Tuż po porodzie Kasia dowiedziała się, że jej córeczka ma dysmorfię twarzy, kilka godzin później, że wadę serca i wadę genetyczną, o której lekarze nie wiedzą praktycznie nic. Po roku spędzonym na wizytach w specjalistycznych szpitalach i płaczu w poduszkę pogodziła się z losem. Dziś spełniła największe marzenie swojego zawodowego życia, prowadzi własny salon z bielizną, który pokochały kobiety.