Szkoły przygotowują plan B w związku z egzaminami gimnazjalnymi. "Nie będzie czasu na drugi termin"
Już 8 kwietnia rozpocznie się strajk nauczycieli, który może doprowadzić do tego, że egzaminy gimnazjalne się nie odbędą. Choć MEN stara się uspokajać rodziców i uczniów, szkoły już zaczęły przygotowywać plan B.
26.03.2019 | aktual.: 26.03.2019 15:51
W zeszłym tygodniu szef ZNP Sławomir Broniarz w rozmowie z Radiem Zet zapowiedział, że nie zawaha się odwołać egzaminów gimnazjalnych. Stwierdził także, że w takim wypadku albo nie będzie rekrutacji w ogóle, albo szkoły przejmujące uczniów będą musiały wymyślić inny sposób. Niektóre już zaczęły to robić.
- Nie możemy zapominać i nie możemy bagatelizować faktu, że w kompetencji nauczycieli, Rady Pedagogicznej, leży klasyfikowanie, ocenianie i promowanie uczniów - podkreślał Broniarz. - I to też jest potężny oręż w ręku nauczycieli, chcielibyśmy, żeby rząd miał tego świadomość. Jeżeli skorzystam także z tego oręża, to będziemy mieli w edukacji totalny kataklizm związany z rekrutacją albo zakończeniem kolejnych cykli edukacyjnych przez dzieci, uczniów polskich szkół - zapowiedział.
Bez względu na to, czy 10 kwietnia uczniowie będą mogli przystąpić do testu, czy nie, licea muszą sobie poradzić z rekrutacją na kolejny rok. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której 15-latkowie nie będą się dalej uczyć.
W związku z tym, część szkół zaczęła przygotowywać "Plan B". Własną formę rekrutacji, którą będą musieli przejść uczniowie, aby móc kontynuować naukę w wybranej przez nich placówce.
Zgodnie z nieoficjalną informacją podaną przez nauczyciela z jednego z publicznych liceów w Gdańsku, szkoła planuje przeprowadzenie "konkursu świadectw".
Komisja rekrutacyjna planuje patrzeć głównie na oceny, które będą widniały na świadectwach uczniów. To one zadecydują o tym, kto zostanie przyjęty do danej placówki.
Jeśli pojawi się problem ze świadectwami, liceum będzie również organizować "wewnętrzne egzaminy rekrutacyjne". Nie wiadomo, jaką będą miały formę, ani jakie umiejętności uczniów będą sprawdzały.
- Jeżeli egzaminy nie odbędą się teraz, nie odbędą się w ogóle - zdradza informator w rozmowie z WP Kobieta. - Nie będzie czasu na drugi termin. Będą musiały zrobić to wszystkie szkoły.
Zobacz także
Próba zakłócenia przebiegu egzaminów może dotknąć prawie milion uczniów. Do słów szefa ZNP i zapowiadanego odwołania komisji egzaminacyjnych odniósł się także MEN, który stara się uspokajać gimnazjalistów.
"Czas egzaminów i zakończenia zajęć oraz promocja uczniów, to najistotniejsze momenty w życiu szkoły"- podaje rzecznik prasowy w komunikacie do mediów. "Zaznaczamy, że najważniejsze jest dobro uczniów i ich prawo do nauki. Z wielkim niepokojem i niedowierzaniem zauważamy, że dla liderów ZNP nie ma to jednak żadnego znaczenia (...) Minister Edukacji Narodowej, mając nadzieję na konstruktywny dialog ze związkami zawodowymi, podejmuje wszelkie możliwe działania, aby zapewnić spokój w polskiej oświacie, bezpieczny przebieg egzaminów i promocji uczniów".
MEN stara się apelować zarówno do szkół, jak do nauczycieli, aby zwrócili uwagę na dobro dzieci, które mogą być największymi ofiarami tego strajku. "Wierzymy, że zarówno nauczyciele, jak i dyrektorzy szkół odpowiedzialni za przeprowadzenie egzaminów mają świadomość, że ich zakłócenie spowoduje trudności w realizacji planów życiowych uczniów" – czytamy w innym komunikacie ministerstwa.
Zgodnie z danymi opublikowanymi przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, aż 78 proc. szkół i przedszkoli przyłączy się do strajku w całym kraju.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl