Donieśli Jagielle o zdradzie królowej. Zadziwiające, jak potraktował jej kochanków
Małżeństwo Władysława Jagiełły i Anny Cylejskiej nie było – delikatnie rzecz ujmując – zbyt udane. Kiedy jednak zarzucono królowej niewierność, wydawało się, że urażony monarcha zareaguje gwałtownie, zwłaszcza, że zdrada stawiała pod znakiem zapytania pochodzenie jego córki. Właściwie dlaczego tego nie zrobił?
29.12.2023 13:02
We dworze w Kobylanach, wsi położonej około 20 km od Krakowa, mieszkało w ostatnich dekadach XIV w. zamożne małżeństwo szlacheckie Jakusza i Katarzyny (…). Około 1380 r. małżeństwo spłodziło pierwszego syna – Domarata, niedługo potem zaś drugiego – Jakuba (…).
Domarat i Jakub mieli ułatwiony start do kariery rycerzy-dworzan. Pochodzili z rodu, którego przedstawiciele robili już wielkie kariery, w tym na wawelskim dworze królewskim. Janusz Suchywilk, dziadek stryjeczny chłopców, był przez 16 lat kanclerzem, a później arcybiskupem gnieźnieńskim. Nic dziwnego, że na służbę królewską szybko trafił Domarat, a wkrótce potem i Jakub.
Niedobrane małżeństwo
Młodszy z Kobylańskich znalazł się na Wawelu w przełomowym momencie. W 1399 r. zmarła żona Władysława Jagiełły, królowa Jadwiga, i monarcha zaczął zastanawiać się nad nowym małżeństwem. Wybór padł na żyjącą w Styrii Annę hrabiankę Cylli, zwaną w Polsce Cylejską. Miała poważny atut, gdyż była dzięki pochodzeniu matki wnuczką Kazimierza Wielkiego, ostatniego Piasta na polskim tronie. Gdyby Litwin Jagiełło spłodził z nią syna, oznaczałoby to kontynuację dynastii Piastów po kądzieli. Ta opcja podobała się polskim dostojnikom, bo nawiązano by do wielowiekowej tradycji państwa, podkreślając jego szacowność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
16 lipca 1401 r. Anna przybyła ze swym orszakiem do Krakowa, witana przez króla, oficjeli i tłumy mieszczan. Gdy Jagiełło ją ujrzał, z miejsca popsuł mu się humor. Nie przypuszczał, że wybranka okaże się nieatrakcyjna i w niczym niepodobna do niedawno pochowanej Jadwigi. "Dziewica Anna wydała mu się mało urodziwa. Z tego powodu gniewał się też na swych swatów, że ujrzawszy dziewczynę, podjęli decyzję o małżeństwie" – donosił kronikarz Jan Długosz.
Nie jest chyba wykluczone, że postrzeganie Cylejki przez Jagiełłę było nieco skrzywione. Dążący do małżeństwa polscy panowie naopowiadali monarsze banialuków o pięknie hrabianki, ten wytworzył sobie w głowie zgodny z tym jej obraz i gdy stanął przed obliczem przeciętnej kobiety, doznał szczególnie nieprzyjemnego rozczarowania. Psychologowie nazywają to dysonansem poznawczym.
Król był tak zniechęcony "wybranką", że odłożył pod jakimś pozorem ślub i zaczął zastanawiać się, co począć. Nieszczęsną Annę posłał do klasztoru, gdzie miano ją uczyć polskiego. Prawdopodobnie chciał się jakoś wyplątać z pochopnie podjętej decyzji. Przyzwyczajony do powabów Jadwigi, nie mógł się przemóc i zaakceptować kandydatki na jej następczynię.
Panowie nalegali jednak, by dochował obietnicy i poślubił "Piastównę". Wiercili królowi dziurę w brzuchu, aż ten rad nierad zgodził się ostatecznie pójść przed ołtarz. Po ponad połowie roku od przybycia Anny do Polski odbył się ślub. Polsko-litewski monarcha, mając 49 lat, pojął za żonę 21-letnią hrabiankę z Cylii.
Niski, szpetny i mocno wyłysiały Jagiełło też się prawdopodobnie nie podobał Annie. Możemy zgadywać, co sobie myślała, dowiedziawszy się o opinii małżonka na temat jej urody. "Oho, sam jest piękny, dziad jeden!" Pewnie drwiła i żartowała na jego temat ze swymi dwórkami z Cylli. Poczucie odtrącenia mogło wzbudzić w niej chęć odwetu i potwierdzenia swej wartości jako kobiety. Najlepszym środkiem do tego celu byłby oczywiście namiętny związek z mężczyzną.
Na szczęście dla świeżo upieczonej królowej Jagiełło po ślubie nie przesiadywał długo na Wawelu. Wciąż podróżował po swym kraju, zajęty problemami politycznymi. Anna mogła w pełni korzystać z jego nieraz kilkumiesięcznych nieobecności. Coraz lepiej znając polski, zaczęła nawiązywać bliższe znajomości z dostojnikami, dworzanami, rycerzami. Wśród tych ostatnich był młody i przypuszczalnie atrakcyjny Jakub z Kobylan.
Kto zaczął?
W ówczesnej Polsce znano już zachodnią poezję rycerską i ideał dworskiej miłości. Trubadurzy opiewali skromnych rycerzyków wzdychających po cichu do nieosiągalnych dla nich kobiet – hrabin, księżnych czy królowych. Czasem królowa czy księżna pani dostrzegała owe starania i inicjowała flirt, który mógł być czymś przelotnym, ale niekiedy przeradzał się w silny, potajemny i niebezpieczny związek miłosny, pod nosem seniora-rogacza.
Jakub pewnie nie zapłonął miłością do niezbyt urodziwej Anny. Choć, tak naprawdę, kto tam wie? Może Cylejka miała w sobie coś, co go przyciągało. W każdym razie skłonni jesteśmy przypuszczać, że to lekceważona i de facto odtrącona przez Jagiełłę królowa była inicjatorką romansu. Zapewne przydybała gdzieś młodego Kobylańskiego i doprowadziła do pierwszego pocałunku czy pieszczot, korzystając z przewagi swej pozycji. Rycerzowi, szczególnie jeśli był niedoświadczony, niezręcznie było odrzucić zapędy samej królowej. Wymagałoby to taktu i wyczucia, którymi nie wszyscy mogli się poszczycić.
Nie znaczy to oczywiście, że gdy zostali kochankami, Jakub uprawiał seks z Anną z przymusu. Kobiety z rodu hrabiów cylejskich miały opinię rozpustnic, które wiedziały, jak rozgrzać mężczyznę.
Rogacz Jagiełło, gdy tylko pojawiał się w Krakowie, oczywiście rutynowo współżył ze swą żoną. Chciał spłodzić syna, zapewniając sobie następcę na tronie. Długo nie było efektów, choć król bardzo się starał. Gdyby wierzyć w przesądy, można by stwierdzić, że pomogła w końcu magia symbolu. W 1406 r. Litwin założył na Wawelu jeden z pierwszych w Polsce zwierzyńców, którego ozdobą były dwa lwy. Lew to symbol m.in. męskości i płodności – jak się okazało skuteczny, bo niedługo potem królowa Anna zaszła w ciążę.
(Niezbyt) szczęśliwy ojciec
Był tylko jeden szkopuł; nie bardzo wiedziano, kto odegrał rolę jurnego lwa. Jagiełło z początku w ogóle nie dowierzał radosnej nowinie. Prawdopodobnie dlatego, że akurat w ostatnim czasie nie kochał się z małżonką. Osoby niechętne Annie Cylejskiej wyczuły, że nadszedł moment pogrążenia jej w oczach męża.
Na początku października 1407 r. doszło do wydarzenia, które miało wpędzić Annę i Jakuba w ogromne kłopoty. W komnacie królowej zarwał się nagle fragment przegniłej podłogi. Nic w tym dziwnego, bo nieremontowane od dawna wawelskie wnętrza znajdowały się w kiepskim stanie. Wrogowie Anny błyskawicznie rozpuścili pogłoskę, że bezpośrednią przyczyną była… intensywna kopulacja królowej z rycerzem Jakubem Kobylańskim.
Starosta krakowski Klemens z Moskorzowa poinformował o tym króla. Ten natychmiast nakazał przeprowadzić dochodzenie. Możemy sobie tylko wyobrazić panikę, w jaką wpadli kochankowie. Co zrobi monarcha? Jak się zemści? O nierząd z królową Anną oskarżono ostatecznie dwóch rycerzy – Kobylańskiego oraz niejakiego Mikołaja Chrząstowskiego.
Wyrok wydano dopiero po roku od incydentu, gdy Anna urodziła już córkę – Jadwigę. Mikołaj z własnej woli udał się na wygnanie, natomiast Jakuba zakuto w kajdany i zamknięto w wieży zamku we Lwowie. Łagodność, z jaką potraktowano winowajców, jest zadziwiająca. Za tego typu obrazę majestatu i zamach na dynastię można by się spodziewać kary śmierci poprzedzonej katuszami.
Jagiełło był jednak bardzo pragmatyczny. Anny nie tylko nie kochał, ale wręcz żywił do niej niechęć, nie mógł więc być tak zwyczajnie po męsku zazdrosny. Na świeżo schrystianizowanej Litwie, skąd pochodził, panowały swobodniejsze niż w Polsce obyczaje seksualne. Zachodni obserwatorzy donosili o wręcz zadziwiającej tolerancji litewskich panów wobec żon zabawiających się z kochankami.
Co do ojcostwa Jadwigi król nie miał pewności, lecz chodziło mu przecież nie o córkę, lecz o syna, na którego spłodzenie miał jeszcze czas. Obraza majestatu musiała zostać ukarana, bez wątpienia. Po co jednak król miałby zabijać Jakuba, bezczelnego, lecz zdolnego rycerza, który zapewne już wtedy objawiał swój nadzwyczajny talent we władaniu bronią? Lepiej było odizolować go po prostu od Wawelu, żeby śmierdząca sprawa przycichła (…). Jak się okaże, Jagiełło miał niezłego nosa. Jakub z Kobylan bardzo mu się jeszcze w przyszłości przysłuży.
Kochanek w więzieniu
Na razie rycerz siedział w więzieniu. W jakich warunkach, nie wiadomo. Szlachetnie urodzeni z reguły mieli znacznie lepiej od plebejów, nie gnili w podziemnym lochu, tylko nudzili się w celach nad ziemią, mogąc czasem wychodzić na spacery i przyjmować gości. Z drugiej strony znamy jednak relację o pewnym rycerzu z tych czasów, który mało nie wyzionął ducha w więzieniu z powodu smrodu i zaduchu. Gdy ciężar zbrodni tego wymagał, można więc było i szlachcicowi zafundować "plebejskie" warunki.
Królewską kochanicę Jakuba oficjalnie uwolniono tymczasem od zarzutów, zapewne w celu oczyszczenia atmosfery na dworze. Polscy panowie, wśród których "Piastówna" była bardzo popularna, obwieszczali podczas zjazdów szlacheckich, że Anna jest niewinna. Tak jakby siedzieli pod łożem w królewskiej sypialni i cokolwiek na ten temat wiedzieli! Starosta Klemens musiał wycofać się w końcu ze swoich oskarżeń, a arcybiskup Mikołaj Kurowski obwieścił, że żona Jagiełły jest czysta jak łza.
Ten pokaz dworskiej obłudy i gry pozorów na niewiele się jednak zdał. Królowa przeczekała burzę, po czym zachęcona pełną wyrozumiałości postawą Jagiełły znowu zaczęła rozglądać się za przystojnymi panami rycerzami. Już wkrótce Wawel huczał od plotek na temat jej związku z podstolim Andrzejem Tęczyńskim. Nakryto ich "na zamku królewskim, o tajemnej porze, w ustronnym miejscu".
Jagiełło nie miał już czasu, by zaprzątać tym sobie głowę. Konflikt unii polsko-litewskiej z zakonem krzyżackim wchodził właśnie w decydującą fazę. W 1409 r. wybuchła wojna, która w zamyśle króla miała przynieść rozstrzygnięcie ciągnących się od dekad sporów terytorialnych. Władca ściągał do swych chorągwi wszystkich najlepszych rycerzy.
Przypomniał sobie między innymi o siedzącym w lwowskiej wieży Jakubie z Kobylan. Biedak był nadal karany za czyn popełniony z królową, co do której już dawno stwierdzono, że tego czynu nie popełniła! Jagiełło wydał stosowny rozkaz i rycerz został uwolniony. Wraz ze swym starszym bratem wszedł w skład wyborowej chorągwi krakowskiej. Nieźle, jak na niedawnego przestępcę stanu.
Powyższy tekst stanowi fragment książki Marcina Szymaniaka "Fighterzy. Najlepsi polscy wojownicy. Od Zawiszy Czarnego do komandosów z Iraku", wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.
Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl