Blisko ludzi"Końca nie widać". Psycholog Joanna Żółkiewska tłumaczy, jak wytrwać w przedłużającej się izolacji

"Końca nie widać". Psycholog Joanna Żółkiewska tłumaczy, jak wytrwać w przedłużającej się izolacji

"Końca nie widać". Psycholog Joanna Żółkiewska tłumaczy, jak wytrwać w przedłużającej się izolacji
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Anna Podlaska
18.03.2020 15:30, aktualizacja: 18.03.2020 17:19

Kwarantanna narodowa miała potrwać do 25 marca, jednak niewykluczone, że ten czas się wydłuży. – To może powodować niepokój i poczucie bezradności. Jeżeli nie widzimy horyzontu, trudno się przygotować – mówi psycholog Joanna Żółkiewska i tłumaczy, na czym warto się skupić, aby wytrwać.

W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa wielu Polaków zostało poddanych 14-dniowej kwarantannie. Część dobrowolnie zostaje w domach. Choć większość stosuje się do zaleceń narzuconych przez organy administracji rządowej, do opinii publicznej przedostały się informacje o osobach łamiących zakaz izolacji czy też ukrywających informacje o pobycie np. we Włoszech. Takie postawy mogą wynikać z niewiedzy dotyczącej zagrożenia oraz lęku przed odosobnieniem.

Jak poradzić sobie w tych trudnych momentach oraz zrozumieć pewne ludzkie zachowania, wyjaśnia w rozmowie z WP Kobieta psycholog Joanna Żółkiewska. Na co dzień prowadzi terapie indywidualne dla osób dorosłych, młodzieży, par i rodzin.

Anna Podlaska, WP Kobieta: Czy dostaje pani sygnały, że ludzie zaczynają się bać odosobnienia?
Joanna Żółkiewska, psycholog: Po pierwsze trzeba przyznać, że nikt się nie spodziewał, że sytuacja będzie tak obciążająca, że to będzie tak globalne i że uderzy we wszystkie sfery naszego życia. Widzę kilka różnych postaw, jeżeli chodzi o radzenie sobie z lękiem czy strachem.

Obserwuję osoby, które mówią: "jest, jak jest", "bierzemy się do roboty", "trzeba sobie z tym poradzić" – i takie osoby przekierowują swoją energię na działanie, żeby móc skontrolować to, co się dzieje w ich życiu. W nich też jest lęk, ale przez wyznaczone cele obniżają poczucie stresu. Mają poczucie kontroli.

Jest coraz więcej osób, które "zahaczają się" w pewnych punktach w czasie. Pierwsza informacja była taka, że do 25 marca szkoły będą zamknięte. Te osoby zafiksowały się na tym punkcie. Teraz, w momencie, w którym przychodzą kolejne informacje, na razie nieoficjalne, że to może potrwać dłużej, to to ich obezwładnia. Powoduje, że nie wiedzą, co mają robić. To powoduje niepokój, poczucie bezradności, rodzi pytania: "co dalej?". To, że nie widać końca – to jest ten problem, bo jeżeli nie widzimy horyzontu, trudno się przygotować.

Jest też część osób, które mają lęk egzystencjalny. Te osoby autentycznie boją się, że zachorują, że ich bliscy zachorują. Boją się skrajnych sytuacji. Ta część osób przejawia lęk przed utratą życia.

Osobom starszym jest szczególnie ciężko w obecnej sytuacji. Wyjście do sklepu to w pewnym sensie rytuał, teraz zaleca się pozostanie w domach.
Po pierwsze, osobom starszym może być trudno uświadomić sobie, że jest jakiś stan wyjątkowy. Po drugie wirusa nie widać. To nie jest coś, co jest namacalne, co jest widoczne. Jeżeli czegoś nie widać, to tego nie ma – w rozumieniu niektórych. Jeżeli nikt ze znajomych nie zachorował, to trudno sobie to wytłumaczyć.

Po trzecie, pojawia się myślenie, że "ja wiem lepiej", posiadam pewną mądrość i chcę tu i teraz zrealizować swój plan. Musimy pamiętać, że osoby starsze ze względu na swój wiek są już niecierpliwie, mają sztywne osądy.

Jak im w takim razie wytłumaczyć, że trzeba zostać w domu?
Zainteresujmy się częściej seniorem. Dzwońmy nawet codziennie, zróbmy zakupy. Jeśli mamy czas, wyjdźmy wspólnie na spacer, oczywiście z dala od skupisk ludzkich, w maseczkach, z zachowaniem wszelkich norm bezpieczeństwa. To jest zaspokojenie potrzeby bycia w towarzystwie. Zamknięcie w domu może wydawać się więzieniem.

Jednak całkowite wyręczenie osoby starszej z obowiązków sprawia, że ona może poczuć się zbędna. Należy więc z dużym szacunkiem odnosić się do ich potrzeb, do ich doświadczenia życiowego. Można zatem powiedzieć: "nie narażaj siebie i mnie", "jesteś dla mnie tak ważny, że nie wyobrażam sobie, abym cię stracił". Należy porozmawiać o potrzebach i spróbować je zaspokoić w porozumieniu ze sobą.

A jak rozmawiać z dziećmi o obecnej sytuacji, jak je uspokajać?
Traktujmy dzieci po partnersku. "Dziecko jest takim samym człowiekiem jak my, tylko różni się doświadczeniem" – mówił Janusz Korczak. Słuchajmy więc naszych dzieci. Słuchajmy, co one mówią, czego chcą się dowiedzieć, o co pytają. Dzieci doskonale wiedzą, czego potrzebują. Moją największą radą byłoby to, aby rodzic zaczął praktykować uważność w kierunku dzieci.

Jeżeli dziecko powie, że się martwi, że się boi, to to jest trudne doświadczenie. We współczesnym świecie w ogóle nie mówimy o starości, o śmierci, unikamy tych tematów. Jest grupa rodziców, która uważa, że dzieci nie powinny uczestniczyć w pogrzebach. Nasi dziadkowie wiedzieli, że śmierć jest częścią życia. Byli oswojeni z tym tematem, zupełnie inaczej sobie z tym radzili. My udajemy, że tego tematu nie ma. Teraz przyszedł ten problem.

Jak widzimy, że dziecko zamyka się w sobie, bo przeżywa jakieś emocje, to towarzyszmy mu. Zapytajmy: "co się dzieje?, powiedzmy: "jestem tu, jeżeli będziesz mnie potrzebował, daj mi sygnał". W tym, co się teraz dzieje, widzę szansę na to, aby realnie ze sobą być, żeby zauważyć tę osobę, którą mam przy swoim boku. Szkoda byłoby tego nie wykorzystać. Jeżeli sami czujemy lęk, powiedzmy: "słuchaj, ja też się boję". To nie jest łatwa sytuacja, musimy współpracować. I poradzimy sobie.

Ludzie sami zaczynają wątpić w sens kwarantanny, łamią zakazy. Z czego to wynika?
Mogą nie wierzyć, że to jest niezbędne. Po pewnym czasie zaczynają myśleć, że od siedzenia w domu nic się nie zmienia. Takie osoby nie rozumieją, w jaki sposób przenoszą się choroby. To świadczy o niskim poziomie świadomości. Drugi element to rodzice, którzy nie mogą spotykać się z dziećmi. Ta potrzeba bliskości przysłania zdrowy rozsądek. To jest bardzo trudne.

Osoby łamią też kwarantannę poprzez swoją niefrasobliwość. Wirus obnażył trochę nasze społeczeństwo. Z jednej strony akcja "Widzialna ręka" (wsparcie dla osób starszych i nie tylko, m.in. w zakupach – przyp. red.), z drugiej strony ludzie są zdenerwowani na zamknięte restauracje, kina, kluby. Części społeczeństwa brakuje myślenia o innych. Jeśli ja się nie będę włóczyć po ulicach, po sklepach, ja się nie zarażę, a ode mnie kolejne osoby. Kwarantanna nie jest tylko dla mnie, ale też dla innych.

Jak radzić sobie w chwilach zwątpienia?
Zorganizujmy sobie grupy, wspólne dyskutowanie. Absolutnie nie trzeba być samemu. Wielu psychologów deklaruje pomoc ludziom, którzy czują lęki. Ludzie są niesamowicie otwarci, chcą być razem i są razem. Ludzie sobie pomagają. Pamiętajmy o tym, że izolacja fizyczna pozwoli nam uniknąć kryzysu takiego, jaki jest w Chinach czy we Włoszech.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (167)
Zobacz także