Blisko ludziŚwięta – potrzebna bliskość!

Święta – potrzebna bliskość!

Święta – potrzebna bliskość!
Źródło zdjęć: © JupiterImages/East News
22.12.2010 10:40, aktualizacja: 23.12.2010 15:22

Kolejny rok za nami. Spotkamy się rodzinnie przy świątecznych stołach. Zwykle z utęsknieniem czekamy na ten czas. A kiedy przychodzi, zdarza się, że nie spełnia naszych oczekiwań. Zamiast bliskości, wsparcia, spokoju, zrozumienia, przynosi wiele rozczarowań…

Kolejny rok za nami. Spotkamy się rodzinnie przy świątecznych stołach. Zwykle z utęsknieniem czekamy na ten czas. A kiedy przychodzi, zdarza się, że nie spełnia naszych oczekiwań. Zamiast bliskości, wsparcia, spokoju, zrozumienia, przynosi wiele rozczarowań…

Na Święta Bożego Narodzenia czekają nie tylko dzieci. Mają one swój wyjątkowy klimat poprzez przygotowania, które zaczynają się już dużo wcześniej, świąteczne dekoracje i akcenty będące dookoła nas. Są szczególne poprzez swoją rodzinną atmosferę i spotkania bliskich sobie osób. Uruchamiają myślenie o bliskości, więziach, zrozumieniu, cieple, czułości, akceptacji, miłości. Wszyscy jako ludzie odczuwamy takie potrzeby, a to jest czas, kiedy znacznie wyraźniej dają one o sobie znać.

Kiedy mówimy o bliskości, warto się zastanowić, jak rozumiemy to pojęcie w odniesieniu do naszych relacji z ludźmi. Czy umiemy przeżywać bliskość z osobami blisko spokrewnionymi czy spowinowaconymi, choć używamy często w stosunku do nich określenia „najbliżsi”? Czy jedynym warunkiem bliskości są więzy krwi (rodzice, brat, siostra, wnuki, dzieci brata i siostry itd.), lub więzy prawne (mąż, żona, teść, teściowa)?

Z pewnością niejednokrotnie doświadczamy, a odczuwamy to szczególnie w czas rodzinnych świątecznych spotkań, że nikt nie staje się osobą bliską automatycznie z powodów genetycznych, prawnych, kulturowych czy geograficznych.

Bliskość, rozumiana jako kontakt, więź, życzliwość, otwartość, rozumienie, akceptacja, docenienie, troska, wsparcie, jest czymś dynamicznym, zmieniającym się i ewoluującym. Aby była naszym udziałem, trzeba o nią zadbać. Jej jakość, poziom, zależy od tego, co w daną relację z drugim człowiekiem wnosimy, co możemy mu ofiarować, co otrzymać od niego. Satysfakcja z bliskości w relacji zależy od zaangażowania obydwu stron, od wzajemnego wyczucia potrzeb, od tego, na ile w danym związku mogą one być zaspokajane.

Święta mogą być okazją do zbudowania prawdziwego kontaktu z naszymi bliskimi, początkiem procesu odnowienia zerwanych więzi albo umocnienia, utrwalenia, pogłębienia tych, które trwają. Gdy przyjrzymy się jednak temu, co nas pochłania przed i w trakcie Świąt, to na ogół nie jest to troska o relacje. Zakupy, kolejki, bieganina, generalne porządki w domu, krzątanie się w kuchni – na tym głównie się skupiamy.

Zwykle przed Świętami Bożego Narodzenia jesteśmy bardziej zmęczeni. Bo to i koniec roku, kiedy domykamy wiele spraw, i trzeba „dobrze przyjąć” rodzinę, kupić wszystkim prezenty itd. A w takim zabieganiu łatwiej o sprzeczki, nieporozumienia, pretensje, żale. I często brak nam czasu, aby na bieżąco rozwiązywać konflikty, wyjaśniać trudne sytuacje.

Potem z takim „nadmuchanym balonem” własnych emocji siadamy przy świątecznych stołach. Przez chwilę jeszcze staramy się być grzeczni, mili, sympatyczni. Bo są Święta. Chwalimy piękny wystrój, odświętne ubrania, upominki, potrawy. Rozmawiamy o tym, że karp jest niezwykle smaczny, a pierogi wyśmienite… A gdzieś w środku ten „balon emocji” – złości, żalu, rozgoryczenia, rozczarowania, niechęci, zmęczenia, związany z okresem poprzedzającym czas Świąt, wciąż rośnie… Aż w końcu pęka w najmniej oczekiwanym momencie. I czar pryska, a atmosfera staje się gęsta i nieprzyjemna.

Aby w Święta prawdziwie się spotkać, nie wystarczy skupić się na ich zewnętrznej oprawie. Warto zadbać o to, co dzieje się w nas. I na co dzień - zamiast zbierać negatywne myśli, osądzające naszych bliskich, mówić o swoim zmęczeniu czy zniecierpliwieniu albo obawach, zaprosić do współpracy rodzinę, zapytać, kto i w jaki sposób może włączyć się w zaplanowane prace.

Często jest tak, że nie rozmawiamy ze sobą, nie mówimy wprost, o co nam chodzi, a gromadzimy w sobie żale i pretensje. Jesteśmy też na ogół przekonani, że inne osoby domyślają się, czego potrzebujemy, a gdy tak się nie dzieje, patrzymy na nie krytycznie, obwiniamy za to, że nie odgadują w lot naszych pragnień. Nic dziwnego, że konflikty wtedy narastają, wzmaga się wzajemne niezrozumienie i łatwo o kolejne sprzeczki, kłótnie, niechęć.

Warto więc na bieżąco, w konkretnych sytuacjach, otwarcie komunikować swoje uczucia i potrzeby, na chwilę też w tym przedświątecznym zabieganiu wysłuchać bliską osobę, aby zobaczyć, czego ona na dany moment potrzebuje. Sprzyja to wspólnemu szukaniu rozwiązań trudnych sytuacji, pozwala na bieżąco wentylować „balon emocji”, buduje zrozumienie i bliskość w codziennych sytuacjach.

Wtedy, tak przygotowani wewnętrznie, możemy usiąść przy świątecznym stole z rodziną w prawdziwym spokoju i radości. Możemy mówić i słuchać innych, okazywać sobie wzajemnie empatię, dzielić się informacjami, dowiedzieć się co dzieje się u innych członków rodziny, których często całymi tygodniami i miesiącami nie widzimy.

Alicja Krata – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także