Przejście na czas zimowy
Żaden kosmetyk nie sprosta i wielkim mrozom, i wielkim upałom. Dlatego w zimie dobrze jest zmienić produkty, którymi codziennie pielęgnujemy i ochraniamy skórę.
29.01.2014 | aktual.: 31.01.2014 16:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Żaden kosmetyk nie sprosta i wielkim mrozom, i wielkim upałom. Dlatego w zimie dobrze jest zmienić produkty, którymi codziennie pielęgnujemy i ochraniamy skórę.
Tybetańscy mnisi uprawiający jogę tummo potrafią medytować przez długie minuty na mrozie. Dodajmy, że mnisi doświadczają przy tym uczucia błogości, chociaż ubrani są w mokre szaty – ich ciało generuje bowiem ciepło, które jest w stanie wysuszyć mokre tkaniny. Właśnie o tych tajemniczych mnichach myślę zawsze, kiedy robi się naprawdę zimno i kiedy większość z nas zaczyna nerwowo obliczać, ile tygodni zostało do wiosny.
W najbardziej wietrzne i najmroźniejsze dni dość trudno znaleźć pokrzepienie w naukowych wywodach, że zimno polepsza ogólny stan organizmu, stymuluje krążenie krwi i przemianę materii, a nawet, jak twierdzą niektórzy specjaliści, hamuje rozwój żylaków i zmniejsza wypadanie włosów. Zima oznacza dla większości z nas przede wszystkim nieustanną walkę o zachowanie skóry w jakiej takiej kondycji – bo w ekstremalnych warunkach naturalne mechanizmy zabezpieczające skórę przez negatywnym wpływem środowiska okazują się często za słabe. Na szczęście można te mechanizmy wzmocnić za pomocą odpowiedniej pielęgnacji – wymaga to jednak drobnego remanentu na półce z kosmetykami.
Jak pod kloszem
Pytani o to, co w zimie najbardziej szkodzi naszej skórze, wszyscy specjaliści wymieniają zwykle dwa czynniki: duże różnice temperatur między ogrzewanymi wnętrzami i mrozem na zewnątrz oraz bardzo suche powietrze zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz pomieszczeń. To, jak te trudne warunki zniesie nasza skóra, zależy w dużej mierze od stanu jej ochronnego płaszcza wodno-lipidowego. Dlatego podstawę zimowej pielęgnacji powinny stanowić kremy pomagające uzupełniać poziom lipidów w naskórku – dotyczy to zarówno kremów do twarzy, jak i balsamów do ciała, kremów do rąk czy ochronnych sztyftów do ust. Wszystkie mocno nawilżające kosmetyki o lekkich, wodnistych konsystencjach odłóżmy więc do wiosny.
– Odradzam stosowanie w mroźne dni kosmetyków do twarzy o konsystencji żelu, bo nie tylko nie chronią one skóry, ale mogą także pogarszać kłopoty np. z rozszerzonymi naczynkami – mówi dermatolog, dr n. med. Beata Dethloff z warszawskiej kliniki Dr Beata Dethloff. – Dlatego, nawet jeśli mamy cerę skłonną do przetłuszczania, zamieńmy żelowe emulsje na kremy z większą zawartością lipidów.
Jeśli chodzi o ochronę skóry przed mroźnym powietrzem, od lat najlepiej się sprawdza metoda „na cebulkę” – nakładamy więc na twarz kolejne warstwy kosmetyków. Powinny się wśród nich znaleźć: krem na dzień z filtrem UV (lub dodatkowo osobny chroniący przed słońcem preparat), dość gęsty podkład oraz odrobina pudru.
– Na pewno w zimie nie warto rezygnować z makijażu, bo działa on jak dodatkowa ochronna warstwa – mówi Agata Kalbarczyk, makijażystka i ekspertka marki L’Oreal Paris. – Jeśli używamy rano kremu o bardzo bogatej konsystencji, powinnyśmy zaczekać, aż kosmetyk dobrze się wchłonie i dopiero wtedy nakładać podkład. Jeśli się spieszymy, możemy odsączyć nadmiar kremu, przykładając do twarzy jednorazową chusteczkę. Okazuje się też, że czasami w zimie powinnyśmy zmienić rodzaj podkładu. – Zawierające olejki podkłady o kremowej konsystencji dużo lepiej stapiają się z bogatym w lipidy zimowym kremem niż lekkie podkłady na bazie wody – tłumaczy Agata Kalbarczyk. – Zimą mamy też nieco inną karnację, więc podkład powinien być o ton jaśniejszy. Kosmetyk, którego używamy latem, możemy wykorzystać na przykład do modelowania twarzy.
Przefiltrowane słońce
Zimą skóra narażona jest na szkodliwe działanie promieni UV w niewiele mniejszym stopniu niż latem, dlatego nie rezygnujmy z kremów z filtrami. Na zimę w mieście – czyli na krótkie dystanse między praca a domem – wystarczy krem na dzień z filtrem o faktorze SPF 15. Jeśli jednak wybieramy się na dłuższy spacer lub spędzamy całe dnie na nartach, warto zainwestować w specjalny krem dla sportowców, który ochroni skórę przed wiatrem, mrozem i ostrym słońcem. Podczas urlopu w górach zabezpieczajmy twarz kremem z faktorem powyżej 30 – słońce operuje tam mocniej, a promienie UV działają nie tylko z góry, ale także od dołu, bo odbijają się od śniegu.
Na nocnej zmianie
Lipidowe gęste kremy pomagają zabezpieczyć naskórek przed kaprysami pogody. Po powrocie do domu dobrze byłoby jednak oczyścić z nich skórę i porządnie ją nawilżyć. – Przynajmniej raz na dwa tygodnie powinnyśmy robić domowy piling, który usuwa zrogowaciały naskórek i polepsza penetrację składników zawartych w nakładanych na skórę kosmetykach – mówi dr Beata Dethloff. – Ponieważ zimą łatwo o podrażnienie skóry, zrezygnujmy z preparatów z ostrymi drobinkami na rzecz łagodnych pilingów enzymatycznych. Takie pilingi są też najlepsze dla cery naczyniowej.
Zimą szczególnego znaczenia nabiera pielęgnacja nocna, która powinna zapewnić podrażnionej i przesuszonej skórze regenerację. Ulubionego nawilżającego i odżywczego kremu na noc nie musimy zmieniać, ale jeśli cerze brakuje blasku, warto wypróbować serum lub krem z witaminą C, która znakomicie wzmacnia i rozjaśnia skórę. Raz – dwa razy w tygodniu dobrze byłoby zapewnić skórze większą dawkę składników regeneracyjnych. Możemy więc wieczorem położyć grubszą niż zwykle warstwę kremu albo użyć gotowej maseczki. – Dobre maski o bogatym składzie kupimy w gabinetach medycyny estetycznej lub w aptekach – mówi dr Beata Dethloff. – O ich dobór do naszego typu skóry możemy też wtedy na miejscu poprosić specjalistę.
Po wieczornej kąpieli warto nasmarować się odżywczym balsamami – suche zimowe powietrze przesusza bowiem skórę na całym ciele. Grubszą warstwę kosmetyku nałóżmy w miejscach, gdzie jest mało gruczołów łojowych – na łokciach, kolanach czy łydkach. Warto właśnie teraz rozejrzeć się w drogerii, bo wiele firm proponuje specjalne zimowe edycje kosmetyków – na przykład pachnące cynamonem, imbirem i kardamonem rozgrzewające kremy do stóp czy masła do ciała.
Pora na kurację
Wiele specjalistycznych preparatów i zabiegów uwrażliwia skórę na działanie promieni UV. Dlatego najlepiej stosować je w porze, kiedy dzień jest krótki i słońca mamy jak na lekarstwo. Zima jest więc idealną porą roku na kurację kremami rozjaśniającymi czy lekko złuszczającymi naskórek. To też idealny czas na rozmaite zabiegi w gabinecie medycyny estetycznej. – Na przykład zabiegi laserem frakcyjnym, które ujędrniają skórę i likwidują przebarwienia, oraz pilingi, które rewelacyjnie odmładzają skórę, likwidują zmarszczki, przebarwienia i powiększone pory – wymienia dr Beata Dethloff. – W zimie warto też zdecydować się na zamykanie popękanych naczynek oraz na zabiegi światłem IPL, które zmniejszają zaczerwienia, koją skórę i przynoszą doraźną ulgę.
Tekst: KATARZYNA LEWICKA-STACHOWICZ/zwierciadlo.pl
Polecamy w numerze 2/2014: