To nie tak miało być. O niektórych tatuażach lepiej zapomnieć
– Tatuaż zostaje z nami do końca życia, które bywa bardzo przewrotne – mówi tatuażystka Iwona Sokołowska. Gdyby Martyna o tym pomyślała, nie musiałaby przerabiać tatuażu z błędem. Ani Ewelina, której marzenia o pięknej ozdobie skończyły się na… projekcie.
O tym, jak bolesnym doświadczeniem okazuje się usunięcie tatuażu, na własnej skórze – dosłownie – przekonała się Doda. "Jestem już po trzecim zabiegu usuwania dziary. To jest taki ból... Ale wiadomo, głupota boli. Zastanówcie się dziesięć razy, zanim zrobicie tatuaż. I mówię to ja" – wyznała w rozmowie z "Super Expressem" w 2019 roku, kiedy postanowiła pozbyć się ze swojego ciała pamiątek po związku z Radosławem Majdanem.
Zanim podjęła tę decyzję, część tatuaży przerobiła – m.in. hebrajski napis "kochać Radek" na "nieśmiertelność". Majdan też swego czasu przerobił wytatuowaną na ramieniu twarz byłej żony na… popiersie Indianina. Niedawno Doda poinformowała fanów, że kontynuuje długotrwały i niezwykle bolesny proces usuwania tatuaży. "Dobrze wam radzę kochani. Dziesięć razy przemyślcie te swoje, k***a, tatuaże. To jest taki ból przy usuwaniu… To jest taka masakra! Tyle razy robiłam i jeszcze nie zeszło. To jest ból jak zerwane mięso ze skórą" – wyznała, pokazując ranę po usuniętym tatuażu na ręce.
Tatuaż z błędem
Podobne przejścia ma za sobą Martyna. Jako nastolatka była fanką kolczyków. Wszystkie dziurki w uszach – a miała ich kilkanaście – przebiła sobie samą igłą. Gdy kolczyki jej się znudziły, zaczęła zastanawiać się nad tatuażem. – Na pierwszy tatuaż namówił mnie chłopak. Miałam wtedy 18 lat – przyznaje Martyna, dziś 31-latka. Jak opowiada, pojechali razem na wakacje i pod wpływem chwili zrobili sobie tatuaże. On – chińską literę na ramieniu, ona słowo "BELIVE" na karku. – Byłam zachwycona, żałowałam, że nie zrobiłam go gdzieś z przodu, żeby móc na niego patrzeć, więc niedługo potem zdecydowałam się na symbol yin yang na wewnętrznej stronie nadgarstka – opowiada.
Ludzie zaczęli jej jednak zwracać uwagę, że ma tatuaż z błędem. – Powinno być "BELIEVE", a nie "BELIVE". Zaczęłam się tego bardzo wstydzić i postanowił przerobić tatuaż – relacjonuje. Zamiast napisu na jej karku miało pojawić się… kolorowe piórko. – Tym razem bolało o wiele bardziej – nie kryje Martyna. Jakiś czas później postanowiła przerobić też yin yang, bo tatuaż zbyt mocno kojarzył jej się z chłopakiem, z którym ostatecznie się rozstała. – Przerobiliśmy to na słońce. Efekt był niezły, ból spory – mówi 31-latka.
Zobacz także: Niebezpieczne skutki upałów. Musisz to wiedzieć
Na parę lat zapomniała o tatuażach. Wróciła do nich, gdy poznała Grześka. To była wielka miłość. Przez rok. – Grzesiek był fanem tatuaży. Można powiedzieć, że nasi znajomi chodzili do barów, a my do salonu tatuażu – śmieje się Martyna. Będąc z Grześkiem, zdecydowała się w sumie na 7 różnych tatuaży, m.in. na kostce, za uchem, między piersiami oraz na rękach. Po rozstaniu postanowiła je usunąć. – Nie mogłam uwierzyć, że drugi raz popełniłam ten sam błąd, robiąc tatuaże bardziej dla chłopaka niż dla siebie – mówi Martyna.
Od paru lat jest w procesie usuwania tatuaży laserowo. – Potwierdzam to, co słychać o usuwaniu tatuaży, ból jest nieziemski, przy nim samo zrobienie tatuażu to pryszcz, no i nie da się tego zrobić od razu, tylko partiami. Nie zapominając, że w międzyczasie wygląda to słabo i nieźle kosztuje. Ja wydałam już parę tysięcy złotych – przyznaje Martyna, która zdecydowała się zostawić sobie tylko kolorowe piórko na karku. To, które zasłoniło niefortunne "BELIVE".
Nieudany tatuaż po wielu latach przerabiać będzie też 37-letnia Ewa. – Jeszcze przed maturą zdecydowałyśmy się z siostrą zrobić sobie po tatuażu u kolegi, który zaczynał przygodę z tym fachem. Wykonywał je w domu, na własnoręcznie zrobionym sprzęcie. Tatuaże zrobiłyśmy sobie w tajemnicy przed rodzicami na studniówkę; musiałam wybrać sukienkę, która go zakryje. U mnie wyszła rozjechana jaszczurka, u siostry smok. Kolor – zamiast czarny wypłowiały szary niczym z kryminału. Do tego tatuaż jest wypukły, czuć go pod palcami – opowiada Ewa. – Kosztowało nas to wtedy po symbolicznym 5 zł. Siostra już kilka lat temu usunęła tatuaż laserowo, co kosztowało ją dużo więcej. Natomiast ja zdecydowałam się na poprawkę.
Co ciekawe, tatuaż Ewy przerobi… autor niefortunnej jaszczurki. – Kolega szkolił się w robieniu tatuaży za granicą, teraz ma swój salon niedaleko Radomia. Poprawka zaplanowana jest na 8 lipca. Będzie to prezent od mojego męża w ramach naszej 10. rocznicy ślubu – cieszy się Ewa, która na łopatce zamiast jaszczurki również będzie miała piórko.
Świadomy i przemyślany
– Wybór wzoru to często trudna i niezbyt prosta sprawa – mówi Iwona Sokołowska z Sokołowska permanent make up & tattoo w Rumii. – Bardzo często zdarza się, że tatuaże mają jakieś znaczenie, ale zdarza się też wybór wzoru w związku z upodobaniem estetycznym. W obu przypadkach musimy pamiętać, że tatuaż zostaje z nami do końca życia, które bywa bardzo przewrotne, w związku z tym nie polecam np. tatuowania imion czy portretów drugich połówek… Trzeba się również zastanowić, czy warto tatuować sobie wzór, który jest obecnie popularny; kiedyś popularne były tribale czy grube, hawajskie kwiaty, które często teraz przykrywamy. Nie sugeruję, że tatuaż musi mieć znaczenie – sugeruję, by zawsze kierować się swoimi preferencjami, nie patrząc na opinie innych. Tatuaż powinien być świadomy i przemyślany.
Ewelina, lat 25, zdecydowała się na tatuaż za namową przyjaciółki. I bardzo żałuje. – To miała być głowa wilka, a wyszło nie wiadomo co. Na projekcie wyglądało to zupełnie inaczej. Szczerze, to jestem wściekła na siebie i na przyjaciółkę, że mnie w to wciągnęła. Teraz nie wiem, co robić, boję się usunięcia, ale chyba nie mam wyjścia – przyznaje i przestrzega również, by nie tatuować sobie serduszek z imionami ukochanych osób. – Bo co będzie po rozstaniu? Moja przyjaciółka zaliczyła taką wpadkę.
Jak nie powtórzyć błędu Eweliny, która trafiła na niezbyt zdolnego tatuatora? – Sam projekt jest równie istotny jak wykonanie, dlatego bardzo ważne jest sprawdzenie portfolio artysty przed zapisaniem się na zabieg oraz przeczytanie opinii – podkreśla Iwona Sokołowska. – Usunięcie tatuażu nie jest prostą sprawą. W zależności od wzoru, jego wielkości, głębokości osadzenia i tuszu, który został użyty, czasem potrzeba aż kilkanaście sesji laserowych, które nie są tanie ani szczególnie przyjemne. Istnieje również ryzyko wystąpienia blizn. Samo gojenie się po sesji laserowej jest dość specyficzne ze względu na działanie wiązek światła o wysokiej energii, które rozbijają cząsteczki tuszu w skórze. Po zabiegu miejsce poddane usuwaniu może przypominać oparzenie – dodaje Sokołowska.
Ekspertka tłumaczy, że istnieje opcja zakrycia niechcianego tatuażu za pomocą coverów, jednak nie będzie to możliwe w każdym przypadku. Wtedy najlepiej umówić się na konsultację do specjalisty, który stwierdzi, czy tatuaż nadaje się do zakrycia, czy pozostaje rozjaśnienie lub usunięcie go za pomocą lasera.