Polski misjonarz robi coś niesamowitego. „Jest wielka trauma w tym kraju”
Do szkoły mają pieszo 7 kilometrów. Po zajęciach przychodzą jeszcze do szkoły muzycznej prowadzonej przez m.in. ojca Benedykta Pączka. Bo jak przyznaje misjonarz, muzyka leczy i czasem dzieje się tak, że jest jedynym lekarstwem na traumę.
30.03.2017 | aktual.: 30.03.2017 16:01
- Zakładamy pierwszą szkołę muzyczną w Republice Środkowej Afryki. Dlaczego akurat muzyczną? Ten kraj jest dwa razy większy od Polski i jeszcze nie ma tu takiej szkoły. To tak, jakby w Polsce nie byłoby ani jednego warsztatu samochodowego, a przecież jeździ tyle samochodów. Jest tu bardzo dużo ludzi, którzy śpiewają, tańczą, przychodzą do naszych kaplic, ale nie ma nikogo, kto by ich uczył. Kiedy przyjeżdżałem tu jako sekretarz misyjny, powiedziałem tak: „Panie Boże, jeżeli wyślesz mnie tutaj jako misjonarza, to zakładam tu szkołę muzyczną. A wszyscy niech myślą, co chcą - opowiada w programie #dzieńdobryWP o. Benedykt Pączka.
Na prowadzenie i utrzymanie szkoły potrzeba 130 tys. euro. Na www.tamtamitu.eu wystartowała ogólnoeuropejska zbiórka internetowa na ten cel. Można tu kupić nutkę-cegiełkę z Symfonii Afrykańskiej. Pomóc może każdy.
- Nie myślałem, że tak to wyjdzie. Te dzieci chodzą rano do szkoły publicznej. Wyobraźcie sobie, że biegają do niej 7 kilometrów, wracają tyle samo. Potem jeszcze mają ochotę przyjść do nas. Teraz mamy tydzień wakacji, a w szkole jest codziennie po 30 dzieciaków. Jesteśmy wykończeni - przyznaje ze śmiechem misjonarz.
Szkoła jest dla tych dzieci odskocznią od problemów. - Jesteśmy w trakcie wojny. W marcu 2013 roku był zamach stanu. Te dzieciaki wielokrotnie widziały, jak zabijano ich braci i siostry. Uciekały, ja też. Spędziłem trzy tygodnie w brusie, spałem w lesie. Razem z kobietami w ciąży, z dziećmi i całą resztą uciekaliśmy, bo nie było bezpiecznie. Jest wielka trauma w tym kraju i tak sobie myślę, że to, co może im pomóc trochę, to jest muzyka - dodaje.