Poprosiła mężczyznę, by się przesiadł. "Wtedy zaczęła się kłótnia"
Wakacje to czas, gdy wiele osób wybiera się w podróż koleją. Niestety bywa, że podróżni spotykają z nieprzyjemnościami ze strony innych pasażerów. - Często można wyczuć od ludzi alkohol, a niektórzy są w takim stanie, że się zataczają - mówi Wirtualnej Polsce Martyna Szczepańska.
Ma powody, by coraz rzadziej jeździć koleją
Martyna Szczepańska swego czasu często podróżowała pociągami. Jednak nieprzyjemne doświadczenia, sprawiły, że coraz rzadziej decyduje się na ten środek transportu.
- Ludzie często nie zwracają uwagi na innych, skupiając się wyłącznie na sobie i robiąc to, co im się podoba. Zachowują się absurdalnie i bez kultury. Choć mówi się, że powinniśmy brać przykład ze starszych, ich zachowanie bywa dalekie od ideału. Rozkładają nogi, nie dbają o higienę, wyciągają jedzenie o intensywnym zapachu, jak kiełbasy czy jajka, śpią i chrapią, a także wtrącają się do rozmów, które prowadzę z osobami, z którymi podróżuję.
- Kiedyś usiadł obok mnie mężczyzna, od którego unosił się bardzo nieprzyjemny zapach. Zapytałam go, czy to jego miejsce. Odpowiedział, że nie, więc poprosiłam go, aby się przesiadł, ponieważ trudno było oddychać. Wtedy zaczęła się kłótnia – stwierdził, że skoro to nie moje miejsce, to może siadać, gdzie chce. Nie chciałam z nim wchodzić w dalszą dyskusję, więc po prostu wstałam i wyszłam - mówi kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Oceniła początek sezonu. "Kierunki zagraniczne sprawdzają się bardzo dobrze"
I dorzuca kolejną historię: - Pewnego razu do mojego przedziału dosiadł się pan z żoną i po chwili oboje zdjęli buty. Poprosiłam ich, aby je założyli, tłumacząc, że to kwestia kultury i szacunku wobec innych pasażerów, ponieważ nie wykupili całego przedziału. Zaczęli coś mruczeć pod nosem, po czym zabrali swoje rzeczy i wyszli.
Brak higieny to jednak niejedyny problem. - Często można wyczuć od ludzi alkohol, a niektórzy są w takim stanie, że się zataczają. Przypomniała mi się sytuacja, kiedy młodzi ludzie podróżowali pociągiem i zaczęli pić alkohol – piwo, a potem wódkę. Towarzyszyły temu głośne żarty i rozmowy, co było dla mnie stresujące. Choć nie byli w moim przedziale, wchodzili do niego, żeby się pośmiać i trzaskać drzwiami - dodaje Szczepańska.
Pasażer groził jej nożem
Kinga Motyl od dziecka wiedziała, że chce swoją przyszłość związać z kolejami. To jej się zresztą udało, bo dziś pracuje jako konduktorka. Niestety w swojej profesji musiała mierzyć się z wieloma niebezpiecznymi sytuacjami.
- Pewien mężczyzna często podróżował naszymi pociągami. Był jednak osobą bezdomną, a jego obecność była niekomfortowa dla innych pasażerów z powodu nieprzyjemnego zapachu. Dodatkowo mężczyzna stwarzał realne zagrożenie - mówi konduktorka.
- Miał tendencję do wchodzenia w dyskusje i czasami się awanturował. W wyniku jednej z takich sytuacji wyciągnął nóż i zaczął nam nim grozić. W tamtej sytuacji byłam sama z panią kierownik, ale jeden z pasażerów wykazał się ogromną odwagą, wyrywając mężczyźnie nóż z dłoni.
Niestety pomoc służb na niewiele się w tym przypadku zdała. - Policjanci bardzo często musieli interweniować w jego sprawie, ale nie do końca wiedzieli, jak mają się zachować. Choć był bezdomny, posiadał ważny bilet. Zazwyczaj sytuacje te kończyły się tak, że był on wyprowadzany z wagonu, a następnie zostawiany na peronie. Potem wsiadał do kolejnego pociągu, którym kontynuował podróż - zaznacza Kinga Motyl.
Byli także podróżni, którzy swoim zachowaniem potrafili rozbawić i przy tym zaskoczyć pracownicę kolei.
- Jechałam akurat późnowieczornym pociągiem do Katowic, który często przewoził ludzi na imprezy. Atmosfera była wesoła, a pasażerowie bardzo dobrze się bawili. Podczas kontroli biletów zauważyłam młodego chłopaka, który zagadywał wszystkich wokół i był już lekko podpity. Kiedy mnie zobaczył, również zaczął rozmowę, najpierw pytając o bilet, a potem o inne rzeczy. Na koniec wstał, uklęknął przede mną i zapytał, czy zostanę jego żoną, zakładając mi pierścionek, który miał na ręce. Była to jedna z nielicznych sytuacji, kiedy naprawdę odjęło mi mowę (śmiech).
Jest kierownikiem pociągów. Mówi wprost o zachowaniach pasażerów
Przemysław Brych, znany jako "Konduktor Przemek", pracuje jako kierownik pociągów regionalnych. W rozmowie z Wirtualną Polską zaznacza, że jego praca wymaga radzenia sobie z wieloma nieprzewidzianymi sytuacjami.
- Zdarza się, że ludzie nie czytają dokładnie lub mylą się, kupując bilet na niewłaściwą godzinę. Takie pomyłki zazwyczaj mają miejsce, gdy pociąg odjeżdża w okolicach północy. Pasażerowie obwiniają kolej za błędy, które sami popełnili, twierdząc, że to my przydzieliliśmy im złe miejsce. W rzeczywistości to oni sami dokonali niewłaściwego wyboru. Wydaje mi się, że to znak naszych czasów, że podróżni są bardziej roztargnieni niż kiedyś.
- Na przykład niedawno w Mysłowicach miałem sytuację, gdzie pewna pani pokazała mi okładkę biletu, w której były tylko paragony, ale brakowało samego biletu. Twierdziła, że go nie otrzymała. Wiedząc, jak profesjonalnie podchodzimy do klientów, powiedziałem jej, że to niemożliwe, aby kasjerka zapomniała go wydać. Zapytałem ją, czy sprawdziła, czy bilet został wydany, na co odpowiedziała, że nie. Wyjaśniłem, że to obowiązek każdego podróżnego. W końcu wystawiłem jej nowy bilet, rezygnując z dodatkowych opłat. Później okazało się, że miała go cały czas w kieszeni. Wcześniej jednak podróżna nie szczędziła krytycznych słów pod adresem kasjerki.
Pracownicy kolei muszą także być przygotowani na radzenie sobie z ewentualnym zagrożeniem. - W mojej poprzedniej firmie podróżni zaczęli się bić w jednym z wagonów. Zabezpieczyłem ich, przenosząc do przodu pociągu, a później czekałem na interwencję policji - wspomina Przemysław Brych.
Mężczyzna dostrzega jednak ogromną zmianę w zachowaniu osób, które obecnie przemieszczają się po Polsce koleją. - Kultura podróży znacznie się poprawiła, zarówno wśród pasażerów, jak i personelu. Uważam, że obecnie jest znacznie mniej interwencji. Nawet podróżowanie nocą stało się bezpieczniejsze. Niedawno wracałem pociągiem z Warszawy z przesiadką w Łodzi, gdzie musiałem czekać ponad godzinę. Aby nie tracić czasu, pisałem na laptopie książkę o pracy na kolei. Jeszcze 15 lat taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Teraz obecność ochrony i monitoring sprawiły, że czułem się naprawdę komfortowo.
Brych zaznacza również, że coraz rzadziej musi interweniować w przypadku nadużywania przez pasażerów napojów wyskokowych. - Zauważyłem, że w Polsce kultura picia znacznie się zmieniła. Ludzie nadal spożywają alkohol w pociągach, ale robią to w inny sposób niż np. w latach 90. Obecnie piją raczej towarzysko, a nie po to, by kończyć podróż w stanie agonalnym. Jako kierownik pociągu, który dużo podróżuje, mogę powiedzieć, że od dawna nie miałem do czynienia z pasażerem w takim stanie. Ostatni raz około 2015 roku. Poprosiłem pewnego mężczyznę o to, by przestał pić wódkę. To jednak nie poskutkowało, więc wezwałem policję. Pociąg stał 50 minut na stacji do czasu przyjazdu służb i usunięcia pasażera. Od tamtej pory nie miałem podobnych przypadków.
Paulina Żmudzińska, dziennikarka Wirtualnej Polski.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl