Wesele i ślub w czasie żałoby. Trudno podjąć dobrą decyzję
Czasami tuż przed weselem zdarzają się sytuacje, których nie jest w stanie przewidzieć nawet najbardziej doświadczona wedding plannerka. Śmierć bliskich zmienia podejście do imprezy. Zarówno do własnej, jak i cudzej.
30.10.2019 | aktual.: 31.10.2019 07:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Monika pierwszy raz myślała o swoim ślubie jako kilkuletnia dziewczynka. Nie miała wówczas zielonego pojęcia o małżeństwie. Wiedziała jedno – jej wesele będzie jak z bajki. Czas nie zweryfikował jej podejścia. Jako 28-latka wciąż chciała być podczas swojego wielkiego dnia księżniczką. Uroczystość zaplanowana była z 2-letnim wyprzedzeniem. Nic dziwnego, w końcu na najbardziej rozchwytywane lokale trzeba swoje odczekać.
Załamała ją śmierć babci
Miejsce, w którym Monika zaplanowała wesele, właśnie takie było – stylowa stajnia pod Poznaniem. Wszędzie neony i siano w modnym, rustykalnym stylu. 3 miesiące przed ceremonią zdarzyło się coś, czego nawet zatrudniona przez Monikę wedding plannerka nie mogła przewidzieć. 80-letnia babcia przyszłej panny młodej trafiła do szpitala. Diagnoza: zawał serca. Dwa dni później zmarła.
– Byłam załamana. Tydzień wcześniej rozmawiałam z babcią na temat kreacji na ślub. Zdecydowała się na beżową garsonkę w małe groszki. Nie miałyśmy z mamą zielonego pojęcia, w czym ją pochować. W końcu ubrałyśmy babcię dokładnie w tę garsonkę, w której miała się pojawić na przyjęciu. Myślę, że tego by chciała – opowiada Monika.
Po pogrzebie 28-latka musiała zastanowić się nad weselem. Nie wiedziała, co robić. Z jednej strony zabawa była ostatnią rzeczą, na jaką miała ochotę. Z drugiej, miała świadomość start finansowych, jakie wiązałyby się z odwołaniem imprezy. W końcu zdecydowała z narzeczonym, że wesele się odbędzie. Na imprezie postanowili jednak oddać hołd zmarłej babci.
– Na sali, tuż obok naszego miejsca, pozostawiliśmy jedno wolne krzesło. Na stole, zamiast talerzyka, postawiłam zdjęcie babci. Dzięki temu choć w ten symboliczny sposób mogła mi towarzyszyć. Widziałam, że nie wszystkim gościom podobał się ten pomysł, niektórzy byli wyraźnie zniesmaczeni, ale nikt głośno nie krytykował. Chyba nie mieli śmiałości – dodaje Monika.
28-latka nie żałuje swojej decyzji. Ślub 3 miesiące po pogrzebie ukochanej babci mocno odbiegał od tego, co sobie wymarzyła i był dla niej bardzo trudny. Zresztą nie tylko dla niej. Śmierć staruszki przeżyła cała jej rodzina. Mimo tego Monika zalicza imprezę do udanych, bawiła się dobrze. Czuje, że właśnie tego chciałaby jej babcia.
Każdy ma prawo zrezygnować ze ślubu
Katarzyna Kucewicz w rozmowie z WP Kobieta podkreśla, że decyzja o organizowaniu bądź odwołaniu ślubu z powodu straty bliskiej osoby jest niezwykle trudna. Przede wszystkim należy jednak postępować zgodnie z własnym systemem wartości.
– Trzeba pamiętać, że każdy człowiek inaczej przechodzi żałobę. Żałoby nie musimy już manifestować, tak jak kiedyś się to robiło. Jeżeli chcemy, aby wesele się odbyło lub chcemy uczestniczyć w nim jako gość, to nie ma do tego żadnych przeciwwskazań. Nie zmniejsza to w żaden sposób naszego bólu po stracie bliskiej osoby. Wesele nie sprawi, że kochaliśmy kogoś mniej. Nie jest to żaden miernik tego, jak bardzo byliśmy przywiązani do zmarłego – tłumaczy psycholożka.
Kucewicz podkreśla, że coraz więcej osób chce podczas wesela w jakiś sposób upamiętnić zmarłą osobę. Czasami jest to zdjęcie - jak w przypadku Moniki, czasami ołtarzyk, minuta ciszy czy ulubiona piosenka bliskiego. Psycholożka dodaje, że ten pomysł nie musi podobać się każdemu. Ważne, aby państwo młodzi czuli się z tym komfortowo.
– Dobrze jest jednak przedyskutować swoją decyzję z partnerem. Czasami jest tak, że ludzie stawiają drugą połówkę przed faktem. Mówią: "Słuchaj, odwołujemy ślub, bo ja mam żałobę". To nie służy związkowi. Warto porozmawiać, poznać inną perspektywę i dać sobie szansę na wymianę argumentów, a nie podejmować decyzję za kogoś – dodaje Kucewicz.
Świadkowa musiała podjąć ważną decyzję
Pogrzeb bliskiej osoby potrafi pokrzyżować weselne plany nie tylko parze młodej, ale także i gościom. W zeszłym roku Dorota została zaproszona na ślub swojej przyjaciółki. Jej mama chorowała wówczas na raka piersi, jednak 30-latka nie sądziła, że walka z chorobą będzie miała tragiczny finał. Miesiąc przed weselem mama Doroty zmarła.
– Na pogrzebie towarzyszyła mi Iza. Miałam być jej świadkową. Widziała, jak cierpię. Kilka dni później spotkałyśmy się na kawie i sama zaproponowała, że jeśli nie czuję się na siłach, to oczywiście mogą zrezygnować i znajdziemy kogoś na moje miejsce. Byłam bardzo wdzięczna za jej wyrozumiałość, jednak mimo wszystko chciałam jej towarzyszyć w tym ważnym dla niej dniu. Szczególnie że ona również nie miała już mamy, a my znamy się od podstawówki – mówi Dorota.
30-latka nie może jednak powiedzieć, że impreza była udana. Traktowała ją raczej jako przyjacielski obowiązek niż okazję do zabawy. Na parkiecie pojawiła się raz – w trakcie pierwszego tańca pary młodej. – Iza delikatnie wspomniała kilku gościom, że nie jestem w nastroju, więc nikt nie wyciągał mnie na parkiet. Poza tym i tak nie miałam czasu. Jako świadkowa wciąż musiałam coś ogarniać. Salę, pannę młodą, panie z kuchni albo dzieci gości. Nie miałam czasu na nudę i rozmyślania – wspomina.
Kłótnia przyjaciółek
W podobnej sytuacji była Kasia, której dziadek zmarł kilka tygodni przed planowanym ślubem przyjaciółki. 26-latka do dzisiaj wspomina to jako jeden z najtrudniejszych dni w jej życiu. Sama bardzo szybko straciła rodziców. Dziadek był dla niej jak ojciec
– Nie wyobrażałam sobie sytuacji, w której idę na ten ślub. Po pogrzebie leżałam w domu opuchnięta od płaczu, nie miałam siły wstawać z łóżka. Pójście na imprezę w takim stanie i udawanie, że wszystko jest okej, nie wchodziło w grę – opowiada dziś.
Przyjaciółka początkowo nie rozumiała decyzji Kasi. Próbowała przekonać ją, że na weselu chociaż na chwilę rozerwie się i zapomni o problemach. – Kiedy powiedziała, że zachowuje się jak staruszka w żałobie, wstałam i wyszłam z jej domu – wspomina. Panna młoda szybko zrozumiała swój błąd. Wiedziała, że przesadziła. Jeszcze tego samego dnia przyjaciółki spotkały się ponownie i wszystko sobie wytłumaczyły. Później dziewczyna usprawiedliwiała się, że była zestresowana ślubem i nie była w stanie trzeźwo myśleć. Kasia ostatecznie zrezygnowała z uczestnictwa w jej weselu. Pojawiła się jedynie w kościele.
Zdaniem Katarzyny Kucewicz nikogo nie powinno dziwić, jeśli gość odmówi wzięcia udziału w uroczystości. Osoba w żałobie ma do tego pełne prawo. Zarówno bliscy, jak i partner oraz - co najważniejsze - państwo młodzi powinni to zaakceptować.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl