, kobieta zawsze okaże się winną - musi przecież wiedzieć lepiej, musi przygotować się na atak, ale nawet kiedy się broni, i tak musi liczyć się z krytyką. Źle kiedy umawia się na randkę z Tindera, gorzej, gdy ta randka odbywa się w jej domu. To znaczy, że przyciąga kłopoty, jest lekkomyślna. A ten, którego musiała wyprosić, prawie siłą, został najpewniej sprowokowany.
- Spodziewałam się takich reakcji, ale nie tego, że będzie ich aż tyle. Nie odpowiedziałam na wszystkie, choć na te, które mnie dotykały i bolały – tak. Prosiłam ich autorów, by przestali komentować mój post. Z sukcesem - mówi mi Magda. - W tej sytuacji jednak uważam, że zrobiłam wszystko dobrze i jestem z siebie dumna - podkreśla. Jej zdaniem, negatywne komentarze są efektem kultury, w jakiej żyjemy. - Dziewczynkiuczy się być grzecznymi i na siebie uważać. Chłopcom za to nie mówi się, że nie wolno gwałcić ani przekraczać granic. Ja się na to nie zgadzam - słyszę.
To, co ją spotkało ostatnio nie mieści się jej w głowie, wie jednak, że kilka lat wcześniej zareagowałaby zupełnie inaczej. Dziś jest asertywna i zna swoją wartość. - Normalnym jest, że dziewczyny wychodzą na miasto, umawiają się na randki. O ile pamiętam, nikt nie zabronił nam korzystać z życia - zauważa. - Latami uczyłam się asertywności. Bardzo pomogły mi warsztaty WenDo, to taki rodzaj samoobrony dla kobiet. Pokazują jak się obronić, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie - wyjaśnia Magda.