Blisko ludziSeks w PRL-u, czyli jak wyglądało życie seksualne Polaków w domach z wielkiej płyty

Seks w PRL‑u, czyli jak wyglądało życie seksualne Polaków w domach z wielkiej płyty

Seks w PRL-u, czyli jak wyglądało życie seksualne Polaków w domach z wielkiej płyty
Źródło zdjęć: © East News
Marta Dragan
25.10.2017 19:03, aktualizacja: 05.06.2018 15:59

- Na to nie było czasu – przyznaje Lech Wałęsa w rozmowie z Cezarym Łazarewiczem i Andrzejem Boberem, autorami książki "Ja. Rozmowa z Lechem Wałęsą". Były prezydent zebrał się na szczerość i opowiedział o tym, jak wyglądały kulisy jego małżeństwa i współżycie z żoną Danutą. Mówiąc o seksie w wielodzietnych, robotniczych rodzinach, Wałęsa stwierdził: "Nie było takich zabaw". Postanowiliśmy skonfrontować wypowiedź byłego prezydenta z wiedzą seksuologa. Czy faktycznie tak było? Z jakimi problemami mierzyły się rodziny w PRL-owskiej rzeczywistości?

Zacznijmy od warunków mieszkaniowych. Wskutek II wojny światowej w Polsce ubyło ok. 2 mln mieszkań. Nastąpiła budowlana ofensywa. Bloki, w zamyśle, miały być tanią a zarazem nowoczesną odpowiedzią komunistycznych władz na deficyt mieszkaniowy. Skala braków mieszkaniowych zaowocowała oszczędnym budownictwem, co spowodowało, że na rynku pojawiło się mnóstwo tzw. klitek. Małe i ciasne mieszkania zmuszały lokatorów do wykorzystywania jednego pomieszczenia równocześnie jako pokoju dziennego, sypialni, jadalni i miejsca pracy. Młode małżeństwa często mieszkały razem z teściami. Ciasnota, teściowie za ścianą, a czasem nawet w tym samym pokoju - skutecznie utrudniały intymność. Wałęsowie, co prawda nie mieszkali z teściami, ale w wynajmowanych mieszkaniach też nie mogli liczyć na prywatność, o czym wiemy z relacji żony byłego prezydenta.

- Do naszego pokoju trzeba było przejść przez pokój pani P. Połowę drzwi do pokoju zamiast szyby zakrywał jakiś materiał. I jak tu mówić o intymności? Pani P. była ciekawska, żeby nie powiedzieć wścibska. Lubiła wiedzieć, o czym rozmawiamy, będąc "u siebie". Po prostu podsłuchiwała - wspomina Danuta Wałęsa w swojej książce "Marzenia i tajemnice". Dopiero w 1980 roku Wałęsowie przeprowadzili się do 136-metrowego mieszkania na Zaspie, które otrzymali w ramach przydziału.

W PRL-u rodziło się znaczenie więcej dzieci niż teraz. Preferowany był wielodzietny model rodziny. Danuta i Lech Wałęsowie doczekali się ośmiorga dzieci. Seksuolog dr Wiesław Ślósarz twierdzi, że pojawienie się potomstwa skutecznie zniechęca małżonków do igraszek w sypialni. - Życie seksualne małżonków ulega diametralnej zmianie, kiedy rodzą się dzieci. Po pierwsze kobiety są przy dzieciach znacznie bardziej zmęczone. Po drugie para ma mniej czasu dla siebie. Wreszcie po trzecie rodziców ciągle dręczy ta świadomość, że dziecko jest gdzieś w pobliżu. Jeszcze większy strach pojawia się, kiedy dziecko umie już chodzić – dodaje dr Ślósarz .

Mentalność i silnie zakorzeniony patriarchat w PRL-owskiej rzeczywistości sprawiały, że kobiety robiły wszystko, by zaspokoić podstawowe potrzeby mężów. Przygotowywały im wikt i opierunek, zajmowały się domem i dziećmi. Mąż miał być zadowolony!

Danuta Wałęsa w swojej autobiografii opisała, jak wyglądał jej plan dnia. - Wstawanie około szóstej rano, śniadanie dla męża, karmienie dzieci, w latach późniejszych wyprawianie starszych do szkoły. Mąż szedł do pracy, a ja robiłam, co się dało. Najważniejsze wtedy były dla mnie dzieci. Nie miało znaczenia, jeśli czegoś w mieszkaniu nie zrobiłam, na przykład nie starłam kurzu. Dzieci miały być czyste, najedzone, zakupy zrobione, a mąż miał być szczęśliwy, że po powrocie z pracy ma obiad. […] Następnie po obiedzie należało posprzątać, przypilnować, aby starsze dzieci odrobiły lekcje, i dzień się kończył – czytamy.

Słowa Lecha Wałęsy są tego potwierdzeniem. – Była (Danuta) wychowana podobnie jak ja: żona odpowiada za dom, za dzieci, a ja mam do domu donieść wszystko, co potrzeba. Tak rozumując, nie mieliśmy kolizji. Ona tak to organizowała, że to działało – czytamy w książce "Ja. Rozmowa z Lechem Wałęsą".

Analogicznie kobiety również w sypialni większą wagę przywiązywały do zaspokojenia potrzeb parterów niż swoich. - Seks w PRL-u sprowadzał się do rozładowania napięcia seksualnego partnera. Pojawiał się popęd seksualny i trzeba było go zaspokoić. Wówczas bardziej dominowali mężczyźni - wyjaśnia seksuolog. - Kobieta chcąc utrzymać więź emocjonalną z małżonkiem, chcąc żeby przyjemność czerpał z nią, a nie z koleżanką, godziła się na seks. Często nie miała z tego za dużo przyjemności, a seks pełnił jedynie funkcję więzotwórczą - dodaje. Kobiety były zafiksowane na punkcie czynienia powinności małżeńskiej.

Sztuczna prokreacja, a nie świadome czerpanie radości z seksu, doprowadzały często do tego, że ogień w sypialni wygasał. Podobna sytuacja miała miejsce w domu Wałęsów, którą dość szczegółowo opisała żona byłego prezydenta. - W małżeństwie nic specjalnego się nie zdarzyło, by można było powiedzieć, że coś się zmieniło. Mówią, że jak kamień leży, to obrasta. *Jeśli chodzi o nas, przez te osiem lat przybywało dzieci. Mąż pracował, ja zajmowałam się domem. *Faktycznie nie mieliśmy dla siebie czasu. On dla mnie, ja dla niego. Powiedziałabym nawet, że po przeprowadzce na Stogi w małżeństwie zapanowała rutyna. Codziennie te same obowiązki – czytamy w jej autobiografii.

Seksuolog podkreśla, że w przypadku mężczyzn chodziło jedynie o zredukowanie napięcia seksualnego. Takie napięcie rodziło się po dłużej nieobecności. Lech Wałęsa przyznał się, że właśnie wtedy najczęściej dochodziło między nim i żoną do współżycia. - Zawsze, kiedy wychodziłem z aresztu czy jak wracałem z delegacji, kochaliśmy się bardziej. Tyle było miłości – powiedział Wałęsa.

Były prezydent podkreślił, że w robotniczych rodzinach nie było czasu na igraszki w łóżku. *- Na to nie było czasu. Przy takich dużych rodzinach, przy robotniczym życiu nie ma takich zabaw. Tak się bawią intelektualiści. W robotniczych rodzinach są proste reguły gry *– powiedział w rozmowie z Cezarym Łazarewiczem i Andrzejem Boberem.

Seksuolog potwierdza, że odnotowywało się różnice życia seksualnego w rodzinach robotniczych i inteligenckich. Nie wynikały one jednak z większej ilości obowiązków w rodzinie robotniczej, niż w inteligenckiej, a raczej z indywidualnego zaciekawienia tematem i dostępności do literatury źródłowej. - Przeprowadzałem takie badanie wśród studentek wyższych uczelni i uczennic zawodówek. Wyniki pokazały, że pierwsze były bardziej świadome tematu i dawały sobie większe przyzwolenie na zróżnicowane formy współżycia. Osoby wykształcone częściej sięgały po specjalistyczną literaturę – wyjaśnia.

-* Myślę, że w rodzinach robotniczych generalnie stosunek był odbywany tak na "łapu-capu".* Wyglądało to zdecydowanie bardziej przaśnie niż teraz. Często po ciemku, jak dzieci śpią, pod kołdrą. W rodzinach inteligenckich z kolei, zarówno kobiety jak i mężczyźni, ale głównie kobiety, miały znacznie więcej fantazji seksualnej – zaznacza seksuolog.

Na pytanie, jak wyglądało życie seksualne w PRL-u seksuolog odpowiada, że było zdecydowanie mniej urozmaicone. - Badania, które robiłem w latach 80. pokazały, że na seks analny czy seks oralny większość par się nie godziła. Nie mówiąc już o jakichś innych modyfikacjach. Poza tym, jeśli kobieta chciała urozmaicić swoje życie seksualne, na przykład poprzez wykorzystanie sztucznego członka, to spotykała utrudnienia. W sklepach nie było bowiem tego typu produktów. Panie musiały zaspokoić się aparatami do masażu sprzedawanymi w aptekach – wyjaśnia dr Ślósarz.

- Nie było oczywiście seksu wirtualnego. Jeżeli ktoś chciał obejrzeć "pornola", to musiał sobie go jakoś przemycić z Zachodu. Ja osobiście pamiętam takie sytuacje, kiedy byłem powoływany jako biegły, by ocenić, czy malarstwo jakiegoś impresjonisty jest pornografią czy nie. Otrzymywałem albumy z jego obrazami i na ich podstawie miałem wydać opinię. Także pod tym kątem w PRL-u panowała większa cenzura. Było za to większe przyzwolenie na aborcję. Z kolei w gorszej sytuacji niż teraz byli homoseksualiści, którzy musieli spotykać się w okolicach przysłowiowych szaletów miejskich – opowiada seksuolog.

Jeszcze w latach 60-tych seks traktowany był jako temat tabu. W pierwszym dziesięcioleciu komunizmu seks i erotyka były tematami, o których się nie rozmawiało. Kurtyna milczenia spuszczana była zarówno na potrzeby seksualne, jak również homoseksualizm, aborcję czy prostytucję. Dopiero książka "Sztuka kochania" Michaliny Wisłockiej głęboko zmieniła seksualną świadomość i uczuciowe życie Polaków. Seksuolożka pomogła rodakom znaleźć język otwartego mówienia o miłości i seksualności. Poradnik Wisłockiej przezwyciężył pruderię w mówieniu o erotyce.

Jeżeli chodzi o problemy, z jakimi kobiety i mężczyźni w PRL-u przychodzili do seksuologa, to nie różniły się od tych, z którymi dziś zmagają się Polacy. Głównie pacjenci zgłaszali przedwczesny wytrysk i kłopoty z orgazmem, zaburzenia erekcji i bóle podczas stosunków. - W tamtym czasie kobiety narzekały na wzmożony popęd seksualny partnerów, a teraz jest zupełnie odwrotnie – podkreśla seksuolog.

- Jeszcze 20 czy 30 lat temu wyglądało to tak, że stosunek był inicjowany przez mężczyzn. Teraz kobiety przychodzą zgłaszać, że partnerzy wykazują mniejsze zainteresowanie seksem. Świadomość seksualna w pierwszym rzędzie dotknęła właśnie kobiety. Panie dokładnie znają swoje potrzeby, wiedzą również, czego mogą chcieć i komunikują to w sposób jawny – dodaje. Kobiety stały się bardziej świadome swoich potrzeb, otwarte, wymagające, oczekujące i odważne. - Panie chcą decydować o sobie. Bronią swoich praw. To one głównie dominują w łóżku. Z kolei większa ich świadomość seksualna spowodowała, że są bardziej roszczeniowe, a mężczyźni przed takimi kobietami uciekają, bo się ich zwyczajnie boją – dodaje seksuolog.

Przełom nastąpił również w życiu Danuty Wałęsy, która w pewnym momencie zbuntowała się przeciwko mężowi. Napisała książkę, w której ujawniła rodzinne sekrety. Nie mogła podarować mężowi, że ten "zostawił dom, dzieci i ją, że jego to nie interesowało". Były prezydent często podkreśla, że to zburzyło związek między nimi. - Od czasu książki wyrwała się z ram. Przejęła władzę, ja nic nie znaczę - przyznał Wałęsa.

Seksuolog podkreśla, że nie tylko w PRL-u, ale również teraz nadal zbyt mało rozmawia się o seksie. - Nie potrafimy neutralnym językiem rozmawiać o swoich potrzebach seksualnych. Widać to chociażby po tym, jak wyglądają współczesne wirtualne randki. Pierwsze pytanie pada: jak się nazywasz, a drugie czy zgodzisz się na seks oralny. Od razu przechodzi się do sedna, bez uwzględnienia preferencji partnerki – mówi dr Ślósarz. To potwierdza, jak istotna jest edukacja seksualna w polskich domach i szkołach. Na ten problem zwraca uwagę polska modelka Anja Rubik. #SEXEDPL to jej najnowsza kampania, której premiera zaplanowana jest na 28 października. "Chcę, żeby wszyscy zrozumieli, że i kobiety, i mężczyźni są istotami seksualnymi. Że seks to odpowiedzialność za siebie i za drugą osobę" - podkreśla inicjatorka akcji.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (90)
Zobacz także