Rusin pokazuje, jak odpoczywała w LA. Był basen, kimono i spory dekolt
Ceremonia wręczenia Oscarów już za nami, ale niektóre gwiazdy nie mogą jeszcze pogodzić się z powrotem do rzeczywistości. Kinga Rusin, która została wysłana do Los Angeles na swoim profilu na Instagramie wciąż wspomina bajeczne i słoneczne dni. Jak widać na wyjazdach służbowych można pozwolić sobie na więcej, nawet i na spory dekolt!
"La jungle"
Kinga kocha Stany Zjednoczone. W latach 90. przez kilka lat mieszkała w Waszyngtonie. Pojechała tam z byłym mężem - Tomaszem Lisem, który w tym czasie był korespondentem dla TVP. I choć w USA urodziła się córka dziennikarzy - Pola, to Kinga nie wspomina tego czasu dobrze. W wielu wywiadach podkreślała, że "klepała wtedy biedę". Ale gdy po 20 latach jej status materialny się zmienił, to podejście do obcych miast także. "La jungle" - podpisała zachwycona zdjęcie na Instagramie.
Na basen w kimono
Reporterka po oscarowej gali wypoczywała na basenie. 46-latka zaprezentowała się w oryginalnym kimono. Kostiumy od "Moon and no mad" można kupić w cenach od 450 $ do nawet 600 $, czyli za ok. 2 tysiące złotych. Są one uniwersalne i przeznaczone zarówno dla kobiet jak i mężczyzn.
Dekolt dziennikarki
Kinga na "wakacjach" mogła pozwolić sobie na bardziej odważne bluzki. Dziennikarka na swoim profilu fanom pokazała dekolt. Jak widać 46-latka nie odważyła się na zdjęcie góry, chyba pogoda w LA nie zachęcała do pływania.
W stylizacji Oscarowej
Kinga na 90. ceremonię wręczenia Oscarów wybrała bardzo zaskakującą stylizację. Dziennikarka postawiła na żakiet, do którego dobrała czarne spodnie, owiane tiulem. Dziennikarka w stylizacji od od "Paprocki & Brzozowski" prezentowała się pięknie. "Dziękuję za kreację godną Oscarów" - napisała Kinga na profilu.