Blisko ludziPolka prowadzi projekty naukowe w Chile. "Spakowałam walizki w dwa tygodnie"

Polka prowadzi projekty naukowe w Chile. "Spakowałam walizki w dwa tygodnie"

Doktor Anna Włodarczyk mieszka w chilijskim mieście Antofagasta
Doktor Anna Włodarczyk mieszka w chilijskim mieście Antofagasta
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Marta Kosakowska
20.01.2022 15:03, aktualizacja: 27.01.2022 06:50

Anna Włodarczyk do Chile przeniosła się sześć lat temu. Powód był ważny, bo otrzymała prestiżowe stypendium naukowe z psychologii. Dziś pracuje na Universidad Católica del Norte, gdzie bada m.in. stereotypy płciowe. W rozmowie z WP Kobieta naukowczyni opowiada o życiu w Chile, kulcie macho i miłości do oceanu. Zdradza też, czy jako blondynka, spotyka się z zaczepkami ze strony Latynosów.

Marta Kosakowska, WP Kobieta: Pamiętasz swoje pierwsze dni w Chile?

Bardzo dobrze pamiętam! W Chile przywitała mnie przykra przygoda. W pierwszym tygodniu pobytu włamano się do mojego mieszkania w Santiago i okradziono mnie. Doszło do tego w nocy, w czasie kiedy spałam. Rano zauważyłam, że nie ma moich walizek. Na ścianach były odciśnięte ślady rąk. Ktoś wszedł przez okno i zabrał wszystkie moje rzeczy, w tym dokumenty i karty płatnicze. Zgłosiłam sprawę na policję, lecz w akcie desperacji sama wyszłam na ulicę ich szukać. Pytałam bezdomnych, czy czegoś nie widzieli. Oczywiście nikt się mną nie przejął.

Czyli wejście w nową rzeczywistość było traumatyzujące. Później było już łatwiej?

Rzeczywiście ten początek był trudny, dlatego nawet nie opowiedziałam o kradzieży rodzicom. Na pewno usłyszałabym, że mam natychmiast wracać do Polski. Później dowiedziałam się, że trafiłam do fatalnej dzielnicy, dlatego zostałam okradziona. Po tym incydencie zamieszkałam w domu rodziców znajomego ze studiów. Zaczęłam też rozszerzać sieć kontaktów, więc było mi coraz łatwiej.

Z tego co wiem, przeniosłaś się do Chile zupełnie sama. Ktoś mógłby powiedzieć, że to była odważna decyzja, szczególnie dla kobiety.

Na pewno była to odważna decyzja, ale była ona podyktowana sprawami zawodowymi. Dostałam stypendium postdoktoranckie, więc była to decyzja poniekąd przymusowa. Propozycja była na tyle prestiżowa, że nie mogłam sobie pozwolić na to, by jej nie przyjąć. O decyzji w sprawie stypendium dowiedziałam się w połowie stycznia, a od początku lutego miałam być w Chile, więc spakowałam walizki w dwa tygodnie.

Wcześniej studiowałaś w Hiszpanii?

Najpierw ukończyłam socjologię na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie robiłam doktorat na Uniwersytecie Kraju Basków i postanowiłam aplikować na stypendium rządu baskijskiego - postdoktoranckie z psychologii. Było bardzo trudno dostać to stypendium, bo przyznawane było tylko jedno. Nie sądziłam, że w ogóle mam na nie szansę. Informacja o przyjęciu dostałam przyszła do mnie kilka miesięcy po zakończeniu doktoratu w Hiszpanii. To zabawne, bo ja sama zdążyłam już zupełnie zapomnieć, że w ogóle się o nie ubiegałam.

Chile to dość egzotyczna destynacja z polskiego punktu widzenia. Nie miałaś wątpliwości? Decyzja o przeprowadzce do Ameryki Południowej przyszła ci łatwo?

Miałam okazję być już wcześniej w Chile na kilkumiesięcznym stypendium, więc wiedziałam, co mnie czeka. Poza tym miałam chłopaka Chilijczyka, więc można powiedzieć, że ten kraj nie był mi zupełnie obcy. Jednak, kiedy przeprowadzałam się do Chile, byłam już sama.

Polce samej w Chile musi czasem być ciężko.

Czasem bywa ciężko. Przede wszystkim trudne było nawiązanie kontaktów. Na początku specjalnie zapisałam się na siłownię, żeby kogoś poznać, ale nie było łatwo. Łatwiej mi było znaleźć znajomych z innych krajów niż z Chile. Chilijczycy są dość introwertyczni jak na Latynosów. Pod tym względem bardzo różnią się np. od Hiszpanów, z którymi łatwo się zaprzyjaźnić.

Jako Polka, Europejka miałaś w Ameryce Południowej łatwiej czy trudniej?

To zależy. Tu istnieje coś takiego, co nazywane jest pozytywną dyskryminacją. Oznacza to, że czasem z racji europejskiego pochodzenia można tu mieć pewne profity w różnych sytuacjach. Jednak z drugiej strony, zawsze biały człowiek będzie tu postrzegany jako ten bogaty, więc w wielu miejscach zapłaci o wiele więcej niż miejscowy. To jest nagminne i do tej pory mnie uderza.

Jesteś blondynką, masz niebieskie oczy. Twój wygląd musi się wyróżniać na ulicach o zwracać uwagę. Zdarzają się zaczepki?

Rzeczywiście osoby o europejskim typie urody, szczególnie te z niebieskimi oczami, przykuwają tu uwagę na ulicach. Moja metoda, by unikać zaczepek, to unikanie kontaktu wzrokowego.

Zdarzyło ci się bać o bezpieczeństwo?

Nie, bo ja z natury jestem bardzo ufna. Jednak wiele osób mówi mi, że powinnam uważać, szczególnie kiedy jestem w Santiago.

Chilijski hiszpański słynie ze swej odmienności nie tylko od hiszpańskiego, którym posługują się Hiszpanie, ale również różni się od tego, którym mówi się w Ameryce Południowej. Jest przesiąknięty chilenismos.

Faktycznie tak jest. Czasem nawet przyjeżdżający zza sąsiedniej granicy Peruwiańczyk ma problem ze zrozumieniem Chilijczyka. Ja na szczęście znałam sporo Chilijczyków przed przeprowadzką do tego kraju, więc byłam zaznajomiona z chilijską odmianą hiszpańskiego, ale rzeczywiście – jeśli ktoś pierwszy raz się z nią zderza – może się zdziwić. Poza tym tutejszy język jest przesiąknięty specyficznym chilijskim poczuciem humoru, które – szczerze mówiąc – do dziś do mnie nie trafia.

Prowadzisz projekty na Universidad Católica del Norte w Antofagaście. Badałaś m.in. seksualność Chilijczyków. My Polacy bardzo się różnimy pod tym względem od Latynosów?

Tak, ale niestety jeszcze nie mogę podzielić się wynikami naukowymi, bo ciągle na nie czekamy. Mogę natomiast przytoczyć wyniki badań nad stereotypami płciowymi, które przeprowadzaliśmy w czterdziestu krajach. Z próbki z Chile wynika, że stereotypy płciowe wciąż mają się tu dobrze. Kobiety są postrzegane – jak również same siebie postrzegają – jako bardziej społeczne, słabsze, mniej dominujące, mniej sprawcze i bardziej zależne. Mężczyźni natomiast mają być silni. Jest to dokładne odzwierciedlenie przekonań kultury macho.

No właśnie w Ameryce Południowej wciąż świetnie ma się kult macho. Chilijki akceptują tradycyjny podział ról czy starają się go zmieniać?

Wciąż funkcjonuje tu tzw. machismo, czyli kult macho, kult męskości. Jest to tak głęboko zakorzenione w mentalności Chilijczyków, że oni nawet nie mają świadomości, że pewne zachowania to przejaw dyskryminacji płci. Dla nich jest to naturalne, a to są tzw. micromachismos, czyli chociażby przysłowiowe noszenie za kobietę zakupów, wyręczanie jej w wielu czynnościach. Jednak mam wrażenie, że powoli zaczyna się to zmieniać wśród młodych osób.

Chile to kraj w przede dniu zmiany. W marcu rozpocznie urzędowanie nowy prezydent, który zapowiada szereg reform. Kraj mierzy się z wieloma problemami m.in. z napływem emigrantów, wysokimi kosztami edukacji, opieki zdrowotnej i niskimi emeryturami.

Paradoksalnie Chilijczycy chcą zmian, a jednocześnie się ich boją. Wiele lat żyli w marazmie, że teraz mają poczucie, że zmiany mogą doprowadzić do upadku kraju. Po fali protestów, która przetoczyła się przez Chile, obecnie nastała cisza. Na pewno przyczyniła się do tego pandemia, jednak nie widać już w Chilijczykach tego ognia, który rozpalił ich serca w 2019 roku. Niewiele brakowało, żeby wybory wygrał skrajnie prawicowy Jose Antonio Kast. Polityk, który zapomina o prawach kobiet, mniejszości, homoseksualistów, czyli wszystkim tym, o co Chilijczycy walczyli.

Mówi się, że Chile to kraj kontrastów.

Rzeczywiście, ale na co dzień aż tak tego nie widać. Przynajmniej tu, gdzie mieszkam. W Santiago pewnie jest inaczej. Natomiast bardzo widać biedę, bezdomnych na ulicach, śmieci i błąkające się bezpańskie psy. Z kolei krzykliwego bogactwa nie widuję.

Co najbardziej podoba ci się w Chile?

Zdecydowanie pustynia Atacama ze swoimi lagunami, salinami. A także kontrast między pustynią i oceanem. Nie wyobrażam sobie już życia bez widoku na ocean. Chętnie spędzam czas na plaży. Moją pasją jest AcroYoga, więc staram się ćwiczyć na świeżym powietrzu każdego dnia. Nie planuję zostać w Chile na zawsze, ale gdy będę zmieniać miejsce do życia, na pewno wybiorę jakieś nad wodą.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (46)
Zobacz także