Renata Dancewicz wyszła z restauracji bez płacenia. "Każdemu zdarza się coś głupiego"
Renata Dancewicz udzieliła niedawno wywiadu, w którym opowiedziała o swoim podejściu do życia. Przy okazji podzieliła się też zaskakującą anegdotą. Okazało się, że zdarzyło się jej kiedyś wyjść z restauracji bez płacenia.
Renata Dancewicz to aktorka znana z kilkudziesięciu ról w filmach i serialach. Mało kto wie jednak, że Dancewicz jest także brydżystką. O swojej pasji do tego sportu, ale także o podejściu do życia opowiedziała w podcaście kobieta.gazeta.pl pt. femiTALK.
Renata Dancewicz opowiedziała, jakie ma podejście do życia. "Kłopoty są ożywcze"
Dancewicz wyznała w rozmowie z Agą Kozak, że najważniejszym słowem jest dla niej słowo "nie". - Czasami trudno jest wiedzieć, czego się chce, o czym się marzy, czego się pragnie. O wiele łatwiej jest "kapnąć się" czego się nie chce, co cię wkurza - wyjaśniła.
Zaznaczyła też, że nie przejmuje się tym, "co ludzie powiedzą". - Jestem w stanie kogoś lubić czy podziwiać, nawet jeśli ktoś mnie nie lubi. Jeżeli komuś się coś nie podoba, to bardziej wierzę swojemu organizmowi, ciału i mózgowi niż komuś innemu. To jest być może zdrowy egoizm.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Aktorka podkreśliła też, że jej zdaniem warto odpowiednio podchodzić do problemów i porażek w życiu. - Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, umiejętność puszczania się w życiu jest bardzo fajna. Bo przeważnie człowiek jednak wyląduje na czterech łapach i jakoś sobie poradzimy. Ja myślę, że kłopoty są ożywcze. Nie mówię o jakichś tragediach - powiedziała.
Dancewicz opowiadała też o swoim podejściu do Kościoła. Wyjaśniła, że pochodzi z dość tradycyjnej rodziny, jednak sama przestała chodzić na msze, gdy miała 11 lat. - Bardzo wcześnie kapnęłam się, że nie mogę być w tym Kościele, w takiej instytucji, która tak źle traktuje kobiety. Pytałam babcię, dlaczego kobieta nie może być księdzem - tłumaczyła.
Renata Dancewicz wyszła z restauracji bez płacenia. "Chciałam zobaczyć, czy potrafię"
Renata Dancewicz opowiedziała też o swojej sympatii do wulgaryzmów. - Przekleństwa po to są, żeby ich używać - wyjaśniła. - Przeklinać trzeba umieć, wszystko zależy od kontekstu i od osoby, która wypowiada dane słowa. Są osoby, które nie powiedzą więcej niż "dupa" czy "cholera", a są wulgarne i obleśne. A są osoby, które przeklinają siarczyście, a są słodkie i wspaniałe. To jest rodzaj wdzięku i lekkości - podkreśliła.
Przy okazji opowiedziała też o swoim podejściu do szczerości i podzieliła się też zaskakującą historią - Życie byłoby o wiele fajniejsze i bylibyśmy bardziej szczęśliwi, gdybyśmy nie bali się mówić pewnych rzeczy. Szczerość nie zawsze jest słabością. To, że ktoś lubi alkohol, pali papierosy, ukradł batona, zdradził żonę czy męża - takie rzeczy się zdarzają. Czy że uciekł z restauracji bez płacenia rachunku. Któż z nas nie zrobił takich rzeczy? Ja zrobiłam, dla sportu. Chciałam zobaczyć, czy potrafię i owszem, potrafię - wyznała aktorka.
- Nie są to dobre rzeczy, oczywiście, ale są gorsze przestępstwa. Każdy jest tylko człowiekiem, ma prawo pójść w szkodę, zbłądzić i zrobić coś głupiego, natomiast nie ma prawa okłamywać, mówić, że to jest dobre, że "w zasadzie nie powinno się kraść, ale ponieważ ja ukradłem...", relatywizować takich rzeczy - podkreśliła Dancewicz. - Każdemu zdarza się zrobić coś głupiego albo złego, lepiej nie iść w zaparte, tylko wiedzieć, że się coś zrobiło, i tyle - podsumowała.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl