Poznała go przez aplikację. Okazało się, że to "salt daddy"
"Sugar daddy" to angielskie określenie na starszego i bardzo majętnego mężczyznę, który spotyka się ze znacznie młodszymi kobietami i rozpieszcza je swoim bogactwem. Z kolei "salt daddy" jest jego przeciwieństwem. Wyjaśniamy, co to dokładnie oznacza.
"Sugar daddy" to dość popularna nazwa, którą młode i piękne kobiety określają starszych i niezwykle bogatych mężczyzn, z którymi się spotykają. Relacje te mają mało wspólnego z romantycznym związkiem, lecz są przeważnie czystym układem, na którym w teorii korzystają obie strony. Jak się okazuje, istnieją nawet specjalne aplikacje, gdzie osoby zainteresowane takim układem mogą się poznać. Do jednej z nich postanowiła się zarejestrować dziennikarka brytyjskiego "Cosmopolitana". Tam odkryła jednak nowy typ mężczyzny określany jako "salt daddy".
Kim jest "salt daddy"?
Dziennikarka przez pierwsze tygodnie od założenia profilu w aplikacji nie zyskała żadnego zainteresowania. Wiadomości od mężczyzn zaczęła dostawać dopiero wtedy, gdy na główne zdjęcie ustawiła takie, które zrobiła sobie na drugi dzień po powiększeniu ust. W ten sposób poznała niejakiego Steve’a, który jednak zaczął wzbudzać w niej wątpliwości. Nie był bowiem typowym przykładem "sugar daddy". Po pierwsze był dość młody, a po drugie wcale nie wyglądał na majętnego. Wtedy reporterka postanowiła zrobić wywiad wśród nieco bardziej doświadczonych użytkowniczek tej aplikacji. Kobiety zdradziły jej, że mężczyzna, z którym umówiła się na randkę, jest prawdopodobnie "salt daddy".
Chodzi o pieniądze, a pieniędzy nie ma
Kobiety szukające swojego "sugar daddy" wiedzą już, że wśród potencjalnych kandydatów pojawia się wiele oszustów, którzy tylko pozują na majętnych. Nazywają ich właśnie "salt daddies". Przykładowo 24-letniej Stacey stosunkowo młody mężczyzna zaproponował, że jeśli zje z nim kolację w Los Angeles, to dostanie za to 20 tys. funtów. Powiedział jej, że jest milionerem, który dorobił się na ropie.
Kobieta po pewnym czasie zgodziła się na tę ofertę. Podczas spotkania mężczyzna odebrał kilka biznesowych telefonów, które wydawały się kobiecie pozowane. W przeciągu następnym tygodni Stacey czekała na pieniądze, lecz nigdy ich nie otrzymała. To doświadczenie podsumowała stwierdzeniem, że już nigdy by się na coś podobnego nie zdecydowała. Wyznała, że w zasadzie dziwnie się czuła, będąc zła za nieotrzymanie od niego "zapłaty" za spotkanie.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl