Walentina Tierieszkowa – pierwsza kobieta w kosmosie
16 czerwca przypada 53. rocznica rozpoczęcia misji pierwszej kobiety w kosmosie. Walentina Tierieszkowa rozpalała wyobraźnię. Jak to się stało, że córka kołchoźników znalazła się na pokładzie statku kosmicznego i dlaczego partia wybrała jej męża?
16.06.2016 | aktual.: 16.06.2016 14:04
Walentina Urodziła się w 1937 roku w małej wsi w ZSRR. Jej ojciec, Władimir Aksionowicz Tierieszkow, był traktorzystą i poległ na fińskim froncie, matka była kołchoźnicą. Walentina jako nastolatka związała się z branżą włókienniczą, ale jej wyobraźnię rozpalały zupełnie inne sprawy. Należała do sekcji spadochronowej lokalnego aeroklubu. Po locie Jurija Gagarina w 1961 roku napisała list, w którym wyraziła nadzieję, że być może ona także poleci kiedyś w kosmos. List zwrócił uwagę komisji wybierającej przyszłych kosmonautów.
- Rosjanie zdecydowali się na to, ponieważ kierowali się planem. Najpierw wyekspediowali pierwsze zwierzę, później kosmonautę mężczyznę, potem kobietę. We wszystkim chcieli być pionierami. Do tematu podeszli kompleksowo - mówi w rozmowie z serwisem WP Kobieta prof. Marek Banaszkiewicz, prezes Polskiej Agencji Kosmicznej.
- Nadawała się do tego jak nikt. Wtedy była jeszcze otwarta, wygadana, umiała uwodzić sekretarzy i pracować z wielkimi kolektywami, a ja byłam typem młodego, naburmuszonego naukowca - wspominała po latach Irina Sołowiowa, która została wybrana na dublerkę Tierieszkowej.
16 czerwca 1963 roku Tierieszkowa rozpoczęła lot na statku Wostok 6, który trwał 2 doby 22 godziny 50 minut i 8 sekund. Przez radio nadawała propagandowe komunikaty: „Gorące pozdrowienia z kosmosu dla wspaniałego leninowskiego Komsomołu, który mnie wychował. Wszystko, co we mnie dobre, zawdzięczam naszej partii”. Wylądowała 19 czerwca 1963 roku po okrążeniu Ziemi 48 razy.
- Kiedy jako mała dziewczynka ze śmiesznymi warkoczykami wracałam ze szkoły, zwykle mówiłam na progu: otóż i jestem w domu! Słowa te wypowiadałam po zakończeniu każdej eskapady do sąsiedniego miasta na zawody spadochronowe. Powtórzyłam je również po powrocie z kosmosu na Ziemię. Różne znaczenia wkładamy w pojęcie dom. I sens jego staje się z czasem coraz szerszy – mówiła później kosmonautka.
Tierieszkowa po zakończeniu misji znakomicie odnalazła się w roli gwiazdy. Wygłaszała sławiące komunizm przemówienia, ruszyła w tournee po świecie. W październiku 1963 roku gościła również w Polsce. Warto dodać, że stała się nawet bohaterką piosenki. „Walentyna, Walentyna, już gwiazd kraina ją dobrze zna. Były kwiaty dla Gagarina, a Walentyna twista ma!” - śpiewał przed laty zespół Filipinki.
W listopadzie 1963 roku Tierieszkowa stanęła na ślubnym kobiercu. Było to zaaranżowane małżeństwo, a „swatką” okazał się Nikita Chruszczow, który stwierdził, że ze względów propagandowych powinna wyjść za kosmonautę. Jedynym do wzięcia był wówczas Andrian Nikołajew.
Ślub stał się wydarzeniem towarzyskim. Panna młoda była ubrana w suknię specjalnie uszytą na tę okazję przez włókniarki z Łodzi, a w ceremonii uczestniczyli najwyżsi dostojnicy i naukowcy. Para doczekała się córki, ale rozstali się po 19 latach małżeństwa. Kolejny mąż kosmonautki zmarł w 1999 roku.
Tierieszkowej nadal sen z powiek spędza marzenie o kolejnej podróży. - Strasznie bym chciała polecieć na Marsa i odkryć, czy tam kiedyś istniało życie. A jeśli istniało, chciałabym się dowiedzieć, jaki kataklizm położył mu kres. Wiem, że z uwagi na ogromną odległość między Ziemią a Marsem nie jest wcale pewne, czy kiedykolwiek wróciłabym na Ziemię, ale wcale mnie to nie przeraża. Taka podróż mogłaby być misją samobójczą, ale jestem na nią gotowa - stwierdziła w jednym z ostatnich wywiadów 79-letnia dziś kosmonautka.
Zobacz także: NASA udostępniła nowy film z sondy New Horizons