Melania, która marzyła o luksusie
Wyobraź sobie, że masz idealne, poukładane życie. Dobre mieszkanie, nie brakuje ci pieniędzy, a problemy trafiają się, jak wszystkim, tylko że nie wagi państwowej. I w którymś momencie wchodzi twój mąż (niekoniecznie cały na biało) i oznajmia, że kandyduje na prezydenta. Melanii, zdaniem wielu dziennikarzy z USA, spodobała się ta wizja. Przynajmniej na początku. Potem doszły obowiązki, bywanie, wygłaszanie przemówień, wspieranie, machanie, pilnowanie długości sukienki i tak dalej. – To nie było jej marzenie, tylko Donalda – mówi w rozmowie z "US Weekly" Phillip Bloch, stylista i przyjaciel rodziny. – To naprawdę ciężka praca. Melania z trudem przyjmuje swoją nową rolę i obowiązki, jakie się z tym łączą – dodaje. W podobnym tonie pisała ostatnio Evgenia Pertez z "Vanity Fair", która w swoim reportażu twierdziła, że Melania liczy na to, że mąż odejdzie z polityki.