Blisko ludziUsunęłam ciążę, czy mam czuć się winna?

Usunęłam ciążę, czy mam czuć się winna?

- Nie jest dla mnie wzorem dziewczyna, która na pierwszym roku studiów rezygnuje z nauki i leci do byle jakiej pracy, żeby mieć na pieluchy – pisze internautka. Takie stanowisko prezentuje coraz więcej młodych kobiet, dla których aborcja przestaje być tematem tabu. Jakie czynniki wpływają na decyzję o usunięciu ciąży lub podjęciu wyzwania nieplanowanego macierzyństwa? Czy jest możliwe, żeby po przeprowadzonej aborcji nie odczuwać żadnych wyrzutów sumienia?

Usunęłam ciążę, czy mam czuć się winna?
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

18.02.2011 | aktual.: 09.03.2011 23:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

- Nie jest dla mnie wzorem dziewczyna, która na pierwszym roku studiów rezygnuje z nauki i leci do byle jakiej pracy, żeby mieć na pieluchy – pisze internautka. Takie stanowisko prezentuje coraz więcej młodych kobiet, dla których aborcja przestaje być tematem tabu. Jakie czynniki wpływają na decyzję o usunięciu ciąży lub podjęciu wyzwania nieplanowanego macierzyństwa? Czy jest możliwe, żeby po przeprowadzonej aborcji nie odczuwać żadnych wyrzutów sumienia?

W Polsce temat aborcji wywołuje wiele kontrowersji. Często kobiety, które poddają się zabiegowi usunięcia ciąży, są przez społeczeństwo wytykane palcami i uznawane za morderczynie. Chociaż w Polsce istnieje możliwość legalnego usunięcia ciąży w określonych przypadkach, jest to zjawisko marginalne. W 2009 roku na taki zabieg zdecydowało się tylko 538 pań.

Kwitnie za to podziemie aborcyjne. Z oczywistych względów ciężko dokładnie określić skalę tego zjawiska. Szacuje się jednak, iż w Polsce wykonuje się kilkaset takich zabiegów dziennie. Istnieje też możliwość zakupu pigułki wczesnoporonnej w Internecie. W 2009 roku prokurator odmówił wszczęcia postępowania w sprawie działalności holenderskiej organizacji feministycznej, oferującej przez Internet środki do samodzielnego przeprowadzenia aborcji.

Nie ma ciąży, nie ma problemu

- Usunęłam ciążę, ponieważ jestem na studiach. Nie mam teraz czasu ani warunków na dziecko. Chciałabym skończyć edukację, znaleźć dobrą pracę, a dopiero potem zająć się opieką nad potomstwem. Nie czuję wyrzutów sumienia – mówi 20-letnia Angelika (imię zmienione).

Społeczeństwo jest coraz bardziej świadome w kwestiach antykoncepcji i planowania rodziny. Obecnie rodziny wielodzietne należą do rzadkości. Większość par decyduje się na dwójkę lub trójkę dzieci, czasami w ogóle nie planują posiadania potomstwa. Antykoncepcja nie jest jednak niezawodna, zawsze istnieje pewien procent szans na to, że mimo wszystko dojdzie do zapłodnienia. Co wtedy robić?

- Usunęłam ciążę w latach 80. Byłam po trzech porodach i wiedziałam, że jeśli chcę być dobrą matką dla dzieci, które już wydałam na świat, nie mogę pozwolić sobie na następne – mówi Wanda Nowicka, szefowa Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. – Nie chcę wchodzić w szczegóły, każda z nas pragnęłaby tego uniknąć. Ale czasami nie ma innego wyjścia.

Wanda Nowicka z FRKiPR zapewnia, iż jej organizacja nie zachęca kobiet do aborcji. Jej zdaniem problemem nie jest sam zabieg, lecz niechciana ciąża. Twierdzi, iż tak samo politycy nie powinni zajmować się kwestią „usuwać-nie usuwać”, tylko tym, żeby mniej kobiet w ogóle musiało doświadczyć tego dylematu.

Problem społeczny

Jeszcze jakiś czas temu opinia publiczna niemal bez wyjątku potępiała kobiety, które z jakichkolwiek przyczyn zdecydowały się na aborcję. Mówiło się o katastrofalnych skutkach dla psychiki po dokonaniu zabiegu. W mediach przedstawiano liczne przypadki niedoszłych matek, które z powodu swojej decyzji cierpiały jeszcze wiele lat po aborcji.

- Kobiety muszą zaadaptować się do tego, że straciły dziecko, zarówno w swoim ciele, jak i w głowie – mówi psycholog Marlena Trąbińska – Haduch dla Mamazone. – Niektórym przychodzi to bardzo szybko, inne bardzo to przeżywają i wchodzą w proces żałoby po swoim nienarodzonym dziecku. Niejednokrotnie w takich przypadkach jest potrzebna nie tylko standardowa pomoc medyczna, ale również psychologiczna.

Liczne grono przeciwników aborcji z ruchu pro-live, ma bardziej radykalny pogląd na psychiczne skutki aborcji. Mówi się o tak zwanym „syndromie poaborcyjnym”, kiedy kobieta, jak i cała jej rodzina doświadcza całego spektrum negatywnych skutków tej decyzji, łącznie z depresją i stanami lękowymi. Syndrom działa nawet wtedy, kiedy się go nie odczuwa – nazywa się wtedy „żalem patologicznym”. Co więcej, negatywne skutki mogą odezwać się nawet po kilkunastu latach i nie ma od nich ucieczki.

Argumenty zwolenników

Według proaborcyjnej organizacji Women on Waves tylko nieliczny procent kobiet potrzebuje pomocy psychologa po usunięciu ciąży. Można posądzić tę organizację o stronniczość, jednak podobne dane przedstawia Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA). Z badań tej prestiżowej organizacji wynika, iż aborcja nie ma bezpośredniego wpływu na psychikę kobiety.

Według APA dane, które świadczą o występowaniu depresji i stanów lękowych w następstwie aborcji, to wynik niepoprawnie stosowanej metodologii. Badacze twierdzą, iż zwykle w takich badaniach nie prowadziło się rozróżnienia na ciąże usunięte na własne życzenie i pod przymusem. Nie uwzględniano też danych demograficznych, które są bardzo istotne, ponieważ na aborcję często decydują się kobiety ze środowisk patologicznych bądź uzależnione od narkotyków. Jak wiadomo, nałogi i niekorzystne warunki życiowe zwiększają ryzyko depresji.

APA zaznacza też, iż zaburzenia psychiczne często występują u kobiet, które usunęły ciążę ze względu na poważne wady płodu. Twórcy raportu zaznaczają jednak, iż dotyczy to wyłącznie kobiet, które chciały urodzić, a mimo to straciły dziecko. Skutki psychologiczne przypominają wówczas problemy matek doświadczających poronienia.

Kobiety żalą się natomiast na stan polskiej służby zdrowia w tym zakresie. W Polsce aborcja jest dozwolona w niektórych przypadkach, jednak lekarz może odmówić wykonania zabiegu ze względów etycznych. – Wydaje mi się, że często jest tak, że lekarze po prostu oszukują pacjentki – mówi 22-letnia Eliza (imię zmienione). – Kiedyś pękła nam prezerwatywa i postanowiłam pójść po pigułkę 72 po. Jednak lekarz powiedział mi, że nie przepisze mi tabletki, ponieważ jest wierzący, a ja mogę być już w ciąży. Zaproponował też, że chętnie to zrobi, ale po południu, w swoim gabinecie.

Działacze ruchu pro-life odpierają zarzuty. Twierdzą, iż specjalnie zawyża się dane dotyczące ilości przeprowadzanych nielegalnie aborcji, aby w ten sposób spowodować spadek poczucia winy u kobiet. Bo skoro wszyscy to robią, to dlaczego nie ja?

A co z „sumieniem”?

Wielka dyskusja dotyczy aspektów etycznych samej aborcji. Przeciwnicy zabiegów często odwołują się do wartości rodzinnych i religii – większość najważniejszych wyznań potępia usuwanie ciąży i uważa to za równoznaczne z morderstwem. Działacze pro-life przytaczają również wzruszające historie kobiet, które zdecydowały się urodzić pomimo wielu przeciwności losów.

Zwolenniczki aborcji i kobiety, które ją przeprowadziły, powołują się na te same wartości rodzinne, jednak przedstawiają całą sprawę w trochę inny sposób. – Chcę skończyć studia i mieć dobrą pracę. Wtedy ewentualnie zdecyduję się na dziecko. Teraz byłoby pokrzywdzone, z matką, która nie ma środków do życia – mówi Angelika.

Zwolenniczki zabiegów odpierają również argumenty emocjonalne, dotyczące rzekomego spłycenia uczuciowego i bezduszności kobiet dokonujących aborcję. – Bardzo jestem ciekawa, jakim cudem można poświęcić dziecku tyle miłości i uwagi zapieprzając za 1000zł w hipermarkecie po 12 godzin i martwiąc się non stop, że nie masz na podstawowe potrzeby – pisze the quene w odpowiedzi na argument, iż chęć wykształcenia się i zdobycia pozycji zawodowej nie jest powodem do usunięcia ciąży.

W Polsce i na świecie jeszcze przez długi czas będzie trwać dyskusja na temat praktycznych, psychologicznych i etycznych aspektów adopcji.

(sr)

ciążaaborcjarodzina
Komentarze (296)