GwiazdyPETARDY PRL-U. Sekret Anny Dymnej

PETARDY PRL‑U. Sekret Anny Dymnej

PETARDY PRL-U. Sekret Anny Dymnej
Źródło zdjęć: © okładka Przekroju / grafika: Ola Nagel
Aleksandra Nagel

Cykl PETARDY PRL-U nie mógłby bez niej istnieć. Migdałowe oczy, pełne usta, ciemne włosy - słodka buzia anioła i ciało, które śniło się po nocach wielu Polakom. To Anna Dymna – uwodzicielka, romantyczka, hippiska. Od zawsze mieszały się w niej delikatność i temperament, słodycz i gniew. Podczas gdy usta zapraszały do pocałunku, oczy patrzyły mądrze, tajemniczo, głęboko. Mając taką urodę i taki talent skazana była na sukces.

Dokładnie 20 lipca Anna Dymna skończyła 65 lat i właśnie z tej okazji postanowiliśmy przybliżyć wam jej postać. Postać kobiety, która rozpalała zmysły mężczyzn i inspirowała inne kobiety do zmiany, odkrywania, eksperymentowania.

1 / 17

Anna Dymna

Obraz
© okładka "Dymna"

- Ludzie to anioły z jednym skrzydłem – powtarza często Anna Dymna. Patrząc na nią dzisiaj i na to jak wyglądała w młodości, nie mamy wątpliwości, że mówiąc to, mówi również o sobie.
Już jako mała Ania grała w teatrzyku podwórkowym, prowadzonym przez jej sąsiada pedagoga Jana Niwińskiego. Planowała studiować psychologię, ale nauczyciel nie pozwolił jej zaprzepaścić talentu. Trafiła więc do PWST w Krakowie, gdzie już po pierwszym roku studiów zagrała rolę Isi w „Weselu”.
Zobacz też: Podjęły decyzje, które zmieniły ich życie i nie żałują

2 / 17

Anna Dymna - "Wesele"

Obraz
© PAP

Dwa grube warkocze, wianek utkany z papierowych kwiatów na głowie, bluzka z haftowaną stójką i sznury korali – taką zapamiętaliśmy ją z „Wesela”. Był początek lat siedemdziesiątych, w których – jeśli chodzi o modę – mieszały się nowe technologie i awangardowe pomysły z odkrywaniem na nowo barwnej i bogatej ludowości. Filmowa Isia idealnie wpisywała się w te trendy, a jej uroda z intrygującą domieszką węgierskiej krwi sprawiła, że kariera młodej Anny Dziadyk nabrała tempa.

3 / 17

Anna Dymna - "150 na godzinę"

Obraz
© East News

1971 to również rok, gdy Anna Dziadyk poślubiła Wiesława Dymnego i już na zawsze została Anną Dymną. Artystyczna działalność jej męża – malarza, tekściarza, współtwórcy „Piwnicy pod Baranami”, kierownika artystycznego grupy big beatowej „Szwagry” - miała z pewnością wpływ na rozwój artystyczny, ale też modowy Anny Dymnej.
Już rok później występują razem na ekranie w filmie „150 na godzinę”. Anna Dymna gra Anię, dziewczynę młodego bohatera Marcina (w tej roli Marcin Sławiński), marzącego o tym, by wreszcie mieć własny samochód.
Na planie filmu Anna Dymna zakłada wiele hitów ówczesnej mody – jest mini sukienka w duże kwiaty, cytrynowa bluzka z bufiastymi rękawami i czerwony golf, który widać na fotografii. To również jedno z nielicznych zdjęć, na których Anna Dymna ma krótkie włosy.

4 / 17

Anna Dymna - "Nie ma mocnych"

Obraz
© East News

Jednak dopiero po premierze filmu „Nie ma mocnych” w 1974 roku Anna Dymna stała się prawdziwą ikoną. Filmowa Ania Pawlakówna podbiła serca, a jej kreacje naśladowała cała Polska. To m.in. dzięki niej polskie ulice opanowały spódniczki mini, które tak chętnie nosiła wnuczka Kazimierza Pawlaka.

5 / 17

Anna Dymna - "Nie ma mocnych"

Obraz
© East News

Najbardziej kontrowersyjna i odważna była suknia ślubna. Ania Pawlak zamiast długiej wielowarstwowej kreacji wybrała króciutką princeskę z odcięciem pod biustem i dwuwarstwową spódniczką. Sukienka była tak krótka, że na niektórych kadrach widać bieliznę. Szokować mogą również rajstopy i białe klapki, w których filmowa bohaterka postanowiła powiedzieć TAK Zenkowi. Dziś te modowe ekstrawagancje uznalibyśmy za modową wpadkę, ale w czasach młodości Anny Dymnej tego typu rozwiązania mieściły się w granicach dobrego smaku. W kontraście do uwodzicielskiej stylizacji, anielskie loki i delikatny makijaż z akcentem na długie, sztuczne rzęsy.

6 / 17

Anna Dymna "Sekret"

Obraz
© Forum

W latach siedemdziesiątych szafa aktorki i szafa bohaterki filmowej często się przenikały. Dowodem na to może być chociażby pasiasta bluzka, w której Anna Dymna pojawiła się na planie filmu „Sekret”. Grała tam studentkę Urszulę - jedną z kochanek zmarłego profesora.

7 / 17

Anna Dymna i Wiesław Dymny

Obraz
© PAP

Ta sama dzianowa bluzka pojawiła się kilka lat później na jednym ze wspólnych zdjęć Anny Dymnej z mężem Wiesławem.

8 / 17

Anna Dymna "Kochaj, albo rzuć"

Obraz
© East News

Lata siedemdziesiąte to również duże, ostro zakończone kołnierze wzorzystych koszul, które Anna Dymna nosiła na planie „Kochaj, albo rzuć”. Wyjazd do Nowego Jorku był wówczas dla większości Polaków nierealnym marzeniem. Jej się udało, a stylizacje z kultowej komedii Sylwestra Chęcińskiego stały się inspiracją dla wielu ówczesnych fanek mody. Sama Anna Dymna z podróży do USA przywiozła całą walizkę ubrań, także dla męża Wiesława Dymnego.
* - Przywiozłam mu ze Stanów (…) całą walizkę prezentów: bawełniane koszule, dżinsowy garnitur i jakieś narzędzia. Kiedy otworzył tę walizkę, zbladł jak trup, zbielały mu źrenice i nie odzywał się do mnie przez kilka godzin. Nie wiedziałam, co się stało, a on po prostu tak się wzruszył, że nie był w stanie ze mną rozmawiać. A jak potem włożył ten dżinsowy garniturek, to chodził w nim przez kilka miesięcy i nie chciał zdjąć –* wspominała po latach Anna Dymna w rozmowie z styl.pl.

9 / 17

Anna Dymna

Obraz
© kadr z filmu "Epitafium"

Anna Dymna świetnie prezentowała się w stylizacjach w stylu lat siedemdziesiątych, ale wspaniale wyglądała również w kostiumach. Wystarczy wspomnieć tu chociażby o „Janosiku”, „Trędowatej” czy „Królowej Bonie”. W tym ostatnim filmie wcieliła się w postać księżnej i królowej Barbary Radziwiłłówny, którą zagrała również kilka lat później w filmie „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny”.

10 / 17

Anna Dymna - "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny"

Obraz
© kadr z filmu "Epitafium"

Hipnotyzującą rola ukochanej króla Zygmunta Augusta udowadniła, że w pięknym ciele i anielskiej twarzy kryje się silna, mądra i piekielnie zdolna aktorka.

11 / 17

Plakat - "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny"

Obraz
© plakat do filmu "Epitafium" - Andrzej Pągowski

Jednocześnie „Epitafium…” to jeden z tych filmów, który wielu kojarzyć się będzie ze sceną, w której Anna Dymna zrzuca ciężkie aksamity, wielowarstwowe jedwabie oraz kilogramy klejnotów i pojawia się naga u boku filmowego króla – Jerzego Zelnika. Jej perfekcyjne ciało, a w szczególności piersi, staje się inspiracją dla Andrzeja Pągowskiego, autora plakatu do filmu.

12 / 17

Anna Dymna - "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny"

Obraz
© kadr z filmu "Epitafium"
13 / 17

Anna Dymna i Zbigniew Szota na ślubnym kobiercu w 1982 roku

Obraz
© PAP

To ciało dla Anny Dymnej było nie tylko darem, ale i przekleństwem. Mimo wielu znakomitych ról w ogólnej świadomości wciąż jest seksbombą, kwintesencją dziewczęcego wdzięku, naszą tytułową „petardą”.
Okładki najważniejszych czasopism, plotki, afisze filmowe, plakaty – przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych to moment, gdy Anna Dymna pojawiała się niemal wszędzie, wciąż w kontekście urody.
Dopiero narodziny syna Michała po ślubie ze Zbigniewem Szotą zmieniły jej wizerunek.

14 / 17

Anna Dymna

Obraz
© PAP

Jej późniejsze filmowe, serialowe i teatralne wcielenia tylko potwierdzały tę metamorfozę. Wystarczy wspomnieć tu chociażby o „Mistrzu i Małgorzacie”, „Tylko strach” czy „Bożej podszewce”. Jej ciało się zmieniło, a ona sama uwolniła się z szufladki seksbomby. Stawała się coraz bardziej metafizyczna, ciepła, wrażliwa.

15 / 17

Anna Dymna

Obraz
© AKPA

Choć w jej filmowej garderobie pojawiło się wiele kostiumów, a jej sceniczny wizerunek bardzo się zmienił, jest kilka niezmiennych cech, które wciąż odnajdziemy w Annie Dymnej. Po pierwsze: delikatnie skośne, wiecznie uśmiechnięte oczy, po drugie: długie rozpuszczone włosy, po trzecie: hippisowskie sukienki.

16 / 17

Anna Dymna

Obraz
© AKPA

Akcenty z wzorzystych, kolorowych kreacji z lat siedemdziesiątych wciąż odnajdziemy w jej szafie. Dziś moda to dla niej niewiele znaczący kawałek rzeczywistości. Jak mówi w wielu wywiadach, ważniejsza niż moda czy uroda jest miłość, drugi człowiek.
- Rzadko rano patrzę w lustro. Robię to w teatrze, dopiero wieczorem, gdy się charakteryzuję przed wyjściem na scenę. I zwykle widzę osobę uśmiechniętą – *mówi o sobie.
Potwierdza jednak, że wiele osób wciąż kojarzy ją głównie z rolami z czasów młodości. Choć ona sama ma dystans do upływającego czasu i swojego wyglądu, wielu jej fanów niekoniecznie.
*
- Czasem na ulicy słyszę od przechodniów: „Jezus Maria, to pani jeszcze żyje?!” –
komentuje aktorka, która w pełni zaakceptowała swój wizerunek już na planie spektaklu Teatru Telewizji „Opowieści Hollywood” w reżyserii Kazimierza Kutza w 1986 roku.

17 / 17

Anna Dymna

Obraz
© East News

- Przez chwilę czułam się winna, że czas mija i nie jestem już wiotką Anią Pawlaczką. Grałam u Kazia pierwszy raz. Na pierwszej próbie popatrzył na mnie życzliwie i powiedział: „No, teraz jesteś prawdziwa wspaniała baba!”. I to nie był mój problem, lecz widzów. Wielu nie chciało mnie zaakceptować grubszej i starszej. Pisali: „Ty świnio, nie żryj tyle”, „Ty zapyziały miśku”. Pastwili się tą swoją „wielką miłością”. Ileż razy usłyszałam: „Boże, z pani to tylko głos został!”. Miłe, prawda? Nie chcieli mnie takiej – wspomina i dodaje, że to, jak jest postrzegana przez Polaków w dużej mierze zależy od tego, jak postrzegają ją współczesne media.
*- „Podziwiam, że pani na końcu rozbiera się do kostiumu kąpielowego i z tym cielskiem...”. Takie teraz są rozmowy z dziennikarzami: co tam rola, ważne, że jej dupa urosła, że choć aktorka, to śmie się starzeć. Mimo tej presji nie zamierzam ścigać się z czasem. *
Dla nas Anna Dymna – choć inna – wciąż pozostaje piękną, silną i zjawiskową kobietą. Kochaliśmy ją kiedyś i kochamy dzisiaj. Sto lat Pani Anno!

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (81)