Rzuciły mężczyzn, związały się kobietami. Dopiero wtedy poczuły się szczęśliwe
Żyły u boku ukochanych mężczyzn. Wydawało im się, że znalazły prawdziwe szczęście. Dopóki impuls, jedna chwila, nie wywróciły wszystkiego do góry nogami, nie zmieniły ich optyki. Teraz czują się spełnione i żyją w szczęśliwych związkach, ale u boku… innej kobiety.
Marzena najbardziej bała się tego, co powiedzą rodzice. Dawno opuściła rodzinny dom na Kaszubach i wyjechała do Warszawy. Spodziewała się szlochu matki, milczenia ojca, smutku obojga. Tymczasem spotkała się z histerią taty, rozbijaniem talerzy o ścianę oraz "rzucaniem mięsem" na prawo i lewo przez jej kulturalną mamę. Sądziła, że bardziej rozzłości ich rozwód, rozbita rodzina, dzieci bez ojca. Tymczasem najgorsze było "lesbijskie zboczenie wywołane chorobą psychiczną" – bo takimi słowami mama Marzeny podsumowała jej życiowy wybór.
Inaczej przyjęli to rodzice Dominiki, którzy mieszkają w niewielkim mieście na południu Polski. - Po ojcu to chyba spłynęło - opowiada 34-letnia prawniczka. - On chyba po tym, jak moja siostra wyjechała do Francji i wyszła za mąż za czarnoskórego nauczyciela angielskiego i urodziła mu córkę, zobojętniał na nasze "ekscesy”. Bo właśnie tak nazywa nasze wybory życiowe. Mama jest kochana. Powiedziała: "córeczko, jeśli to właśnie daje ci szczęście, jestem cała za tym”.
Jak grom z jasnego nieba
- Zawsze pociągały mnie kobiety, ale nie w sensie seksualnym, tylko mentalnym, emocjonalnym. Dobrze czułam się w ich towarzystwie, coś mnie do nich ciągnęło - opowiada Marzena. - W liceum miałam chłopaka, a gdy wyjechałam na studia, wchodziłam w związki damsko-męskie. Na piątym roku poznałam Adama, w którym się szaleńczo zakochałam – dodaje.
Potem wszystko potoczyło się typowo. Najpierw randkowanie, pokój we współdzielonym mieszkaniu (w tajemnicy przed rodzicami Marzeny, którzy są głęboko wierzący), zaręczyny, ślub, miodowy miesiąc, mieszkanie na kredyt…
- I wtedy stało się coś, czego nie spodziewałam się zupełnie. To było mniej więcej rok po ślubie. Na wyjeździe służbowym do Wrocławia poznałam kobietę, szefową galerii sztuki, na której punkcie oszalałam. Wino, dużo wina i obudziłam się z nią we wspólnym łóżku. Byłam przerażona, bo to, co czułam z nią, w żaden sposób nie dało się porównać z tym, co czułam wobec Adama. Z nią było mi o niebo lepiej - wspomina Marzena.
Dominika z kolei podejrzewa, że gdyby jej chłopak, Paweł, z którym mieszkała od kilku lat w kupionym przez jej rodziców warszawskim apartamencie, i z którym planowała ślub, nie dopuścił się zdrady, to nigdy nie dowiedziałaby się o sobie tego, co wie teraz. Gdy wyszło na jaw, że w czasie jej wyjazdu na Erasmusa do Hiszpanii, Paweł wdał się w regularny romans z ich wspólną przyjaciółką, Dominika nie tylko wyrzuciła go z domu, ale także postanowiła zainwestować w siebie, we własny rozwój.
Rozpoczęła studia na drugim kierunku, zaczęła działać w organizacjach kobiecych, medytować, uprawiać jogę, zapisała się na warsztaty samorozwoju… - Tam właśnie poznałam Adę, mężatkę i matkę trójki dzieci z Gdańska - opowiada Dominika. - No i zakochałam się na zabój. Teraz wiem, że zostałam uwiedziona.
Romans i terapia
Marzena zaszła w ciążę dwa lata po ślubie. - Bliźniaki - opowiada kobieta. - Cieszyłam się, poza tym wierzyłam, że teraz skończą się moje romanse z dziewczynami, których po wyjeździe do Wrocławia miałam kilka. Urodziłam Antoninę i Antka, przez rok był spokój. Potem wyjazd służbowy do Kanady i koniec. Zakochałam się na zabój w starszej ode mnie o 15 lat blondynce… Byłam gotowa zostawić dzieci, męża, dom, pracę. Czułam się jak na haju. Ze szczęścia. Wróciłam do Polski i poszłam na terapię w nadziei, że sobie z tymi lesbijskimi inklinacjami poradzę - wyjaśnia.
Dla Dominiki romans z mężatką z Gdańska okazał się jednym z najbardziej traumatycznych przeżyć. - Byłam zakochana. A ona - jak się później wydało - udawała uczucie - wspomina Dominika.
- Okazało się, że w tym samym czasie miała kilka związków, zarówno z kobietami, jak i mężczyznami. Była zwolenniczką poliamorii, czyli życia w otwartych związkach z wieloma osobami. Manipulowała, kłamała, zdradzała. Kiedyś mnie uderzyła, wykorzystała seksualnie. To wciąż jest bardzo bolesne… Po tym związku byłam strzępkiem nerwów, wrakiem siebie samej. Ale gdy po półtora roku stanęłam na nogi, wiedziałam, że chciałabym się związać tylko z kobietą.
Bal przebierańców i obóz survivalowy
Marzena po terapii, którą odbywała zarówno u psychoterapeutki, jak i seksuologa zmieniła swoje życie o 180 stopni. - Rozwiodłam się. Mój mąż jest wspaniałym człowiekiem, rozumnym, wartościowym, tolerancyjnym. Uwierzył mi, gdy mu powiedziałam, że wolę kobiety. Jesteśmy w dobrych stosunkach, on ułożył sobie życie z inną kobietą, ma z nią dwoje dzieci - mówi Marzena.
- Nasze mieszkają ze mną, ale na każdy weekend jadą do ojca. To znaczy ze mną i moją wspaniałą partnerką, którą poznałam na balu przebierańców dla osób LGBT. Ania jest wrażliwą, mądrą kobietą. Pracuje jako nauczycielka polskiego w liceum, prowadzi amatorski teatr, śpiewa w chórze. Moje dzieci ją uwielbiają. I ona je też. Pierwszy raz w życiu czuję spokój, bezpieczeństwo i miłość - dodaje.
Dominika Teklę poznała na obozie survivalowym dla kobiet. Wysoka, szczupła, ale umięśniona brunetka wpadła jej w oko pierwszego dnia. - Pomogła mi zbudować szałas, bo ma nieprawdopodobny talent do takich rzeczy - zachwyca się partnerką Dominika. - Moja ukochana zajmuje się renowacją starych mebli.
Tekla przytula Dominikę i przekonuje, że takich wegańskich potraw jak jej dziewczyna nie robi nikt na świecie.
Nie orientacja, a tożsamość seksualna
- Wzorzec kulturowy każe nam się znaleźć w określonej roli, której nawet nie poddajemy w wątpliwość. Nie kwestionujemy naszej seksualności. Po prostu wszyscy na około się żenią czy wychodzą za mąż, i my też taki styl życia wybieramy – wyjaśnia seksuolożka z Uniwersytetu Gdańskiego, Anna Wenta.
- I w pewnym momencie strzał! Dociera do nas bodziec zewnętrzny, który wywraca życie do góry nogami. To może się stać, gdy znajdujemy się w nowych okolicznościach, poznajemy kogoś zupełnie nowego lub w ramach pracy nad sobą, medytacji czy psychoterapii, zaczynają docierać do nas impulsy do tej pory głęboko ukryte– dodaje.
Anna Wenta zaznacza, że odkrywamy wtedy siebie, poznajemy własne preferencje, szukamy nowych związków. Podpowiada, że warto pamiętać, że ten bodziec może dotrzeć do nas w czasie świadomej pracy nad sobą, a może być tak, że zakochamy się w kimś na ulicy i ku własnemu zdumieniu odkryjemy naszą inną naturę. Że procesy związane z poznawaniem własnej seksualności, własnych pragnień są całkowicie normalne.
- W seksuologii odchodzi się od kategorii orientacji seksualnej na rzecz tożsamości seksualnej. Jest to na tyle płynny konstrukt, że zawiera w sobie wiele możliwości i konstelacji związków erotycznych. To, że ktoś był w związku z mężczyzną, potem z kobietą, a potem znowu z mężczyzną nie oznacza, że nie może się zdecydować, tylko, że jego seksualność właśnie w ten sposób wygląda – dodaje seksuolożka.
Chcielibyście opowiedzieć nam swoją historię? Prześlijcie nam przez dziejesie.wp.pl