Wesele w listopadzie. "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie?"
Ślub w listopadzie? Plucha za oknem, Zaduszki, nastrój melancholijny. Jedyne, o czym marzymy to zawinięcie się w kocyk z kubkiem gorącego kakao, a nie pójście na wesele. Dodatkowo brak litery "R" w nazwie miesiąca, to już w ogóle mogiła. Kasia i Aleksandra zapomniały o gusłach.
Wbrew pozorom listopad to miesiąc romantyzmu. Sam Mickiewicz nawiązuje w "Dziadach" do tradycji świętej uczty – przygotowywania posiłków dla duchów zmarłych. To nie tylko obrzęd zaduszny, przecież pierwszego mamy bal Wszystkich Świętych. Kasia, Aleksandra i właściciele sal weselnych zadali sobie to pytanie z dramatu najsłynniejszego wieszcza polskiego – "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Co to będzie, co to będzie?". I odpowiedzieli: "Będzie wesele".
"W listopadzie nie wypada brać ślubu"
Kasia zaczęła w zeszłym roku szukać sali weselnej. Za każdym razem słyszała, że najbliższy wolny termin przypada na rok 2021. – Nie pasowało nam to, no bo, ile właściwie można czekać na salę. Pewnego dnia usiadłam z kalendarzem i spojrzałam, że w listopadzie wypada długi weekend. Jak dzwoniłam po salach, to oni z góry podawali mi terminy w okresie od maja do października. Poza sezonem nie proponowali, więc doszłam do wniosku, że zadzwonię raz jeszcze i zapytam o listopad – opowiada kobieta
Okazało się, że wszystkie sale miały w tym miesiącu wolne terminy. Wybrali dom weselny w Okuniewie, bo jest niedaleko Warszawy, w której na co dzień mieszka para młoda. Przyjęcie odbędzie się w sobotę 9 listopada. Goście będą mogli odpocząć po weselu, bo poniedziałek jest wolny ze względu na święto narodowe.
Przyszła panna młoda przyznaje również, że rzeczywiście poza sezonem jest taniej. – Zapłacimy 20 proc. mniej za talerzyk. Tak samo z usługodawcami. Fotograf zaoferował nam 10 proc. zniżki w związku z tym, że impreza odbywa się poza sezonem, więc oszczędziliśmy tutaj 500 złotych. Kolejną zaletą jest to, że wszyscy usługodawcy są wtedy wolni. Jeszcze nie mam fryzjera, ale do kogo nie napisałam, to ma wolny termin – wyjaśnia.
Pytam Kasię, jak rodzina zareagowała na ten niepopularny termin. Odpowiedziała, że wszyscy mówili ze zdziwieniem, dlaczego w listopadzie. Śmieje się, że na szczęście nie miała pytań, czy jest w ciąży, bo ślub zorganizowali w 9 miesięcy. Najtrudniej było przekonać dziadków panny młodej. – Babcia uważała, że nie wypada, bo w listopadzie jest święto zmarłych. Powiedziałam jej, że tak, ale tydzień wcześniej. W internecie wyszukałam, że nie jest to smutny okres, a zbliżający się adwent to nie Wielki Post. Babcia biła się z myślami, ale ostatecznie zrozumiała – opowiada.
Pozostałym gościom wytłumaczyli, że poniedziałek jest wolny i będą mieli więcej czasu, by "dojść do siebie". – Ucieszyła mnie ta informacja. Kilka osób przyjezdnych powiedziało, że zostaną w Warszawie, aby zobaczyć defiladę na 11 listopada i przy okazji pokażą dzieciom Warszawę, bo wcześniej nie mieli okazji. Powiedzieli nawet, że przedłużyli sobie nocleg o dwa dni w hotelu, w którym lokujemy gości – chwali się Kasia.
Zobacz także: Nie dają koperty, a i tak idą na wesele. Ekspert od savoir-vivre'u radzi, jak nie popełnić gafy
Co prawda kobieta obawia się aury listopadowej – szybko robi się ciemno, zimno, szaro. Jednak w tym wszystkim znajduje wiele plusów. Właścicielka na sali powiedziała jej, że jesienią goście lepiej się bawią. Nie uciekają na dwór, bawią się wewnątrz. Łatwiej jest również zorganizować oczepiny i tort, a nawet grupowe zdjęcia.
Wesele w listopadzie jest tańsze
Aleksandra i Michał na wesele w listopadzie zdecydowali się z jednego powodu – finansowego. Ich rodziny uważają, że żenującym jest oszczędzać na najważniejszym dniu w życiu. Twierdzą też, że to nie czas na zabawę. Jak mantrę powtarzają Aleksandrze: listopad to Zaduszki i przygotowania do Bożego Narodzenia, a nie moment na ślub.
– Wywodzimy się z rodzin, w których nigdy się nie przelewało, dlatego postawiliśmy się pobrać w listopadzie. Niby brzydko, zimno, miesiąc bez "r", ale ma to swoją zaletę - nikt inny wtedy nie organizuje wesela, więc jest 2 razy taniej – tłumaczy panna młoda. Woleliby oczywiście wziąć ślub latem, ale najnormalniej w świecie nie stać ich na to. Rodzice panny młodej również kręcą nosem, ale jak Aleksandra pyta, czy dołożą się do wesela w czerwcu bądź sierpniu, to milkną. – Wynajęliśmy przyjemny hotel i spodziewamy się ok. 120 osób. W pełni sezonu nie byłoby to możliwe.
Właściciele sal weselnych – "jak pan każe, tak ja łażę"
Sezon weselny tak naprawdę trwa od kwietnia do października. Domy weselne mają tego świadomość, dlatego starają się zarobić w tym czasie jak najwięcej, aby przetrwać jesienno-zimowy czas. Wydzwoniłam 9 sal weselnych i każdy z właścicieli powiedział mi to samo. Ślub w listopadzie to naprawdę rzadkość. Starają się więc zachęcić niższymi cenami lub atrakcjami, za które goście nie będą musieli zapłacić.
Zobacz także: W kopercie dała 500 złotych. Z wesela wróciła głodna
Na stronie internetowej hotelu Venecia Palace znajdziemy informacę, że za organizację wesela w sobotę zapłacimy od 240 zł/os., natomiast tego samego dnia w listopadzie od 220 zł/os. Właściciel przyznaje, że nawet niższe ceny nie przyciągają, dlatego wtedy skupiają się na organizacji innych imprez rodzinnych, np. urodzin czy rocznic.
Z kolei właściciel Karczmy Człekówka w Kołbieli tłumaczy, że w listopadzie ruch jest znacznie mniejszy. – Wiedząc o tym, że przychodzi taki miesiąc, obsługa może w końcu wziąć urlop. Wtedy szykujemy maszyny do kolejnego sezonu. Natomiast w gastronomii mówi się: "Jak pan każe, tak ja łażę". Jeśli ktoś ma ochotę zrobić wesele w listopadzie, to oczywiście nie odeślemy go z kwitkiem. Ale jedyne, co wtedy dajemy, to bonusy typu stoły wiejskie. Nie obniżamy ceny "talerzyka", bo i tak mamy dobrą cenę na rynku - 180 złotych – mówi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl