Pracownicy banków apelują o rozsądek. "Klient stał w kolejce 3 godziny, aby zapytać o ofertę"
– W środę do oddziału przyszedł Włoch. Na koniec rozmowy przyznał, że przyjechał 14 dni temu ze swojego kraju. Chciał odebrać kartę płatniczą – mówi pracownica jednego z warszawskich banków w rozmowie z WP Kobieta. Po jego wyjściu zdezynfekowała z koleżanką biurko i wyszorowała ręce. – Byłyśmy przerażone – wyznaje.
19.03.2020 | aktual.: 20.03.2020 11:56
Pracownicy banków codziennie mają bezpośredni kontakt z dziesiątkami klientów. Banki na swoich stronach zachęcają do załatwiania spraw przez internet, ale mimo wszystko placówki funkcjonują, a interesantów nie brakuje.
Zobacz także
– Przez cały dzień około 15 osób stoi przed wejściem do naszego banku. Kolejka ustawia się jeszcze przed otwarciem placówki. To wcześniej się nie działo – opowiada jedna z pracownic banku w Warszawie, Dominika.
Zauważa, że klienci kumulują się w jej oddziale ponieważ pozostałe się zamykają. – Brakuje rąk do pracy. Część pracowników wzięła L4, opiekę na dziecko, czy urlop – mówi. Standardowo na zmianie powinno być dziewięć osób, aktualnie klientów obsługują dwie.
Starsze panie stoją po rentę. Bank nie realizuje operacji gotówkowych
Bank, aby ochronić i odciążyć pracowników wprowadził ograniczenia. Rzeczywistość jednak pokazuje, że to się nie sprawdza. – Były ustalenia z dyrektorem oddziału i dyrektorem regionalnym, że mamy realizować tylko operacje bezgotówkowe, czyli w moim przypadku, przede wszystkim obsługiwać kredyty hipoteczne. Są jednak sytuacje wyjątkowe – mówi Dominika. – Jak zobaczyłam starsze panie, stojące po rentę, to zaczęłam je również obsługiwać. Tym osobom kończy się gotówka i nie mają z czego żyć. Nie mają kart płatniczych, nie obsługują kont internetowych – wyznaje.
– Zgodnie z procedurami powinno się jednak zamówić tzw. gotówkę awizowaną. Ja ją przygotowuję, jak przychodzę do pracy, co ułatwia funkcjonowanie i skraca czas oczekiwania – tłumaczy. Irytuje się jednak gdy klienci stoją po kilka godzin, z mogłoby się wydawać błahych powodów. – Jeden pan stał w kolejce trzy godziny, następnie zapytał o ofertę banku, bo ma do ulokowania kilka tysięcy złotych – przekazała.
"Boi się obcokrajowców"
Dominika pracuje aktualnie w systemie dwuzmianowym. Czas pracy ograniczono do 6 godzin. Od wtorku bank zrezygnował również z obsługiwania walut. – Nie ma możliwości zamówienia gotówki w euro, dolarach, frankach czy funtach.
– Są klienci, którzy zarabiają w euro, więc to jest dla nich strata – mówi Dominika. Dodaje, że oddział obsługuje wielu obcokrajowców. – Przed nimi odczuwam strach. Jest obawa, że do domu bezwiednie mogę coś przynieść. Boję się o członków rodziny – tłumaczy.
I opowiada o sytuacji sprzed kilku godzin, kiedy do oddziału wszedł mężczyzna pochodzenia włoskiego. – Na koniec rozmowy przyznał, że dwa tygodnie temu przyjechał z Włoch. Przyszedł, aby odebrać kartę płatniczą, którą zamówił do naszego oddziału – powiedziała Dominika. – Po jego wyjściu zdezynfekowałyśmy biurko, wyszorowałyśmy ręce. Byłyśmy przerażone – dodaje.
Zobacz także
Klienci tłoczyli się w placówce. Centrala informowała, jak myć ręce
W placówce, w której pracuje Dominika bank od poniedziałku wprowadził procedury. – Klienci wchodzą do oddziału pojedynczo. Kolejka ustawia się przed wejściem. Każdy interesant zobowiązany jest do zdezynfekowania rąk, obsługujemy w rękawiczkach. Dodatkowo moja koleżanka pracuje w maseczce, którą sama sobie kupiła. Raz dziennie przyjeżdża do nas firma, która dezynfekuje pomieszczenie i sprzęty oraz stanowiska dla klientów – opowiada.
Lada dzień mają być również montowane szyby pleksi oddzielające klientów od pracowników. – Teraz czuję, że o nas zadbano – mówi pracownica banku. Jednak apogeum to był czwartek i piątek, kiedy rząd zamknął szkoły i przedszkola. – Ludzie stali ramię w ramię ze sobą w środku, w placówce. Nie było jeszcze procedur. Centrala banku, która pracowała zdalnie, wysyłała nam instrukcje jak myć ręce, a klienci wyśmiewali, że pracujemy w rękawiczkach – mówi Dominika. W jej opinii, te dni sprawiły, że od poniedziałku pracownicy wzięli urlopy lub zwolnienia i nie przyszli do pracy.
"Boli nas, jak klient nie ma szacunku"
Elwira mieszka w Katowicach i jest kierownikiem oddziału w banku. Zwraca uwagę na problem niepotrzebnej paniki o brak gotówki oraz podejścia osób starszych do problemu.
– Starsi klienci przychodzą i śmieją nam się w twarz. Mówią, że się nie boją, a my panikujemy. To wynika z braku świadomości, że stwarzają zagrożenie. Dla nas nie jest problemem obsługa klienta, ale najbardziej boli nas, że starszy klient nie ma szacunku – mówi.
- Pieniędzy nie zabraknie. Pieniądze są do nas dostarczane regularnie. Nie wstrzymujemy wypłat, nie wstrzymujemy przelewów. Moim zdaniem, niepotrzebna jest ta panika. Bankomaty są ładowane regularnie. W naszym banku wykonuje to firma zewnętrzna – tłumaczy.
Skarbce są pełne
Narodowy Bank Polski zapewnił w komunikacie, że gotówki wystarczy dla wszystkich klientów banków. "Narodowy Bank Polski informuje, że w skarbcach oddziałów okręgowych przechowywane są znaczne zasoby gotówki. Składają się na nie: zapas logistyczny, który znacznie przekracza zwiększone zamówienia banków oraz dodatkowo zapas strategiczny wysokich nominałów banknotów, który może w każdej chwili zostać uruchomiony i postawiony do dyspozycji klientów banków" - podał w komunikacie bank centralny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl