Blisko ludziPrzychodzi ksiądz do seksuologa. I wreszcie może powiedzieć, co go trapi

Przychodzi ksiądz do seksuologa. I wreszcie może powiedzieć, co go trapi

Przyjaciółki, o których wie cała wieś. Dzieci wytykane palcem, bo "to księdza". Wielu to szokuje, ale część księży wiedzie normalne życie intymne. W gabinecie każdego seksuologa bywają też duchowni. I przychodzą oni z takimi samymi problemami co reszta pacjentów.

Przychodzi ksiądz do seksuologa. I wreszcie może powiedzieć, co go trapi
Źródło zdjęć: © Pixabay.com

Ewa Bukowiecka-Janik, redakcja WP Kobieta: Nie ma pan wrażenia, że księża dopuszczają się przestępstw seksualnych częściej niż inne grupy społeczne?
Dr Andrzej Depko: Zupełnie nie. W ogóle niczym się nie wyróżniają na tle pozostałych moich pacjentów. Może poza tym, że cierpią z powodu celibatu. Przekonanie, że każdy ksiądz to pedofil czy zwyrodnialec jest bardzo krzywdzące i wynika z faktu, że o każdym takim incydencie jest głośno. Nie twierdzę, że nie powinno się tego piętnować. Jednak jako odbiorcy powinniśmy mieć świadomość, że to jest wierzchołek góry lodowej. Seksualność księży jest taka sama jak seksualność innych mężczyzn. Bo to są normalni mężczyźni.

Być może chodzi również o to, że wydaje nam się, że ksiądz powinien być lub jest pozbawiony popędu seksualnego.
A jest dokładnie odwrotnie. Ludzie myślą, że sutanna to taki magiczny strój, który pozbawia tego, kto ją nosi, ludzkich odruchów. Tymczasem ksiądz, jak każdy mężczyzna, kiedy idzie ulicą i zauważy atrakcyjną kobietę, mimowolnie zwróci na nią uwagę. Być może duchowny tego nie okaże tak jak inny mężczyzna, ale nie powinniśmy żyć w przekonaniu, że ksiądz patrząc na kobietę widzi "czystą niewiastę". Widzi to samo co wszyscy.

Czy księża próbują walczyć ze swoim popędem? Czy to z takimi problemami zgłaszają się do pana?
Próbują i frustruje ich to, że ich starania idą na marne. Nie da się popędu seksualnego rozładować bieganiem, siedzeniem w zimnej wodzie czy modlitwą. Można to zrobić w jeden sposób, kwestia tylko tego czy samemu, czy z kimś.

Obraz
© East News

Jaką opcję najczęściej wybierają księża?
Z moich obserwacji wynika, że większość z nich normalnie współżyje. Jak reszta społeczeństwa. Niektórzy korzystają z agencji towarzyskich, inni mają kochanki, jeszcze inni stałe partnerki. Są o nie zazdrośni, przychodzą z pytaniami, jak o nie lepiej zadbać. Jak to w życiu.

A ci którzy próbują dochować celibatu?
Cierpią. Zresztą księżą w ogóle więcej cierpią, bo są często bardzo samotni. Tak samo potrzebują drugiego człowieka do życia jak inni. Sama wiara im nie wystarcza i to jest normalne. Celibat w Kościele katolickim moim zdaniem nie jest fair. W końcu pop czy pastor może mieć żonę i dzieci. To Panu Bogu nie przeszkadza. Nawet w Biblii jest napisane "idźcie i zaludniajcie ziemię". Pan Bóg kieruje te słowa do wszystkich, nie wyróżnia duchownych. To ludzie wymyślili celibat po to, by potomstwo księży nie miało prawo do dziedziczenia majątku. Ot, koniec historii.

Czy widzi pan jakąś rolę celibatu w tym, że niektórzy księża dopuszczają się np. molestowania dzieci?
Nie wyolbrzymiałbym tego. Pewnie zdarzył się taki przypadek, ale preferencje seksualne kształtują się w bardzo różny sposób. Do seminarium trafia się w wieku 19 lat. Wtedy popęd seksualny jest już w pełni wykształcony. Faktem jest, że w seminariach księża najczęściej się po prostu masturbują albo robią to wzajemnie. Nie oznacza to, że wszyscy, którzy tam trafili są homoseksualistami. Oni po prostu radzą sobie, jak mogą. A to nie jest normalna sytuacja.
Później też nie jest lekko. Proszę sobie wyobrazić młodego księdza, mężczyznę w sile wieku, który tuż po skończeniu seminarium trafia na małą parafię, na której nie ma dużo pracy. Każdy z nas wie, że w takich okolicznościach życiowych, w tym wieku, brakuje bliskości drugiego człowieka. W takich sytuacjach, kiedy dochodzi jeszcze presja związana z celibatem, nieco łatwiej jest zbłądzić i np. ukierunkować swoje potrzeby seksualne na dzieci. Ale tak jak wspomniałem, nie demonizowałbym roli celibatu. Księża nie gwałcą i nie molestują częściej niż inni, mają też te same motywy.

Z jakimi problemami przychodzą do pana gabinetu?
Takimi samymi jak reszta pacjentów.

Czy ukrywają przed panem, że są duchownymi?
Nie zawsze. Na jakimś etapie zawsze się dowiaduję. Księża, którzy do mnie trafiają naprawdę nie chcą celibatu. To młodzi ludzie, świadomi swoich potrzeb, rozsądni. Żeby porozmawiać z kimś, kto ich nie oceni i niczego nie będzie oczekiwał, potrafią przyjechać do mojego gabinetu nawet z drugiego końca Polski. Dla nich kontakt z kimś, kto nie zareaguje na zasadzie: "ale jak to?! Ksiądz ma przedwczesny wytrysk?!" bywa najcenniejszą rzeczą. Cieszę się, że darzą mnie takim zaufaniem, a z drugiej strony jest mi ich naprawdę żal.

Celibat pozbawia ich często spokojnego wykonywania posługi, bo zwyczajnie nie dają rady zwalczyć tego konfliktu wewnętrznego, który nimi szarpie. Oni naprawdę cierpią, nie mogą stworzyć normalnych rodzin tak, jak by chcieli, są skazani na potworną samotność.

Większość ludzi powie – to po co się na to decydowali.
Właśnie, a zapominamy, że to nie celibat jest najważniejszy tylko powołanie. Ksiądz to normalny człowiek, który nie może robić tego, co chce przez zasady niezgodne z naturą człowieka. To absurdalne.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie