Posłanka pokazała dekolt. Reakcja? "Chciałaby być molestowana"
Paryska posłanka Aurore Bergé wystąpiła we francuskiej telewizji C8 i jako jedyna kobieta wzięła udział w debacie o mobbingu i molestowaniu seksualnym. Widzowie nie zwrócili jednak uwagi na poruszane przez nią kwestie i swoimi hejterskimi wpisami udowodnili, że akcja #metoo nie dała im do myślenia.
Na pierwszy rzut oka w dyskusji o molestowaniu nie było nic dziwnego - temat jest obecnie modny. I choć słowo "moda" budzi negatywne konotacje w kontekście problemów społecznych, to jeśli ktoś broni prawa kobiet do nakreślania i obrony własnych granic – nawet z egoistycznych pobudek (np. celem uzyskania popularności) - to osiągnięty przez niego efekt uświęca środki.
To, co się wydarzyło po udziale francuskiej posłanki w debacie o molestowaniu przypominało to, co się dzieje, kiedy wrzucicie mentosa do butelki coli. Niekontrolowany wybuch emocji we francuskich mediach nie był jednak spowodowany jej kontrowersyjnymi słowami czy zachowaniem, lecz wyłącznie ubiorem. Posłanka przywdziała bowiem granatową sukienkę, która do najskromniejszych nie należała. Aurore Bergé zaprezentowała w niej widzom - i swoim interlokutorom - sporą część biustu i nóg.
Nie wiadomo, czy wybór takiej stylizacji na telewizyjną dyskusję o molestowaniu seksualnym był przemyślany, czy posłanka postanowiła włożyć na siebie to, w czym uznała, że dobrze się czuje i wygląda. Wiemy jednak, że politycy zatrudniają na ogół doradców wizerunkowych, rzadko więc zdarza się im zaliczyć spektakularną wpadkę tego typu. – Jeśli był to poważny program, w którym poruszano palący problem, a ona ma doradcę od wizerunku czy stylistę, to istnieje duża szansa, że posłanka nie postąpiła niefrasobliwie, lecz chciała sprowokować, wydobyć na wierzch tę stereotypową "męską, szowinistyczną świnię" – tłumaczy Wiesław Gałązka, zajmujący się kreowaniem wizerunku m.in. polityków.
Posłanka, doskonale znając medialne standardy, postanowiła im się przeciwstawić i przełamać tabu. Można przypuszczać, że nie założyłaby takiej sukienki, gdyby miała dyskutować o, dajmy na to, jednomandatowych okręgach wyborczych. Wybrała ją na debatę o molestowaniu, wiedząc, że będzie łatwym celem dla seksistów. Albo "ludzi logicznie myślących", jak oni sami zwykli się nazywać.
I miała rację. Komentarze internautów nie pozostawiają na niej suchej niteczki. "Pewnie, że ładna babka, ale właśnie swoim strojem namawia wręcz do molestowania. Niech już będzie tak, jak było (czyli rzekome molestowanie prawie wszędzie), bo widać, że chyba jej się to podobało" – napisał jeden z internautów, podpisany jako absolwent Uniwersytetu Pedagogicznego (!). " Fajna dupeczka. O co się dopie..alają, że jest sexy? Może miała założyć cygańską kiece do kostek? Idioci. Ja tam bym się z nią chętnie spotkał...na ..." – pisze kolejny komentator.
Internauci twierdzą też, że skoro Aurore Bergé zaprezentowała się w takim stroju, to oznacza to, że "tak naprawdę nie jest przeciwniczką molestowania seksualnego".
Jeśli posłanka chciała pokazać, że dyskusja o molestowaniu i przedmiotowym traktowaniu kobiet jest aktualna, potrzebna i nie stanowi wydumanego pomysłu środowisk lewicowych, to doskonale jej się to udało. Nawet w poważnych mediach i w polityce strój kobiety jest wciąż wystarczającym kryterium, żeby zaśpiewać klasyczną pieśń o tym, jak to "sama tego chciała".
Tym razem wybrzmiewa to mocniej niż zazwyczaj, ponieważ wydarzyło się właśnie w trakcie dyskusji o molestowaniu seksualnym, a więc oglądanej i słuchanej przez ludzi, którzy na problem powinni być uwrażliwieni bardziej niż stado dyletantów interesujących się wyłącznie swoją ulubioną drużyną piłkarską. – Takich komentarzy można było się spodziewać. Myślę, że Aurore Bergé była tego świadoma. Chciała obnażyć hipokryzję i prawdziwy sposób myślenia tych, po których można było się spodziewać choćby śladów inteligencji – tłumaczy Gałązka.
Sama Bergé odniosła się do sytuacji na Twitterze. "Dziękuję wszystkim, którzy mają opinię na temat reform audiowizualnych, usług publicznych i edukacji informacyjnej. Nie, tylko żartuję. Prawdziwą debatą w 2018 r. na Twitterze jest przecież długość mojej sukienki."
Słowa o tym, że kobieta może być nawet naga, a nikt nie ma prawa jej tknąć bez jej woli, wybrzmiały już wiele razy. Niestety – wciąż nie są zrozumiane. Kobieta publicznie odsłaniająca ciało poniżej ramion i powyżej kolan dalej jest uznawana za rozwiązłą i seksualnie dostępną dla każdego, a jeśli sprzeciwia się przy okazji molestowaniu seksualnemu, to uznawana jest - w najlepszym przypadku - za niespójną wewnętrznie atencjuszkę.