Odjechał bez płacenia. Nagrano, co zrobił na stacji

Marcin Prokop podzielił się na swoim profilu na Instagramie zaskakującym wyznaniem. Ma za sobą "epizod kryminalny", który zakończył się wizytą na komisariacie. "Najbardziej przerażające jest jednak to, że ta sytuacja zupełnie nie zarejestrowała się w mojej pamięci" - napisał.

Marcin Prokop dokonał przestępstwa?
Marcin Prokop dokonał przestępstwa?
Źródło zdjęć: © AKPA

09.10.2023 | aktual.: 09.10.2023 09:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Marcin Prokop jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych prezenterów w Polsce. Od "Mam talent!" po "Dzień Dobry TVN" - widzowie uwielbiają go w roli prowadzącego programów rozrywkowych, choć prywatnie nie zawsze jest mu do śmiechu.

Marcin Prokop przyłapany

Tym wyznaniem Marcin Prokop zaskoczył wszystkich. W poście na swoim profilu na Instagramie ujawnił, że ma za sobą "epizod kryminalny", którego, co ciekawe, nie pamięta.

"Moja córka twierdzi, że wyglądam na tym zdjęciu jak meksykański handlarz narkotyków. Nie wiem, skąd ona wie, jak wyglądają meksykańscy handlarze narkotyków, (...) ale przy okazji przypomniałem sobie swój najpoważniejszy epizod kryminalny" - wyznał.

Jak wyglądało całe zdarzenie? Wszystko miało miejsce 10 lat temu, kiedy Prokop otrzymał telefon, że "jego autem dokonano napadu na stację benzynową".

"Facet podaje numer rejestracyjny i markę mojego auta, po czym pyta, czy tankowałem na tej i tej stacji, tego i tego dnia. Mówię, że nie. Ale tamten naciska: 'Czy jest pan pewien?'. 'Tak, jestem pewien, a może po prostu jakiś łobuz podkradł mi auto i chciał sobie nim pojeździć? Przecież musi być jakieś nagranie z monitoringu, to będzie widać, co to za jeden'. W słuchawce cisza. Po chwili: 'No właśnie, w tym problem. Mamy takie nagranie. I wyraźnie widać na nim pana'. (...) Dwumetrowy złodziej etyliny, zaskakująco podobny do mnie, nalewa pod korek i odjeżdża" - wspomina.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Nadal nie wierzę"

Marcin Prokop przyznał, że nie mógł w to uwierzyć. Gdy pojawił się jednak na komendzie, dowody okazały się "miażdżące". Na nagraniu faktycznie było widać, że to on, jednak "ta sytuacja zupełnie nie zarejestrowała się w jego pamięci".

"Zmęczenie, przepracowanie, roztargnienie, późna godzina, tysiąc innych powodów. Kajam się, obiecuję natychmiast powetować straty, kupić kierownikowi stacji kwiaty, czekoladki i rajstopy. Oficer kiwa głową, po czym daje mi do podpisu papier, zakończony słowami: 'Ja, niżej podpisany, oświadczam, że czynu zabronionego dokonałem w stanie nieświadomości i nie jestem członkiem zorganizowanej grupy przestępczej'. (...) Przez moment zastanawiam się, czy nie zmienić ścieżki kariery" - czytamy.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Komentarze (361)