GwiazdyMarcin Prokop otarł się o śmierć. Uratował go operator

Marcin Prokop otarł się o śmierć. Uratował go operator

Marcin Prokop zdobył się na szczere wyznanie. Opowiedział reporterce programu "Dzień dobry TVN", jak wyglądały kulisy pracy w programie "Mam talent". Okazuje się, że niejednokrotnie doszło na planie do krytycznych sytuacji. Jedna z nich mogła się dla prezentera zakończyć tragicznie.

Marcin Prokop opowiedział o kulisach pracy w programie "Mam talent"
Marcin Prokop opowiedział o kulisach pracy w programie "Mam talent"
Źródło zdjęć: © AKPA

Marcin Prokop zyskał ogromną rozpoznawalność za sprawą współprowadzenia takich programów jak "Dzień dobry TVN" czy "Mam talent". Widzowie pokochali jego poczucie humoru, zwłaszcza gdy na ekranie żartował wraz z Szymonem Hołownią. Wiele osób wciąż uważa ich za najzabawniejszy i najbarwniejszy duet w polskiej telewizji.

Gdy Hołownia pożegnał się z programem, jego miejsce zajął Michał Kempa. Humor wciąż dopisywał prowadzącym oraz ekipie odpowiedzialnej za tworzenie rozrywkowego show. Niedawno Marcin Prokop przyznał w rozmowie z "Dzień dobry TVN", że za kulisami dochodziło do wielu niecodziennych zdarzeń.

Marcin Prokop ledwo uszedł z życiem. "Może byśmy dzisiaj nie rozmawiali"

Prokop wspomniał w rozmowie kilka momentów, które okazały się dla niego nie lada wyzwaniem. Jednym z nich był lot balonem. - Zakończył się awaryjnym lądowaniem z Szymonem Hołownią w koszu na polu pewnego rolnika, który próbował nas potem z tego kosza wydobyć widłami - wspominał.

Strachu napędziła mu także podróż piętrowym autobusem z odkrytym dachem. Prezenter musiał ją odbyć podczas nagrań w okolicach Poznania. - Operator w ostatniej chwili krzyknął do mnie: "uwaga!". Ja zrobiłem unik i wtedy w miejscu, gdzie była moja głowa, świsnął mi pylon sygnalizacji świetlnej. Gdybym się nie uchylił, to pewnie dostałbym nim w głowę od tyłu i może byśmy dzisiaj nie rozmawiali, a może byś karmiła mnie łychą w szpitalu - opowiadał przed kamerą.

"Chyba bym wolał pracować w fabryce kafelków". Marcin Prokop komentuje kryzysowe sytuacje podczas pracy w telewizji

Nie mniej przerażający był odcinek, w którym prowadzący mieli przepłynąć się na SUP-ach, czyli dmuchanych lub twardych deskach, służących do pływania na stojąco przy pomocy wiosła. - Okazało się, że Szymon nie umie pływać i musiałem go wydobywać na brzeg, bo zaczął się topić - relacjonuje Prokop.

Żadna z tych zaskakujących sytuacji nie zniechęciła Prokopa do pracy w telewizji. Prowadzący "Mam talent" przyznał, że nie chciałby zamienić swojego zawodu na żaden inny. - Takich historii, gdzie zagrożone było mienie, a być może nawet zdrowie i życie, było całkiem sporo, natomiast z tej soli składa się moja telewizyjna rzeczywistość i gdyby mi tego zabrakło, i gdybym miał siedzieć w studio i czytać wiadomości z promptera, to chyba bym wolał pracować w fabryce kafelków - podsumował.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)