Paulina Smaszcz-Kurzajewska: "Musiałam urodzić dwójkę martwych chłopców"
Paulina Smaszcz-Kurzajewska jest szczęśliwą mężatką i matką dwójki dzieci. Jednak życie jej nie oszczędzało. Zwłaszcza ostatni rok. Musiała ratować swoje zdrowie i pochować najbliższych. Poznaj przeszłość dziennikarki.
10.01.2019 | aktual.: 11.01.2019 11:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Paulina Smaszcz-Kurzajewska w wywiadzie dla dwutygodnika "Viva" opowiedziała swoją traumatyczną przeszłość. Już jako piętnastolatka musiała zacząć pracować, ponieważ "w domu się nie przelewało". Kiedy ukończyła ósmą klasę podstawówki ze świadectwem z czerwonym paskiem i listem pochwalnym usłyszała od rodziców: "Paulina, musisz iść do zawodówki, musisz zarabiać, żeby nam pomóc". Od pierwszej klasy liceum, w weekendy i popołudniami myła szyby na stacjach CPN, nocami wynajmowała się do pilnowania dzieci i uczyła języków, pracowała też na targach poznańskich jako hostessa. "Przypominam, że wtedy hostessa myła podłogi, parzyła kawę i sprzątała toalety" - wspomina dziennikarka.
Najtragiczniejsze, co spotkało prezenterkę to utrata dzieci. "Byłam w ciąży z bliźniaki. Prawdopodobnie dzisiaj można by ich było uratować, wtedy się nie udało. Nikt nie umiał rozmawiać z matką, która musiała urodzić dwójkę martwych chłopców, która wciąż ma wielkie piersi pełne mleka i totalną depresję". Przyznaje, że najtrudniej było powiedzieć prawdę synowi. Nagle musiała wytłumaczyć wówczas 9-letniemu Frankowi, dlaczego ich nie będzie.
Po czym dodała: "Wszystkie mamy wychodzą z maluchami w kołyskach i fotelikach, a Maciek mnie zabiera w całkowitej rozpaczy z wiszącym pustym brzuchem i piersiami, z których cieknie mleko. W domu cisza...Nikt z tobą nie potrafi rozmawiać, nawet matka. Ale najbardziej wkurzający są znajomi, którzy mówią: 'Ale już się tak nie przejmuj, przecież będzie następne' No ożeż...k...! Wracasz do pracy, ludzie cię unikają".
Po tragedii również z pracą nie było kolorowo. Do dziennikarki przyszedł szef i powiedział: "Wiesz, zabrałem ci wszystkie projekty, bo tak sobie z zespołem rozmawialiśmy, że chyba nie dasz rady psychicznie". Smaszcz-Kurzajewska stwierdziła, że pracodawca ją zawiódł. "Chora kobieta to dla nich problem. Stajemy się dla pracodawcy bezużyteczne" - skwitowała.
Ubiegły rok również dał się we znaki Paulinie Smaszcz-Kurzajewskiej. Musiała pożegnać ojca, pogodzić się ze śmiercią przyjaciółki z dzieciństwa oraz przejść operację.
Paulina Smaszcz-Kurzajewska w 1996 roku poślubiła Macieja Kurzajewskiego. Para ma dwóch synów, 22-letniego Franciszka i 13-letniego Juliana.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl