Przerwany ślub. Takie sytuacje nie zdarzają sie tylko na filmach
"Jeśli ktoś zna powód, dla którego tych dwoje nie powinno wstąpić w związek małżeński, niech powie teraz lub zamilknie na wieki". Wszyscy doskonale znamy tę formułkę. Niektórzy słyszeli ją tylko na filmach, inni w czasie realnej ceremonii ślubnej. Są też tacy, którym te słowa zniszczyły ten najważniejszy dzień w życiu.
27.08.2019 | aktual.: 27.08.2019 15:41
Filmowa fikcja ślubna
To scenariusz niemal każdego filmu romantycznego. W czasie ceremonii zaślubin z ust kapłana pada zdanie: "Jeśli ktoś zna powód, dla którego tych dwoje nie powinno wstąpić w związek małżeński, niech powie teraz lub zamilknie na wieki". Trzysekundowa cisza. I już wszyscy wiemy, co wydarzy się dalej. Przy ołtarzu stoi para, a przez wielkie wrota kościoła wkracza odważnie dawny kochanek kobiety. Krzyczy "Tak, ja znam". Następnie w oczach panny młodej zauważamy radość i wzruszenie. Widzimy wpadających sobie w ramiona dwoje ludzi, którzy właśnie zrozumieli, że od zawsze byli sobie pisani. Ceremonia przerwana, ślubu nie będzie, a prawdziwa miłość wygrała. Szczęśliwe zakończenie. Łzy wzruszenia na policzkach.
Co ślub, to obyczaj
Okazuje się, że wokół tych wypowiadanych przez kapłana słów krąży wiele kontrowersji. "Takie rzeczy to tylko na filmach" – słyszę od wielu osób. "Nie w kościele, ale na ślubie cywilnym słyszałem" – mówią mi kolejni. Niektórzy sugerują, że takie formułki nigdy nie padają w trakcie ślubu, że to tradycja anglosaska, dlatego zetknąć możemy się z nią jedynie w trakcie seansu amerykańskiego romansu. Ale są też takie osoby, które bez zawahania potwierdzają, że w ich parafiach to zdanie wypowiadane jest w czasie każdej ceremonii.
W jednej z takich uroczystości uczestniczyła Daria. Patetyczne słowa faktycznie padły z ust księdza. Niestety to, co wydarzyło się później, nie miało nic wspólnego z cudownym zakończeniem komedii romantycznej. – Ksiądz mówił tę formułkę. Nagle mama pana młodego wyskoczyła i zaczęła mówić, że tak, ona ma coś przeciwko – opowiada dziewczyna. Na tym się jednak nie skończyło, ponieważ następnie przyszła teściowa panny młodej postanowiła kontynuować swoją wypowiedź. – Ona zaczęła krzyczeć: "Zabierasz mi mojego jedynego syna lafiryndo, nie żeń się z nią" – wspomina Daria.
Ślub był kontynuowany. – Małżonkowie powiedzieli księdzu, żeby nie słuchał matki, bo jakieś głupoty gada. Potem ojciec chłopaka wyprowadził ją z kościoła – opowiada. Jak mówi kobieta, problemy z teściową zaczęły się jeszcze przed ślubem. – Nagle do tej matki dotarło, że straci swojego jedynego synka. No i zaczęła być niemiła dla przyszłej synowej. Jedzenie, które koleżanka kupowała znikało, a gdy brała prysznic leciała tylko zimna woda – mówi Daria. – Ale każdy myślał, że to tylko taki okres przejściowy przed ślubem. Nic nigdy nie mówiła, zawsze same czyny – kończy.
Co parafia, to obyczaj
Dzwonię do księdza, który tłumaczy mi, że w księdze liturgicznej nie ma zapisanej tej formuły. Najprawdopodobniej kapłani, którzy ją wygłaszają, robią to jedynie po to, by dodać dramaturgii lub patosu ceremonii zaślubin. – Natomiast jest praktyka zapowiedzi, które wygłasza się w stosownym terminie, zazwyczaj miesiąc lub trzy tygodnie przed ślubem. Mówi się o tym w niedziele, wywiesza się na tablicy ogłoszeń taką informację, że ktoś ma się pobrać – mówi. – I to jest ważne, by to było ogłoszone w środowisku narzeczonych – dodaje.
Jak przyznaje ksiądz, ta tradycja funkcjonuje w Kościele i nic nie wskazuje na to, by miała zanikać. Bo zapowiedzi to praktyka, która może zapobiegać różnym oszustwom i zatajeniom w małżeństwie. – Zdarza się, że sprawa może dotyczyć na przykład dziecka, o którymś ktoś nie chce mówić. Zwłaszcza jeżeli są pewne zobowiązania finansowe, alimenty. Jeśli ktoś chciałby to trwale zataić, to jest to z punktu widzenia prawa kościelnego przeszkodą do zawarcia małżeństwa – mówi.
Duchowny zwraca uwagę również na to, że zapowiedzi w Kościele katolickim są dużo lepszym rozwiązaniem niż mówienie "Jeśli ktoś zna jakiekolwiek powody..." w trakcie ceremonii. – Proszę sobie wyobrazić taką sytuacje, że są narzeczeni, którzy mają prawo do pełni szczęścia w tym dniu, i nagle padają takie słowa, które mogą uczuciowo zamieszać i zniszczyć radość wesela. To byłoby ogromne napięcie dla nowożeńców – tłumaczy.
Ponadto taka kilkusekundowa pauza może być pokusą dla wszystkich tych, którzy w oficjalnych sytuacjach lubią sobie zażartować. – Różni ludzie przychodzą na ślub, więc takiej formuły nie ma w Kościele chociażby dlatego, by dać pełną gwarancję przeżywania tego sakramentu w radości – mówi duchowny.
Ślub cywilny – brak zapowiedzi
O komfort zaślubin nie powinny martwić się także te osoby, które planują pobrać się w obrządku świeckim. – Nie, urzędnik nie wypowiada nigdy takiej formuły, nie ma czegoś takiego – słyszę od pracownika USC w Warszawie. Mężczyzna informuje mnie też o tym, że w polskim prawie nie funkcjonują zapowiedzi. – W innych państwach zdarza się. Na przykład we Francji czy we Włoszech. Ale w Polsce nie ma takiej instytucji – tłumaczy.
Pozostaje jednak pytanie, co zrobić, jeśli ktoś faktycznie zna powód, dla którego "tych dwoje" nie powinno wstąpić w związek małżeński. Bo zamilknięcie na wieki nie zawsze może być najlepszym pomysłem. – To jest tak, że jeśli ktoś ma pewne istotne informacje na temat pary młodej, może zgłosić się do kierownika urzędu stanu cywilnego. Jeżeli takie okoliczności wystąpią, to zawsze możemy się zwrócić do sądu. Wtedy to on rozstrzyga, czy taki ślub może zostać udzielony – kończy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl