Prowadzi PasjoDzielnię. "Zmiany są zauważalne już po kilku spotkaniach"

Pomysłodawczyni PasjoDzielni nie boi się wyzwań. Z własnej szopy i stodoły stworzyła miejsce, w którym każda kobieta może odnaleźć siłę, odwagę oraz życiową pasję. O przestrzeni, która zmienia i pasji, która nie zna granic – opowiada Wioletta Piwowarska, nominowana w plebiscycie #Wszechmocne.

Wioletta PiwowarskaWioletta Piwowarska
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne

Joanna Pawlik, Wirtualna Polska: Co było impulsem do stworzenia PasjoDzielni? Czy pamiętasz pierwszy moment, kiedy pomyślałaś: "muszę to zrobić"?

Wioletta Piwowarska: Momentem przełomowym było dla mnie wypalenie aktywistyczne po latach pracy na rzecz lokalnej społeczności. Zrozumiałam, że potrzebuję zmiany – innej grupy odbiorców, nowej przestrzeni i większej swobody działania. Tak narodził się pomysł stworzenia niezależnego miejsca, w którym nikt nie narzuca tematów ani terminów.

PasjoDzielnia powstała na moim prywatnym podwórku, najpierw w starej szopie, bo jeśli ktoś chce się spotykać i działać, to nie są mu potrzebne budynki za miliony. Z biegiem czasu do szopy będącej miejscem spotkań i warsztatów dołączyła przyległa stodoła, która powiększyła naszą przestrzeń działań. To przestrzeń stworzona z myślą o liderkach i liderach lokalnych społeczności, którzy – podobnie jak ja kiedyś – często zapominają o sobie. Chciałam, by było to miejsce rozwoju, wymiany doświadczeń i wspólnoty, otwarte dla osób z różnych stron Polski.

Szczególną uwagę kierujemy do kobiet – wspieramy je w odzyskiwaniu sprawczości, odwagi i głosu. Gdy zaprosiłam do współtworzenia PasjoDzielni Gosię Skwarzec, od razu powiedziała "tak" – to był ważny moment, bo nie byłam już w tym pomyśle sama. Od początku nie zależało nam na liczbach czy efektach "wow", tylko na działaniach, które mają sens – dla nas i naszych uczestniczek.

Katarzyna Butowtt miała przemocową siostrę. Taki napisała dla niej nekrolog

Z jakimi wyzwaniami najczęściej przychodzą do was kobiety z lokalnych społeczności? Co je najbardziej blokuje w rozwoju?

Kobiety, które pojawiają się w PasjoDzielni są bardzo różne – począwszy od doświadczenia życiowego, statusu społecznego czy miejsca życia. Jedne z nich mieszkają obok nas, inne dojeżdżają 50-70 km. PasjoDzielnia leży na styku dwóch województw: świętokrzyskiego i podkarpackiego, więc lokalność ma tu szerszy wydźwięk.

Najczęstszym wyzwaniem, przed którym stoją kobiety, które do nas przyjeżdżają, jest zmaganie się z poczuciem winy i bycia "nie fair" w stosunku do rodziny: "Ot tak wyszłam z domu na warsztaty rozwojowe, zostawiając męża i dzieci. Przecież nigdy tego nie robiłam! Jak oni sobie poradzą?".

Do tego dochodzi niezrozumienie w najbliższym otoczeniu – często domownicy zadają pytania w stylu: "Po co tam idziesz? Co wy tam robicie, że cię tam tak ciągnie?". Te aspekty najczęściej przebijają się w rozmowach. Blokady są też często narzucone przez same kobiety, którym się wydaje, że chyba nie powinny zostawiać rodziny na tych kilka godzin. Oczywiście po czasie wszystko się stabilizuje. Okazuje się, że dzieci potrafią zostać w domu bez mamy i świetnie sobie radzą, a fakt, że mama wraca do domu bardziej spokojna, świadoma swoich zachowań sprawia, że domownicy widzą, że te wyjścia są czymś dobrym.

W świecie, który często oczekuje od nas wielkich sukcesów i "efektów wow", ty pokazujesz siłę małych kroków. Jak uczysz kobiety, że ich codzienne decyzje to też rewolucja?

Nauczanie kojarzy mi się z mówieniem, jak jest lub jak ma być. Moją rolę bardziej pojmuję w aspekcie pokazywania różnych możliwości. Kobieta sama decyduje, które z nich są tożsame z jej wartościami i przekonaniami. Moją rolą jest również uświadamianie dziewczyn na temat ich mocnych stron, tak, by zdały sobie sprawę z tego, że są wartościowe, potrzebne i wystarczające. Czasem trzeba to usłyszeć od kogoś z zewnątrz, by do nas dotarło.

Później wystarczą małe kroki jak np.: nawyk przeznaczania czasu dla siebie i na swoje potrzeby lub zaprzestanie brania odpowiedzialności za innych dorosłych członków rodziny. Sama zmiana podejścia ma wielką moc.

Uczestniczki zajęć prowadzonych w PasjoDzielni
Uczestniczki zajęć prowadzonych w PasjoDzielni © Archiwum prywatne | Picasa

Jakie zmiany widzisz u uczestniczek waszych projektów?

Zmiany są zauważalne już po kilku spotkaniach. Kobiety wychodzą od nas silniejsze, pewniejsze siebie, bardziej świadome i nie boją się zabierać głosu podczas dyskusji na tematy, które ich dotyczą. Są dla siebie wsparciem również poza PasjoDzielnią. Często podczas spotkań pojawiają się emocje, łzy, wyznania, co też jest ważnym elementem procesu zmiany.

Przez naszą przestrzeń w okresie sześciu lat przewinęło się kilkaset kobiet. Są to historie związane z daniem sobie drugiej szansy, z powrotem do pracy, z łagodzeniem konfliktów rodzinnych lub odejściem od przemocowego partnera. Każda z historii jest ważna i w każdej dziewczyny podkreślają rolę PasjoDzielni w rozwoju. To są te momenty, w których czuję, że robimy coś, co kocham i co dodaje mi skrzydeł.

Co twoim zdaniem sprawia, że kobiety czują się w PasjoDzielni bezpieczne, widziane i chcą wracać?

PasjoDzielnia to miejsce, które łączy rozwój osobisty, relacje i autentyczną wspólnotę. To nie tylko warsztaty z psycholożką, przeglądy kina niezależnego czy spotkania w klimatycznej stodole — to przede wszystkim społeczność kobiet z różnych środowisk, gdzie każda czuje się ważna. Dbamy o atmosferę akceptacji, bez oceniania, stereotypów i uprzedzeń. Dajemy przestrzeń na rozmowy, które często trwają długo po wydarzeniach.

Nasze działania są różnorodne i nietuzinkowe – od warsztatów rozwojowych i rękodzielniczych, po błotne zjazdy z 17-metrowej zjeżdżalni czy kobiece survivale mocy. To wszystko sprawia, że kobiety chcą tu wracać.

W PasjoDzielni możesz być sobą, bez lęku przed oceną. Daje przestrzeń do rozwoju, wymiany doświadczeń i bycia razem w procesie zmian. Gdy raz się tu pojawisz — jest duża szansa, że zostaniesz z nami na dłużej.

O czym marzysz jako kobieta, liderka, społeczna innowatorka?

Chciałabym, żeby pasja do organizacji wydarzeń rozwojowych u mnie nie minęła i żeby uczestniczki naszych działań miały nadal potrzebę przebywania w PasjoDzielni. Marzę, by nasz zespół niezmiennie widział sens w swoich działaniach. Chciałabym zachować zdrowy balans między życiem prywatnym a fundacją, co nie jest łatwe, gdyż będąc w domu, jestem też... w fundacji.

Kocham tworzyć unikatowe i wnoszące wydarzenia, których nikt inny nie organizuje. Nie interesuje mnie odtwarzanie działań innych organizacji. Chcę łamać stereotypy, pokazywać innym, że można sobie świetnie radzić i realizować swoją misję nawet w małej wiosce gdzieś na końcu woj. Świętokrzyskiego, w wiejskiej stodole. I że te działania mają realny wpływ na wiele osób.

Uczestniczki zajęć prowadzonych w PasjoDzielni
Uczestniczki zajęć prowadzonych w PasjoDzielni © Archiwum prywatne | Picasa

Jakie największe mity o kobiecym rozwoju spotykasz w swojej pracy – i czy są takie, z którymi najtrudniej się kobietom rozstać?

Jednym z mitów, z którym się spotykamy, jest ten, że czas na zdobywanie nowych umiejętności skończył się z zakończeniem edukacji formalnej. Chociaż coraz więcej kobiet wie, że to nieprawda i uczymy się całe życie.

Kolejnym jest mit "Matki Polki" i przeświadczenie, że kobiecie daje szczęście tylko dom, rodzina i pilnowanie ogniska domowego, a jej potrzeby powinny być z automatu bagatelizowane. My staramy się pokazać, że szczęście ma wiele wymiarów i niekoniecznie jest to tylko dom i dzieci, a potrzeby kobiet są istotne i powinny być zaspokajane. Każda z nas ma tylko jedno życie i powinna żyć przede wszystkim dla siebie, a nie skupiać się na dostosowywaniu swoich zachowań do oczekiwań innych ludzi.

To stwierdzenie, żeby "żyć dla siebie" jest często przepracowywane u nas na warsztatach. Nie jest łatwo zmienić podejście z dnia na dzień i postawić siebie w centrum, gdy przez dekady byłyśmy uczone, że naszą rolą jest dbanie o innych.

Jakiej rady udzieliłabyś kobiecie, która dziś stoi w miejscu – z pasją w sercu, ale jeszcze bez odwagi?

Bój się i działaj. Daj się ponieść pasji. To nie jest droga, która będzie łatwa, ale jedynym sposobem na sprawdzenie, czy to wypali jest spróbowanie.

Dla Wirtualnej Polski rozmawiała Joanna Pawlik

Wioletta Piwowarska jest nominowana w plebiscycie #Wszechmocne2025 w kategorii #Wszechmocne wśród kobiet

Wybrane dla Ciebie

Miał znaną bratanicę. Nie każdy wie o ich pokrewieństwie
Miał znaną bratanicę. Nie każdy wie o ich pokrewieństwie
Zamiast wyrzucać, włóż za kaloryfer. Prosty trik na ciepłe mieszkanie
Zamiast wyrzucać, włóż za kaloryfer. Prosty trik na ciepłe mieszkanie
Jeden z gwałcicieli Gisele Pelicot walczy o wolność. Twierdzi, że nie wiedział
Jeden z gwałcicieli Gisele Pelicot walczy o wolność. Twierdzi, że nie wiedział
Wyjawiła, co spotkało jej syna. "Oprawcy wiedzieli, gdzie są kamery"
Wyjawiła, co spotkało jej syna. "Oprawcy wiedzieli, gdzie są kamery"
Miała raka piersi. Przed operacją złożyła deklarację
Miała raka piersi. Przed operacją złożyła deklarację
Okrzyknięto ją "najpiękniejszą dziewczynką świata". Dziś ma 24 lata
Okrzyknięto ją "najpiękniejszą dziewczynką świata". Dziś ma 24 lata
Chroni matkę przed mediami. Powód nie jest tajemnicą
Chroni matkę przed mediami. Powód nie jest tajemnicą
"Genialne i mocne". Nowa grafika Damięckiej trafia w sedno
"Genialne i mocne". Nowa grafika Damięckiej trafia w sedno
Żyła wśród świadków Jehowy. Przed ślubem usłyszała krępujące pytanie
Żyła wśród świadków Jehowy. Przed ślubem usłyszała krępujące pytanie
"To było dwuznaczne". Jeździł za nią po całej Polsce
"To było dwuznaczne". Jeździł za nią po całej Polsce
Po kawie biegiem do WC? Lekarz tłumaczy, co to oznacza
Po kawie biegiem do WC? Lekarz tłumaczy, co to oznacza
Połóż pod maską. Żadna kuna już się nie zbliży
Połóż pod maską. Żadna kuna już się nie zbliży