Ostrzegają Szwedów przed wojną z Rosją. Reakcja inna niż w Polsce

Najważniejsi szwedzcy politycy zaapelowali do obywateli o przygotowanie się na atak zbrojny ze strony Rosji. Katarzyna Tubylewicz, polska pisarka mieszkająca w Szwecji, opowiedziała, jak na te dramatycznie brzmiące deklaracje oświadczenia zareagowało szwedzkie społeczeństwo.

Katarzyna Tubylewicz
Katarzyna Tubylewicz
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS, twitter

Podczas konferencji na temat bezpieczeństwa i obronności w niewielkiej miejscowości Sälen w Szwecji premier Ulf Kristersson, minister obrony Pal Jonson oraz szef resortu obrony cywilnej Carl Oskar Bohlin zaapelowali do społeczeństwa o przygotowanie się na atak zbrojny ze strony Rosji.

Szef rządu przyznał, że do tej pory jego kraj miał raczej teoretyczne spojrzenie na wojnę. Szwecja przez lata miała silną armię, jednak w ostatnich latach podejmowano sporo działań na rzecz rozbrojenia kraju. W 2004 roku zdecydowano o znacznych cięciach wydatków na obronność a sześć lat później zrezygnowano z powszechnego poboru do wojska. Jednocześnie w 2018 roku władze Szwecji przygotowały specjalne informatory dla obywateli "Co zrobić jeśli nadejdzie kryzys albo wojna", co może świadczyć o tym, że świadomość zagrożeń pojawiła się w Szwecji instytucjonalnej już kilka lat temu.

Rosyjska agresja na Ukrainę zmieniła sytuację o 180 stopni. - Działania Władimira Putina dają nam powód, żeby traktować zagrożenie niezwykle poważnie - ocenił Ulf Kristersson.

Szwecja szykuje się na atak ze strony Rosji?

Apele o przygotowanie się na atak płynące od polityków państwa, które szczyciło się swoją neutralnością i przez wiele lat nie uczestniczyło w żadnych konfliktach zbrojnych, to sytuacja dla Szwecji niecodzienna.

Sami Szwedzi podchodzą do sprawy "na chłodno". - W Szwecji jest specjalny termin "fredsskadad", który oznacza "upośledzony przez pokój". Stał się on niezwykle popularny w czasie pandemii, gdy Szwedzi jako jeden z niewielu krajów nie wprowadzili lockdownu - mówi w rozmowie z redakcją WP Kobieta Katarzyna Tubylewicz, która na co dzień mieszka w Szwecji.

Pisarka i kulturoznawczyni dodaje, że ludzie, którzy używali tego słowa twierdzili, że społeczeństwo szwedzkie, które nie zaznało wojny od prawie 300 lat, jest do tego stopnia przyzwyczajone do pokoju, że nie ma instynktu przetrwania. - Według mnie ma to swoje dobre strony, bo Szwedzi nie reagują histerycznie w trudnych sytuacjach, zawsze zachowują spokój - wyjaśnia.

Deklaracje polityczne a reakcja szwedzkiego społeczeństwa

Pisarka zaznacza, że obecne deklaracje polityczne są znacznie bardziej dramatyczne niż społeczna reakcja na nie. - Wśród zwykłych Szwedów trudno znaleźć oznaki zaniepokojenia. Społeczeństwo żyje swoim codziennym życiem i nie myśli o zagrożeniach. W przeciwieństwie do Polski, nie ma również tak silnych wahań nastrojów społecznych i emocjonalnych reakcji na bieżące wydarzenia polityczne. To wynika również z tego, że Szwedzi są pozbawieni traum historycznych, które ukształtowały Polaków - tłumaczy.

Wielkich emocji nie wywołała zapowiedź, że w połowie stycznia w kraju ma zostać przywrócona obowiązkowa służba cywilna. W jej ramach jako pierwsi szkolenia odbędą pracownicy służb ratowniczych.

Ta spokojna reakcja nie oznacza, że Szwedzi nie mają świadomości trudnej sytuacji międzynarodowej. Mimo zagrożeń, zachowują spokój. - Szwecja od zawsze miała obawy przed Rosją, ale jednocześnie wojna w Ukrainie wydaje im się czymś odległym. Społeczeństwo jest znacznie bardziej zaangażowane emocjonalnie w konflikt izraelsko-palestyński - wyjaśnia Katarzyna Tubylewicz.

Katarzyna Tubylewicz podkreśla, że najlepszym dowodem na to, że szwedzkie społeczeństwo jest dalekie od histerycznego podejścia, jest reakcja na zamach w Brukseli z października 2023 roku, w wyniku którego zginęło dwóch Szwedów. - Chociaż od wielu miesięcy zagrożenie atakiem terrorystycznym jest znacznie większe, Szwedzi nie panikują i zachowują pełen spokój - mówi w rozmowie z redakcją WP Kobieta.

Sztokholm puka do drzwi NATO

O tym, że szwedzkie władze poważnie traktują ryzyko zagrożenia atakiem, świadczy również fakt, że w maju 2022 roku wspólnie z Finlandią wystąpiono z wnioskiem o członkostwo w NATO. Był to czytelny sygnał, że polityka neutralności odchodzi do lamusa. Miesiąc później wnioski Szwecji i Finlandii zostały zaakceptowane, jednak do rozszerzenia NATO niezbędna jest zgoda wszystkich państw członkowskich. Sztokholm nadal musi czekać na akcesję ze względu na opór Turcji, która wysuwa zarzuty o rzekome wspieranie kurdyjskich bojowników, traktowanych przez Ankarę jako terrorystów.

Na początku stycznia Ulf Kristersson zadeklarował, że nie będzie czekał na decyzję Ankary i Budapesztu w sprawie akcesji do NATO i zapowiedział, że wyśle wojska na Łotwę, na wschodnią granicę NATO. Premier podkreślił, że nie tylko Szwecja, ale również jej sąsiedzi żyją w cieniu rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie. - Cyberataki, groźby oraz dezinformacja płynące ze strony Moskwy są próbą destabilizacji całej Europy - stwierdził.

Co Szwedzi myślą o akcesji do NATO?

Katarzyna Tubylewicz mówi w rozmowie z WP Kobieta, że idea dołączenia Szwecji do NATO cieszy się ogromnym społecznym poparciem. - Główna idea socjaldemokratów, którzy rządzili krajem niemal nieprzerwanie przez lata, opierała się na zachowaniu odrębności i niedołączaniu do takich organizacji jak NATO. Nie jest tak, że całe społeczeństwo cieszy się z planów członkostwa w Pakcie, jednak istnieje pełna świadomość, że w obliczu trudnej sytuacji międzynarodowej jest to krok racjonalny - wyjaśnia pisarka.

Dodaje, że od wielu lat Szwedzi wspierali misje NATO, więc w pewnym sensie akcesja w wymiarze czysto organizacyjnym jest formalnością. - W wymiarze politycznym wręcz przeciwnie, dlatego proces ten tak się dłuży - podsumowuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie