Blisko ludzi"Terroryzowanie jedzeniem w przedszkolu". Matka chce walczyć z placówką

"Terroryzowanie jedzeniem w przedszkolu". Matka chce walczyć z placówką

Własnego jedzenia nie wolno przynosić, kolejny posiłek tylko wtedy, gdy poprzedni będzie zjedzony do końca, a do picia zimna herbata i przegotowana woda. "Terroryzowanie jedzeniem w przedszkolu" - pisze matka, która nie wie, co może zrobić.

"Terroryzowanie jedzeniem w przedszkolu". Matka chce walczyć z placówką
Źródło zdjęć: © 123RF
Agata Porażka

13.09.2019 | aktual.: 18.09.2019 14:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Terroryzowanie jedzeniem w przedszkolu"

Zapisała córkę do nowej zerówki mieszczącej się w tym samym budynku co przedszkole. Jest to mała miejscowość, możliwości są ograniczone i nie ma opcji, by przepisać dziecko do innej. To, co się dzieje w placówce, skłania jednak matkę do tego, by zabrać stamtąd córkę.

"Moja córka chodzi do niej w normalnych godzinach (7-13) i zostaje do około 15" - pisze kobieta na forum portalu Kafeteria. "W trakcie zajęć jest drugie śniadanie, obiad i podwieczorek. Córka nie jest jednym z niejadków, uwielbia warzywa, owoce. Pani wychowawczyni nie pozwala zjeść podwieczorku, jeśli nie zjadło się obiadu do 'czystego talerza'. I mimo że córka zjada zupę, i np. ziemniaki i surówkę, ale kotleta już zostawi, to nie może dostać porcji owoców i warzyw na podwieczorek. Z kolei drugie śniadanie to dla mnie jakaś porażka, bo dostają np.: mlecznego batonika i soczek, jakieś musy, pseudo-zdrowe batoniki, chleb z kremem czekoladowym albo serki. Cały pakiet jest obowiązkowy, jest to 3 zł za drugie śniadanie, 2 zł za zupę, 2,30 za drugie danie oraz 1,50 zł za podwieczorek, także wydaje mi się, że koszt niemały".

Matka poszła porozmawiać z nauczycielką, by zaproponować, aby jej córka przynosiła swoje jedzenie do zerówki. W odpowiedzi usłyszała, że nie ma takiej możliwości, bo inne dzieci będą jej zazdrościć lepszego jedzenia, a matka na pewno wpoi jej złe nawyki żywieniowe.

"Picie w baniakach"

"Poszłam do dyrektora, to powiedział mi, że nie ma takiej opcji, ze względów sanitarnych do przedszkola w ogóle nie wolno przynosić swojego jedzenia bo sanepid" - kontynuuje kobieta. "A poza tym, jeśli dziecko nie będzie jadło obowiązkowych posiłków, to zgłoszą mnie do MOPSu. I pogratulował mi, że zaczynam współpracę kłótnią już w pierwszym tygodniu szkoły".

Nie można również przynosić własnego picia, a na miejscu stoją baniaki z kranem. W jednym jest gorzka, zimna herbata, a w drugim przegotowana woda. Matka próbowała dawać córce butelkę z wodą z owocami, ale nauczycielka również tego zabroniła.

Kobieta nie wie, co robić i poprosiła internautów o radę. A wy? Jak byście zareagowali?

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (39)