Rosjanka jest żoną ukraińskiego żołnierza. Mówi, jak wygląda teraz jej życie
Zakończenie wojny w Ukrainie wciąż wydaje się odległe. W trudnej sytuacji znajdują się obecnie także mieszane małżeństwa, a ukraińskie urzędy odbierają Rosjankom prawo pobytu, gdy ich mężowie są na froncie.
24 lutego 2022 rosyjskie siły zbrojne rozpoczęły inwazję na Ukrainę. Wojna jeszcze bardziej skomplikowała i tak trudne relacje pomiędzy narodami, a kolejne doniesienia o rosyjskich atakach na cywili tylko pogłębiają przepaść i wzajemną niechęć.
Szczególnie dotkliwie odczuwają to Rosjanie, którzy jeszcze przed 2022 rokiem żyli i mieszkali na terytorium Ukrainy, ze względu np. na rodziny. Tak było w przypadku Rosjanki Katii, która wyszła za mąż za Ukraińca Petra. Mąż kobiety obecnie walczy w obronie swojego kraju, a ona zmaga się ze skutkami rosnącej niechęci ze strony jego rodaków. Ich historię opisała "Gazeta Wyborcza".
Problemy administracyjne
Obecnie w Ukrainie wciąż żyje wielu obywateli Rosji. To przede wszystkim małżeństwa zawarte przed zaostrzeniem konfliktu. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", powołując się na słowa działaczy niezależnej organizacji Families Reunion - wielu osobom z rosyjskim obywatelstwem odmówiono przedłużenia możliwości pobytu na terytorium Ukrainy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Otrzymanie dzisiaj przez Rosjanina ukraińskiej wizy graniczy z cudem. Do 30 października 2023 wizy wydano 74 osobom. Miażdżąca większość wnioskodawców otrzymuje odmowę. Powód? 'Brak uzasadnienia dla wjazdu do Ukrainy'" - czytamy.
Rodzinne dramaty
"Gazeta Wyborcza" przytacza też historie ukraińsko-rosyjskich małżeństw, w tym wspomnianej już Katii i jej męża, walczącego w armii Ukraińca. Kobieta, mimo niechęci swojej rodziny, przeprowadziła się do męża pod koniec 2021 roku. Przez swoją decyzję i obecną sytuację straciła możliwość bezpiecznego powrotu do Rosji. Straciła też pracę i kontakt z częścią - jak przyznała kobieta - "otumanionej propagandą" rodziny.
Ze względu na obowiązujące w Ukrainie przepisy, obecnie nie może podjąć legalnej pracy, ponieważ jej dokumenty na legalny pobyt w tym kraju straciły ważność. Kobieta unika podróży, aby służby nie odesłały jej do Rosji.
Nie ukrywa jednak swojej narodowości i przyznaje, że dotychczas tylko dwukrotnie spotkały ją nieprzyjemności z tego powodu. Sam Petro przyznaje, że po wojnie prawdopodobnie będą musieli z żoną wyjechać.
"Z wojny wrócą straumatyzowani ludzie. Skąd mam wiedzieć, co komu przyjdzie do głowy, jeśli dowie się, że Katia jest Rosjanką? Nie wszyscy wierzą w to, że są dobrzy i źli Rosjanie. Odbudowa relacji potrwa dziesięciolecia" - mówił.
Rodzina męża oficjalnie akceptuje Katię, tym bardziej że kobieta nie popiera działań Putina. Jednak w rozmowach z synem, ich stosunek do jego żony jest inny. Za jej plecami padają m.in. określenia, że "Kacapom nie wolno ufać" lub "Kraj taki duży, nie byłeś w stanie znaleźć sobie Ukrainki?". Sugerują też, że będzie miał jeszcze z tego powodu problemy.
Także Katia nie mówiła mężowi całej prawdy na temat opinii, jakie na temat ich związku padały z ust jej rodziny. Jedną z osób, która starała się odwieść dziewczynę od ślubu była jej babcia. Mówiła wnuczce m.in.: "Po co ci chachoł?", "Ukraińcy to cwany i fałszywy naród", "Jestem już stara, znam życie, banderowcy nas nienawidzą". Po ślubie przestała, jednak Katia wie, że babcia wierzy rosyjskiej propagandzie i wojna dla niej nie jest wielkim problemem.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl