Usłyszał, że nie ma szans żyć. Wyleczyła go wielka miłość
Taką historię mogło napisać tylko samo życie. 23-letni Maciek z Czarnego Dunajca dowiedział się, że jest śmiertelnie chory. Wbrew diagnozie, zdrowieje i podkreśla, że udało mu się to dzięki wsparciu ukochanej kobiety i wierze w cuda.
"Moje życie było całkiem zwyczajne i raczej szczęśliwe, mam wspaniałą rodzinę, cudowną dziewczynę Basię, która bardzo mnie wspiera oraz wspaniałych przyjaciół. Zawsze starałem się prowadzić zdrowy i aktywny tryb życia: biegałem, jeździłem na snowboardzie, pływałem i chodziłem po górach" - tak pisze o sobie Maciej Kusper. Chłoniaka Hodgkina nie można ot tak pokonać. Mało komu się to udaje.
Zanim 23-latek dowiedział się, że umiera, poznał miłość swojego życia - Basię. Byli młodzi, zakochani, kiedy nagle zawalił im się świat. Zaczęło się niewinnie - częste przeziębienie, kaszel, gorączka czy drętwienie rąk nie wskazywały na śmiertelną chorobę. Lekarze też jej długo nie podejrzewali. Po badaniu RTG wszystko było już jasne, Maciek miał w płucach kilkucentymetrowego guza. Trzeba było szybko reagować, leczenie okazało się niezwykle drogie i przewyższało finansowe możliwości rodziny górala. A jednak, udało się. Choroba, ku zdziwieniu wszystkich, przestała się rozwijać. Zdaniem Maćka, nie bez znaczenia było wsparcie Basi, którą niedawno poślubił i gorąca modlitwa.
Maciek jest przekonany, że gdyby nie pomoc "z góry", dzisiaj byłby dla swoich bliskich tylko wspomnieniem. Przede wszystkim zaleca jednak kochać i wierzyć, że miłość pokona się nawet najgorszą chorobę.