"Przez większość czasu pracujemy za darmo". Wycieczki szkolne to zmora dla nauczycieli
"Jeżdżę na zielone szkoły od kilkunastu lat i zawsze po powrocie jestem wrakiem człowieka" - mówi nauczycielka z Krosna. Na wyjazdach opiekunowie pilnują uczniów przez 24 godziny na dobę i otrzymują za to ok. pięć złotych brutto za godzinę.
08.05.2019 | aktual.: 08.05.2019 19:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dla uczniów wyjazdy na wycieczki są jak służbowe delegacje dla pracowników. W godzinach "pracy" mogą oderwać się od nauki i pofolgować sobie w towarzystwie rówieśników. Rodzice również na tym korzystają. Dostają kilka dni wolności od swoich pociech, które odpoczywają, a jednocześnie są pod stałą opieką nauczycieli.
Jednak, jak to zwykle bywa, aby ktoś mógł odpoczywać, ktoś inny musi pracować. Na zielonych szkołach tą grupą są nauczyciele. Wyjeżdżają z dziećmi w charakterze opiekunów i muszą mieć je na oku przez 24 godziny na dobę.
Wielu z nich wprost przyznaje, że kilkunastodniowe wycieczki są istną zmorą, za którą nie dostają uczciwego wynagrodzenia. – Jesteśmy odpowiedzialni za bezpieczeństwo uczniów przez cały wyjazd, a płaci się nam tak, jakbyśmy prowadzili lekcje w szkole, a wieczorami mieli wolne. W związku z tym przez większość czasu pracujemy za darmo - mówi w rozmowie z WP Kobieta Paweł Lęcki, nauczyciel z Trójmiasta.
Pięć złotych za godzinę
Świeżo upieczona nauczycielka, która właśnie jest w trakcie przygotowywania się do dwutygodniowej zielonej szkoły, żali się, że czeka ją 14 dni pracy non stop, za którą otrzyma standardowe wynagrodzenie. Co prawda dyrekcja szkoły, w której pracuje, zapewniła o wypłaceniu dodatkowych świadczeń za przepracowane weekendy, ale zdaniem nauczycielki to i tak będzie bardzo niesprawiedliwe. "Jak to się ma do 40 h tygodniowo, jeżeli w ciągu tygodnia przepracuję 168 h bez przerwy?" – pyta retorycznie.
W 2019 roku średnie wynagrodzenie brutto dla nauczycieli wynosi ok. 3380 zł. To daje 845 zł brutto za 40-godzinny tydzień pracy. Jeśli nauczyciel wyjeżdża na siedmiodniową wycieczkę, gdzie non stop sprawuje funkcję opiekuna, to wychodzi, że za godzinę pracy otrzymuje 5 złotych. Brutto oczywiście.
Oczy dookoła głowy
Paweł Lęcki wprost przyznaje, że nawet jednodniowa wycieczka szkolna daje się we znaki opiekunowi. – Musimy mieć oczy dookoła głowy. Na wyjazdach często zdarzają się sytuacje, gdy nie jest tak łatwo zapanować nad grupą ludzi, np. na dworcu. Poza tym dzieci, szczególnie te ze szkoły podstawowej, mają bardzo bujną wyobraźnię i często potrafią zrobić coś nieprzewidywalnego. Musimy ich pilnować zarówno w trakcie zwiedzania, jak i w czasie wolnym– twierdzi.
W przypadku kilkudniowych wyjazdów nauczyciele czują się jeszcze bardziej obciążeni, ponieważ na ich barki spada nie tylko opiekowanie się dziećmi, ale również i zorganizowanie planu wyjazdu. – Trzeba sprawdzić atrakcje, przekalkulować koszty, zarezerwować bilety, wyżywienie czy autokar. To wszystko robimy w swoim wolnym czasie i to już na długo przed wyjazdem – przyznaje Paweł Lęcki.
Czuwanie zamiast spania
Pełnienie obowiązków opiekuna na wycieczkach wiąże się nie tylko z koniecznością bycia w pełni dyspozycyjnym czasowo, ale również i ze sporym obciążeniem psychicznym. – Jeżdżę na zielone szkoły od kilkunastu lat i zawsze po powrocie jestem wrakiem człowieka. W dzień potrafię kontrolować, co dzieci robią, ale w nocy to już nie jest takie łatwe. Zamiast spać, czuwam i nasłuchuję – przyznaje Jolanta, nauczycielka z Krosna. - Gdy siedzą w pokojach, przychodzą im do głowy głupie pomysły. Raz urządzili sobie zawody, kto dłużej wytrzyma zamknięty w szufladzie na pościel – dopowiada.
Jednocześnie wszyscy nauczyciele, z którymi rozmawiałam, zaznaczają, że wycieczki szkolne to często wspaniałe przeżycie zarówno dla nich, jak i dla pedagogów. – Chętnie wyjeżdżam z uczniami i cieszy mnie, gdy są zadowoleni z zapewnionych im atrakcji. Tylko to jest moja praca, więc powinienem dostać wynagrodzenie adekwatne do liczby przepracowanych godzin – tłumaczy Paweł Lęcki.
Teoretycznie nauczyciel ma prawo domagać się dodatkowego wynagrodzenia, jeśli pracuje dłużej niż 8 godzin dziennie i 40 tygodniowo i nie są to godziny spędzone przy tablicy. Z reguły dyrektorzy szkół nie respektują tego prawa, ponieważ w Karcie Nauczyciela nie ma wyraźnego zapisu dotyczącego godzin nadliczbowych. Jest wzmianka wyłącznie na temat godzin ponadwymiarowych, czyli takich, które dotyczą osób zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin.
Co prawda pedagodzy pracujący na pełny etat mogą domagać się wypłacenia pieniędzy za nadgodziny wyrobione podczas wycieczek, ale wyłącznie na drodze sądowej, a na taki krok wciąż decydują się tylko nieliczni.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl