GwiazdyPolka została Dianą. Magdalena Korpas: zdążyłam ją pokochać!

Polka została Dianą. Magdalena Korpas: zdążyłam ją pokochać!

Polka została Dianą. Magdalena Korpas: zdążyłam ją pokochać!
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Magdalena Drozdek
31.08.2017 11:39, aktualizacja: 31.08.2017 13:24

Lady Di zmarła okrągłe 20 lat temu. 31 sierpnia 1997 roku nie tylko Brytyjczycy byli w szoku, gdy ukochana księżna odeszła. Nie ma tygodnia, by w mediach nie ukazywał się kolejny artykuł o Dianie. Bo jej historia wciąż wielu fascynuje. I pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że w młodą Dianę wcieli się Polka.

- Jak to się stało, że dostałaś szansę zagrania ikony? – pytam.

- Wszystko zaczęło się od wiadomości od producentów Chanel 5, którzy prosili, bym natychmiast podesłała im kilka swoich zdjęć. Następnego dnia odebrałam telefon - dostałam ofertę zagrania młodej księżnej Diany. Zadzwoniłam do mojej manager, a ona zajęła się resztą. Później okazało się, że wyłowiono moje portfolio w internecie. Nie było nawet castingu. Od razy zaczęłam przygotowania do roli – mówi nam Magdalena Korpas.

Diana była ulubienicą milionów ludzi na świecie. Możliwość wcielenia się w nią, to ogromna szansa dla aktorek. A kto by pomyślał, że Magda z Gdańska zostanie Dianą z Londynu?

Spragniona życia i miłości

Przez lata media rozpisywały się o jej nienagannym stylu i akcjach charytatywnych. Porównywano ją do Matki Teresy i wszystkich świętych. Diana Spencer od dziecka marzyła o życiu na zamku, a gdy już się tego doczekała, przeszła przez piekło. Próby samobójcze, awantury i ataki bulimii wywoływane przez kąśliwe uwagi męża. Młodziutka panna Spencer nie o takim życiu marzyła. Miało być pięknie jak w bajce, a skończyło się tragicznie.

- Zdążyłaś ją pokochać, czy znienawidzić? – pytam Magdalenę.

- Zdecydowanie pokochać! Pamiętam jeden z filmów dokumentalnych, które nakręcił jej trener mówienia. Chciała być filmowana podczas tych zajęć, które często przeradzały się w prywatne rozmowy, zwierzenia. Diana była świetna! Zabawna, sarkastyczna i inteligentna. Tak, zdecydowanie zdążyłam ją pokochać – przyznaje.

Jaka jest "jej Diana" z młodości?

- Niepewna, wstydliwa, inteligentna, dosyć dramatyczna, ciekawa. Spragniona życia i miłości. Zakochana, ale gotowa odejść, gdy trzeba. Interpretuję jej pierwsze spotkania z przyszłym mężem i pierwsze lata małżeństwa. Do momentu, gdy odkrywa, że osoba, za którą wyszła za maż, nie jest już tą, o której marzyła – opowiada. I dodaje, że choć wcześniej nie interesowała się tak Dianą, jej historia pochłonęła ją na tyle, że zostanie z nią na dłużej.

Film "Queens: Diana - Balmoral" , w którym gra Magdalena, Brytyjczycy będą mogą oglądać od 29 sierpnia na kanale Chanel 5. Polacy, ciekawi roli Polki, będą być może musieli jeszcze trochę poczekać.

Obraz
© Archiwum prywatne

Zbroja i niezniszczalny miecz pod pachą

Magdalena urodziła się w Gdańsku. O aktorstwie i wyjeździe z Polski myślała od zawsze. Życie w jednym miejscu nie było jej przeznaczone. Dorastała pomiędzy Polską a Niemcami. - Każdą wolniejszą chwilę rodzice urozmaicali mi podróżami po całym świecie. Dom był tam, gdzie najlepiej się czułam. W miejscach, które najbardziej mnie uszczęśliwiały. Gdzie czułam się zainspirowana – wspomina.

Przez 10 lat domem była Francja, następnie USA. A teraz Londyn, ale jak przyznaje, to niej jest jej miejsce. - Czas i stąd wyjechać – mówi.

O tym, żeby ostatecznie związać swoje życie z aktorstwem przekonała się w nietypowym miejscu. - Ostatnim puzzlem w układance pytań "od czego zacząć", była podróż samolotem. Na pokładzie poznałam osobę, która wspominała o studiach wiedzy o teatrze na Sorbonie. Jednym z obowiązkowych zajęć było właśnie aktorstwo. Zdecydowałam się. Nasz wykładowca miał prywatną szkołę aktorską, do której niedługo później dołączyłam. Potem zaczęło się szukanie managera, chodzenie na castingi, tworzenie portfolio, zbieranie kontaktów. Jeśli znasz kogo trzeba, będziesz pracować. A czy twoja praca będzie miała jakąś wartość, to już zależy od ciebie, od treningu, talentu, zapału do pracy i ciekawości tego zawodu.

Drobnymi krokami zaczęła odnosić sukcesy w branży. Na festiwalu w Cannes pokazała swój pierwszy film krótkometrażowy, co miało ogromny wpływ na jej dalsze losy zawodowe. Do Cannes wracała jeszcze nie raz. Grała w teatrach i tworzyła własne produkcje. Jeden z jej filmów, który opublikowała na Vimeo, został dostrzeżony przez jury Festiwalu De Trouville i wytypowany do selekcji głównej.

Obraz
© Archiwum prywatne

- Gdy teraz się nad tym zastanawiam, to chyba moja droga jest niestety drogą małych kroczków: powoli, ale stabilnie. Co w ogóle mi nie odpowiada, bo jestem z natury osobą gwałtowną, która nie lubi, a może nawet i nienawidzi, czekać. Lubię działać natychmiast i widzieć tego efekty. Lubię żyć ekstremalnie. Cóż, są rzeczy, na które nie mam wpływy – śmieje się.

Magdalena produkuje własne projekty od 2011 roku. Aktualnie pracuje nad filmem pełnometrażowym, który zamierza kręcić pod koniec 2018.

- Pytasz, czy było łatwo? Odpowiem, że łatwo nie jest. Moja droga jest bardzo waleczna. Tak zwane "mauvais coup" (z fr. złe ruchy – przyp. red.) zdarzają się cały czas. Trzeba być świetnym strategiem, mieć pancerz, zbroję i niezniszczalny miecz. I do tego wiedzieć, jak walczyć uczciwie – mówi.

Nigdy nie czułam się emigrantką

- Polka, emigrantka - odczuwałaś za granicą, wśród kolegów i koleżanek z branży, że traktują cię jakoś inaczej? – pytam.

- Nigdy nie czułam się jak emigrantka i wciąż nie czuje. Francja była moim domem od pierwszego dnia, w którym się tam przeprowadziłam. Nie miałam żadnych problemów z odnalezieniem się w Los Angeles – mówi i przyznaje po chwili:

- Francja jest przesączona rasizmem. Mimo że na tak długo stała się moim domem i do końca życia będzie jednym z najpiękniejszych (i najbrudniejszych) miejsc na świecie dla mnie, odczuwałam płomienie nienawiści związane z moim pochodzeniem, akcentem. Wpływało to oczywiście na ilość pracy, jaką miałam. Francuskie produkcje nie lubią współpracować z zagranicznymi aktorami. Gdy to już zrozumiałam, mówiłam, że jestem Francuzką, która mieszkała w Polsce. Wszystko da się obejść. Podziałało. Ludzie wierzą w to, w co chcą wierzyć. Francuzka z polskim akcentem! – wspomina Magda.

Gdy po Paryżu przyszedł czas na Los Angeles, wszystko się zmieniło. Tam nikt nie oceniał jej ze względu na pochodzenie. Podobnie czuje teraz, mieszkają w Londynie.

- Teraz poważniej – eliminuję z mojego życia i zawodowych kręgów ludzi, którzy oceniają mnie poprzez to, jaki mam paszport, skąd jestem. W Paryżu poznałam wspaniałych ludzi z całego świata, z którymi miałam szansę współpracować i nigdy nie zadali mi pytania o moje pochodzenie. Bo po co? Co to zmieni? Czy to wpływa na to, kim się jest, jakie ma się wartości moralne? Je się nabiera z czasem, a nie rodzi z nimi. Jakie to ma znaczenie dziś, gdy co druga osoba pochodzi… zewsząd? - opowiada.

Obraz
© Archiwum prywatne

Czasem zdarza się, że ktoś zapyta, skąd pochodzi. Co odpowiada? Że jest z Europy. Reszta nie ma znaczenia. - Gdy w pierwszej wymianie zdań dana osoba pyta, skąd jestem, odbieram to jak osąd, pewnego typu segregację. Ograniczenie umysłowe. Czemu nie pytają o filozofów? Przecież kocham Kierkegaarda i jego jakże bezwzględną wizje rzeczywistości! Czy to nie świadczy o mnie więcej niż paszporty, które leżą ukryte w szafie mojego angielskiego domu? – dodaje.

Emigracja to według Magdaleny podróż w nieznane. Droga, która wzbogaca i pokazuje, kim naprawdę jesteśmy. - Emigracja dla mnie to pogoń za szczęściem - mówi. – Wiesz, właśnie wróciłam ze spotkania ze znajomym aktorem z Nowego Jorku, który dopiero co był w Londynie, urodził się we Francji, studiował w Japonii. Skąd wyemigrował? Z każdego miejsca i z żadnego. Dom jest tam, gdzie ty jesteś. Gdzie czujesz się dobrze, swobodnie, gdzie się rozwijasz i spełniasz. Dzisiaj to tu, jutro będzie to gdzie indziej. Dlaczego nie? Wizy, prace, mieszkania - wszystko jest do zdobycia. Emigracja jest dla mnie czymś naturalnym. Stagnacja absolutnie nie. Nie wyobrażam sobie pozostania w jednym mieście dłużej niż kilka lat. To moja natura, niezależna od wieku.

Teraz czekają ją nowe wyzwania.

We wrześniu Chanel 5 wypuszcza serię filmów pełnometrażowych, m.in. o sekretach królewskich domów.

Od 18 września jestem na planie westernu - gdzie interpretuje rolę młodej dziewczyny, która razem z bratem opuściła Polskę, by zacząć pracę w zagranicznej posiadłości. W październiku lecę do Wenecji kręcić film. Tutaj będę pisarką, która specjalizuje się w feminizmie i walce o prawa kobiet. Pracuję też nad projektem filmu pełnometrażowego. To "Constellations" mojego autorstwa. Zdjęcia są przewidziane na październik 2018 roku.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (41)
Zobacz także