To od kobiet zależy, czy faceci czują się męsko
Nie tylko idealna rzeźba ciała, siła czy umiejętność wychodzenia z każdej opresji z podniesioną głową decydują o tym, czy mężczyzna czuje się mężczyzną. Nie decyduje też o tym stan posiadania czy sukcesy zawodowe. To, czy mężczyzna może się poczuć prawdziwym facetem, zależy w dużej mierze od kobiet.
Najnowsze badania nie pozostawiają wątpliwości, że tylko panie mają moc sprawczą pozwalającą na połechtanie męskiego ego. Okazuje się, że panowie czują się spełnieni dopiero wtedy, gdy są w stanie seksualnie zaspokoić swoje partnerki. To dla nich sprawa życia lub śmierci. Satysfakcję kobiet ze współżycia traktują ambicjonalnie. Najczęściej uważają też, że wszystko w tej materii zależy od nich. Zdaniem ekspertów, takie podejście wynika nie tylko ze szlachetnych intencji mężczyzn, choć tego oczywiście niektórym nie można odmówić, ale także właśnie ze wspomnianego pragnienia podbudowania własnej wartości i wzmocnienia swojego ego.
Przeprowadzone niedawno wśród mężczyzn badanie, w którym udział wzięło 810 mężczyzn, koncentrowało się na kwestiach związanych z oceną ról i zadań, jakie stoją przed nimi jako reprezentantami płci. Na czele eksperymentu stały dwie feministki z Uniwersytetu Michigan. Szybko okazało się, że to umiejętność zaspokojenia potrzeb seksualnych partnerek jest tym kryterium, które pozwala im poczuć się stuprocentowi mężczyznami. Wielu z nich stwierdziło, że posiadanie innych atrybutów, ale jednocześnie brak zdolności do uszczęśliwienia kobiety w sypialni, może przekreślać pozostałe walory.
- Dla tych mężczyzn kobiecy orgazm okazał się być tak naprawdę tym, co sprawia, że są spokojni, kiedy chodzi o swoją męskość - skomentowały wyniki badań Sari van Anders oraz Sara Chadwick z Uniwersytetu Michigan, które stały na czele doświadczenia. - To może wyjaśniać, dlaczego tak wielu z nich odczuwa presję, by dawać kobietom orgazmy. Ale może również wyjaśniać, dlatego tak wiele kobiet symuluje. Chodzi m.in. o to, by chronić uczucia mężczyzn.
Według badaczek, rezultaty eksperymentu są niepokojące. Okazuje się bowiem, że mężczyźni odczuwają wielką i często niepotrzebną presję związaną z tym, czy ich partnerka osiąga spełnienie w łóżku. Ale jest jeszcze jedna, znacznie bardziej niepokojąca konkluzja. Jak twierdzą przedstawicielki amerykańskiej uczelni, orgazm traktowany jest często przez mężczyzn nie jako coś, co mogą dać kobiecie, ale jako trofeum do zdobycia. Dodają, że takie zjawisko zaobserwować można było wśród części mężczyzn, którzy wzięli udział w badaniu.
Anders oraz Chadwick oceniły, że zarówno kobiety, jak i mężczyźni są winni popularnemu poglądowi, że cała odpowiedzialność za kobiecy orgazm spoczywa na przedstawicielach płci męskiej. Za niewłaściwe uznały też postępowanie kobiet, które nie tylko błędnie zakładają, że wszystko zależy jedynie od mężczyzn, podczas gdy wysiłek powinien pojawiać się po obu stronach, ale też posuwają się do udawania orgazmów, uważając, że stosunek musi się zawsze zakończyć ich szczytowaniem, bo takie jest oczekiwanie drugiej strony. Takie błędy popełniane przez przedstawicieli obu płci wcześniej czy później mogą doprowadzić do poważnych kłopotów w związku.
- Kobiece orgazmy powinny być doświadczane jako cudowny element seksualności. Tymczasem kulturowe koncepcje dotyczące męstwa sprawiają, że wielu mężczyzn czuje, że muszą żyć zgodnie z pewnymi ideałami. Takie podejście ma z kolei niewłaściwy wpływ na sposób, w jaki odbierana jest przyjemność seksualna - podkreślają cytowane przez dziennik „The Daily Telegraph” specjalistki.
Badanie przeprowadzone przez Amerykanki nie jest pierwszym, które ujawniło, że umiejętność zaspokajania swoich partnerek ma kluczowe znaczenie dla panów i wpływa na to, czy czują się oni stuprocentowymi mężczyznami. Do podobnych wniosków doszli specjaliści z Uniwersytetu Zachodniego Ontario, którzy w 2014 r. odkryli, że większość mężczyzn uważa doprowadzenie partnerki do orgazmu za swój obowiązek. Ci, którym to się nie udaje, czują się zazwyczaj przygnębieni i zgaszeni.