"Szkoda na to pieniędzy". Mówi, co robią z prezentami od uczniów

Gabriela Olszowska, małopolska kuratorka oświaty, opowiedziała o prezentach, jakie nauczyciele dostają od uczniów na koniec roku szkolnego. W symbolicznych upominkach nie widzi nic złego. Do większych podarunków ma jednak pewne zastrzeżenia.

Kurator oświaty z Małopolski mówi o prezentach dla nauczycieli - zdjęcie poglądowe
Kurator oświaty z Małopolski mówi o prezentach dla nauczycieli - zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © FORUM | MARIAN ZUBRZYCKI / Forum

13.06.2024 | aktual.: 13.06.2024 10:41

Wręczanie upominków nauczycielom na koniec roku szkolnego można nazwać tradycją polskiego szkolnictwa. Okazuje się jednak, że czasem niektóre prezenty mogą wywołać niemałe zamieszanie.

- Nie ukrywam, że z każdym rokiem jest coraz większe szaleństwo. Ma to swoje dobre i złe strony. Jednak czuję dyskomfort, gdy dostając drogie prezenty, wiem, że nie wszystkich rodziców moich uczniów na to stać i domyślam się, dla niektórych wyłożenie większej sumy pieniędzy bywa problemem - mówiła w rozmowie z Wirtualną Polską Agnieszka Sobolewska, nauczycielka języka polskiego z ponad 30-letnim stażem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Co zrobić z dziesiątym bukietem kwiatów?"

Gabriela Olszowska podkreśliła w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że z niektórymi prezentami nauczyciele dosłownie nie wiedzą, co zrobić. Jak wspomniała małopolska kuratorka oświaty, kiedy sama jeszcze pracowała w szkole, prosiła rodziców w trakcie zebrań "o stonowanie pomysłów" na prezenty dla nauczycieli. Podarunki powinny być bowiem symboliczne i skromne.

"Nagle jeden pan wstał i powiedział, że część nauczycieli oczekuje chyba czegoś więcej. Otóż nie oczekuje, a przynajmniej nie powinna oczekiwać. To, co najbardziej cieszy, to prezenty wykonane własnoręcznie przez uczniów. Na przykład album ze zdjęciami z klasowych wycieczek. To jest pamiątka. A co zrobić z dziesiątym bukietem kwiatów? Przecież to się w domu nie zmieści. Znam nauczycieli, którzy po zakończeniu roku niosą kwiaty do kościoła, na cmentarz. Szkoda na to pieniędzy" - podkreśliła małopolska kuratorka oświaty.

Jak dodała, kiedy dostawała czekoladki, od razu częstowała nimi dzieci. Zdarzało się też, że otrzymywała kwiaty, które potem mogła zasadzić w ogrodzie. - To mnie cieszyło i naprawdę wystarczyło - zaznaczyła.

"Problem ten jak bumerang wraca co roku"

Jak sprawa z prezentami dla nauczycieli wygląda pod kątem prawa? Jak przeczytamy na portalu prawo.pl, w Kodeksie karnym jest zawarta informacja, że "osoba, która w związku z pełnieniem funkcji publicznej przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą, albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8 (art. 228 kk)".

Co powyższy zapis ma wspólnego z nauczycielami?

"Problem ten jak bumerang wraca co roku w związku z zakończeniem roku szkolnego i poszukiwaniem przez rodziców prezentów dla nauczycieli. Podobnie jest zresztą w przypadku lekarzy. Co ważne, prawo karne nie wskazuje wprost, od jakiej kwoty zaczyna się korupcja, a to oznacza, że nie każdy, nawet drogi, dowód wdzięczności automatycznie oznacza przestępstwo. Przyjmuje się jednak, że wartość prezentu nie powinna przekraczać kwoty 100 zł" - podaje prawo.pl.

Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

© Materiały WP

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)