Blisko ludziRasizm w Polsce. "Denerwuje mnie, jak chcą dotykać mojej córki. Przecież to nie jest lalka"

Rasizm w Polsce. "Denerwuje mnie, jak chcą dotykać mojej córki. Przecież to nie jest lalka"

Aisha pochodzi z Tanzanii. Trafiła do Polski, gdy miała 13 lat. Ojciec opuścił ją i jej matkę 2 miesiące po tym, jak się urodziła. Wrócił po latach i zaproponował, żeby córka wyemigrowała razem z nim do Polski. Wtedy Aisha widziała go po raz pierwszy. Choć przeprowadzka miała zapewnić jej lepsze życie, nie zawsze jest łatwo.

Aisha opowiedziała o rasizmie w Polsce
Aisha opowiedziała o rasizmie w Polsce
Źródło zdjęć: © fot. Marzena Więcek

04.06.2020 16:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Klaudia Kolasa, WP Kobieta: Znalazłaś się w zupełnie nieznanym kraju, bez znajomości języka, bez żadnych przyjaciół. Początki w szkole musiały być trudne. Jak poradziłaś sobie z polskim?

Aisha, 26-latka, która od kilkunastu lat mieszka w Polsce: Pierwszy rok po przeprowadzce siedziałam w domu, żeby nauczyć się języka. W kolejnym poszłam do gimnazjum. Pamiętam, jak wszystkiego musiałam uczyć się na pamięć przed sprawdzianami. Jeśli zapomniałam jednego słowa, to już cały test zawalony, gubiłam się. Ale miałam świadectwo z czerwonym paskiem.

Inni uczniowie interesowali się, skąd pochodzisz? Pytali, jak jest w Tanzanii?

Do dzisiaj ludzie mnie o to pytają. Szczerze mówiąc, mam tego dosyć. Zazwyczaj chcą wiedzieć, jak tam jest. Pytają, czy jest bieda. Już 13 lat mieszkam w Polsce, a codziennie słyszę te same pytania. Codziennie mogę opowiadać tym samym osobom o tym samym, a i tak kolejnego dnia znowu pytają.

Najbardziej wkurza mnie, gdy ktoś chce dotknąć moich włosów. Kiedyś na to pozwalałam, teraz już nie. Denerwuje mnie, jak chcą dotykać mojej córki. Przecież to nie jest lalka.

Twoja córka ma dopiero 3 lata, urodziła się w Polsce. Myślisz, że ma świadomość tego, że wygląda inaczej?

Ona jeszcze nie ogarnia tego. Wiem, że będę miała problem, żeby wytłumaczyć jej, dlaczego mamy taki kolor skóry. Czeka mnie ciężka praca. Na razie dzieci patrzą na nią zdziwione. W żłobku już się przyzwyczaili, ale na ulicy bywa różnie. Najgorzej jest, jak ludzie mówią: "patrz, Murzynka idzie". Aż czujesz ich wzrok na swojej skórze.

Myślisz, że to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, problem z rasizmem, dotyczy też Polski?

Ja czuję, że bardzo dotyczy. Nie tylko chodzi o policję, ale ogólnie o ludzi. Sama pamiętam wiele sytuacji. Kiedy byłam młoda i poszłam do sklepu, chodził za mną obcy mężczyzna. Ja robię krok, on za mną. Odwróciłam się w końcu i zapytałam go, czemu mnie śledzi. Od razu mnie zaatakował. Podciągnął moją spódnicę.

Ludzie przechodzili obok, ja wołałam "pomocy" i nikt nie zareagował. Minęli nas z uśmiechami na twarzy. Zastanawiałam się później, czy gdyby to dotyczyło białej dziewczyny, to zareagowaliby inaczej.

We Wrocławiu przechodziłam przez ulicę, kiedy opluł mnie obcy starszy facet. Wtedy podeszły do mnie dziewczyny, które nas mijały. Było im przykro i wstyd.

Nieraz kelnerzy w knajpach brzydko na mnie mówili, myśląc, że ja nie rozumiem polskiego. Zdarzało się też, że ktoś nie chciał mnie obsłużyć. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek to się zmieni. Różnica między Ameryką a Polską jest taka, że tam głośno mówią o rasizmie, a tu nikt się nie odważy. Tam rasizm jest bardziej otwarty i też ludzie bardziej otwarcie angażują się w to, żeby cokolwiek zmienić.

Jak ktoś mnie wyzwie na ulicy, to nie reaguję, ale w środku to po prostu mnie boli. Tym bardziej, kiedy wiem, że ja to przeżyję, ale moja córka… Tego najbardziej się boję. Tego, co czeka ją w szkole. A wiem, że tego nie uniknie.

Masz jakiś sposób na to, żeby ochronić córkę?

Mnie już to nie rusza, ale kiedy ona zacznie mieć problemy przez swój kolor skóry, wszystko wróci. Usiądziemy i porozmawiamy. Będę chodzić do szkoły, jeśli będzie trzeba. Nic innego nie możemy zrobić. My jesteśmy Polkami. Mamy obywatelstwo, tutaj żyjemy. Ona tutaj się urodziła. Mamy tylko inny kolor skóry. To tutaj czujemy się jak w domu.

Zgodziła się, bo wiedziała, że jak tu zamieszkam, będę miała lepsze wykształcenie. Teraz czasy się zmieniły i w Tanzanii już dziewczynki mają łatwiejszy dostęp do edukacji, ale wtedy jeszcze tak nie było.

Prawda jest taka, że każdy myśli, że w Europie jest lepiej. Tak samo, jak Polacy myślą, że w Ameryce będzie super. A wcale tak nie jest. W telewizji pokazują nam te ekskluzywne domy, fajnie ubrane i pomalowane dziewczyny, i myślimy, że tak wygląda życie.

Mieszkasz tu już 13 lat. Wracałaś przez ten czas do Tanzanii?

Byłam tam dwa razy. Wszystko się zmieniło. Już nie potrafiłam się odnaleźć. Wyjechałam jako nastolatka, a wróciłam dorosła.

Nasze kultury bardzo się różnią. Kiedy byłam w Tanzanii, zauważyłam, że ludzie tam są bardziej bezpośredni. Zaczepiają się na ulicy, rozmawiają z nieznajomymi, wszyscy są ze sobą bardzo blisko i pomagają sobie nawzajem. Co najbardziej zaskoczyło cię w polskiej kulturze, kiedy się tu przeprowadziłaś?

Jak tutaj trafiłam, to nie miałam głowy do rozpoznawania różnic kulturowych. Ja już płakałam w drodze z lotniska do domu. Wszystko było obce. Nawet mój ojciec. Z czasem wydało mi się dziwne to, że 14-latki przedstawiały mi swoich chłopaków.

U nas nie ma czegoś takiego w tak młodym wieku. A jeśli jest, to po kryjomu. Kiedy ma się chłopaka, to jest się już starszym. Wtedy trzeba przedstawić go rodzinie i planować ślub. Nie chodzi się za ręce po ulicy. Dla mnie to był szok.

Szokiem było też, że kiedy rodzice lub dorosła osoba kogoś wołają, odpowiada się: "co" albo "co chcesz?". W Tanzanii nie można tak powiedzieć. Do starszych trzeba odzywać się z szacunkiem. Z czasem przyzwyczaiłam się do tego, że tutaj to normalne.

W jaki sposób twoim zdaniem można walczyć z rasizmem w Polsce?

Wydaje mi się, że to wszystko wynosi się z domu. Dzieci tego nie rozumieją, tylko rodzice. To oni powinni mówić o tym, że jesteśmy takimi samymi ludźmi. Różni nas tylko kolor skóry. Jeśli w domu mówi się źle o ciemnoskórych, to skąd dziecko może wynieść coś dobrego? Wszystko zaczyna się w domu.