Władca ożenił się z gwiazdą Hollywood, aby uratować kraj przed bankructwem. Czy szalony plan się powiódł?
Maleńkie Monako, położone na Lazurowym Wybrzeżu, jest obecnie prawdziwą mekką dla miliarderów z całego świata. 70 lat temu państewku groziło jednak bankructwo. Aby ściągnąć bogaczy do swoich włości książę Rainier III postanowił ożenić się z… hollywoodzką gwiazdą. Na liście kandydatek znalazła się nawet Marilyn Monroe. Ostatecznie wybór padł jednak na Grace Kelly.
01.04.2022 15:34
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Początek lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia nie był dobrym okresem dla Monako. A przecież od XIX wieku to niewielkie państewko było istną mekką dla europejskich bogaczy, głównie za sprawą funkcjonujących tam kasyn, ale nie tylko. (…)
Druga żona księcia Alberta I, Alice Heine, z pochodzenia Amerykanka, po ślubie [w 1889 roku] z władcą Monako zamieniła to księstwo w przybytek sztuki przez duże S. Za jej sprawą miejscowa opera zyskała taką renomę, że porównywano ją z mediolańską La Scalą, organizowano w niej olśniewające festiwale wagnerowskie.
Przyczyny problemów Monako
Do Monako przyjeżdżali na gościnne występy francuscy aktorzy, na czele ze słynną Sarah Bernhardt. Częstym gościem był też książę Walii Edward, który przyjeżdżał tam ze swoją kochanką, Lillie Langtry, słynącą ze słabości do gier hazardowych, co więcej, oboje przyjaźnili się z Alice i Albertem.
Matka księcia Edwarda, królowa Wiktoria, nawet gdy przebywała na wypoczynku w pobliskiej Nicei, nie chciała postawić stopy na ziemi księstwa, uznając je za przybytek rozpusty i zepsucia.
Do pogorszenia sytuacji księstwa w latach pięćdziesiątych niewątpliwie przyczynił się Festiwal Filmowy w Cannes organizowany tam od 1946 roku. Za sprawą tego wydarzenia, a zwłaszcza uczestniczących w nim gwiazd, na Lazurowe Wybrzeże ściągały tłumy, co wkrótce zaowocowało popularnością tej części Francji, a co za tym idzie – istnym wysypem luksusowych kurortów na tym terenie.
W ten sposób księstwu wyrosła potężna konkurencja, a turyści zaczęli omijać miniaturowe państewko, co odbiło się zarówno na finansach państwa, jak i na sytuacji jego mieszkańców. Krótko mówiąc, Monako wyszło z mody. Książę gorączkowo myślał, jak zaradzić tej sytuacji.
Porada Arystotelesa Onassisa
Tymczasem w Monako rozgościł się jeden najbogatszych ludzi ówczesnego świata – grecki miliarder Arystoteles Onassis. Podstępnie wykupił większość udziałów w spółce będącej właścicielem monakijskiego kasyna, potem nabył także większość nieruchomości i jego stan posiadania w Monako przewyższył stan posiadania samego księcia.
Na domiar złego w 1954 roku największy bank Monako splajtował, książęcy skarbiec świecił pustkami, a państwo stanęło w obliczu groźby bankructwa.
"Z wyjątkiem monarchy, którego Francuzi traktują jak nieistotnego jegomościa zainteresowanego wyłącznie posiadaniem stałego źródła dochodów, pozwalającego spełniać wszystkie zachcianki, za jedynego prawdziwego władcę Monako należy obecnie uważać Onassisa" – twierdził J. Edgar Hoover już w 1953 roku. Mało tego, pojawiły się nawet żarty, że wkrótce Monte Carlo zostanie przemianowane na Monte Greco…
Tymczasem Rainier postanowił schować dumę do kieszeni i poradzić się greckiego miliardera, jak uratować swoje państwo i co zrobić, żeby do księstwa ponownie przyciągnąć możnych tego świata. Onassis, który z niejednego pieca chleb jadł i odnosił jeden biznesowy sukces za drugim, miał dla niego gotowy plan: Rainier powinien ożenić się z gwiazdą filmową, i to taką z najwyższej półki, jaśniejącą blaskiem w hollywoodzkiej fabryce snów.
Blondwłose piękności
Mało tego, ułożył nawet listę odpowiednich kandydatek, na której znalazły się same blondwłose piękności: Eve Saint Martin, Deborah Kerr oraz najsłynniejsza blondynka wszech czasów – Marilyn Monroe. Ponoć książę opowiadał się za tą ostatnią, a i sama MM poważnie rozważała małżeństwo z Grimaldim.
Zresztą była tak pewna siebie, że nawet oświadczyła, iż owinie go sobie wokół palca w ciągu kilku minut, ale jednocześnie wyrażała się o potencjalnym narzeczonym zbyt poufale, nazywając go "księciuniem Rainierkiem". Grimaldi, kiedy mu o tym doniesiono, uznał to za ewidentny przejaw braku szacunku dla monarchii, wykreślając seksowną Marilyn z listy kandydatek.
Jak widać, nazwisko Grace Kelly, aktorki, która ostatecznie poślubiła Grimaldiego, nawet nie figurowało w sporządzonym przez Onassisa spisie, mimo że była posągowo piękną blondynką, doskonałą amerykańską aktorką, mającą na swym koncie Oscara.
Pierwsze spotkanie Rainiera i Grace Kelly
W 1955 roku Grace przyjechała do Cannes w celu promocji filmu Hitchcocka Złodziej w hotelu, w którym grała główną rolę żeńską, partnerując Cary’emu Grantowi. Była wówczas ulubioną aktorką Hitchcocka, który obsadził ją w swoich doskonałych filmach, mających premierę rok wcześniej: M jak morderstwo oraz Okno na podwórze.
Spotkanie księcia i zjawiskowej Amerykanki zostało zaaranżowane przez dziennikarzy "Paris Match", organizujących sesję zdjęciową w monakijskim pałacu, w której aktorce miał partnerować sam Grimaldi. Grace była jednak bardzo rozczarowana, książęcy gospodarz bowiem się spóźniał.
Miała nawet zamiar wrócić do Cannes, rezygnując ze spotkania z Grimaldim, jawnie łamiącym zasady gościnności, ale kiedy władca Monako w końcu się zjawił, zdecydowała się zostać. I bardzo szybko znalazła się pod urokiem eleganckiego, starszego od niej o sześć lat, wysportowanego księcia o czarnych oczach, pamiątce po przodkach wywodzących się z Genui.
A on, jak na prawdziwego macho przystało, umiał zrobić na urodziwej dziewczynie odpowiednie wrażenie: zabrał ją do miejscowego ogrodu zoologicznego tylko po to, by w jej obecności pogłaskać tygrysa, czym miał dowieść swojej niezwykłej odwagi.
Pierścionek z dziesięciokaratowym brylantem
Potem sprawy potoczyły się błyskawicznie: książę był pod wielkim urokiem Grace, a ona zadurzyła się w nim jak nastolatka. I to mimo że była wówczas związana z Jeanem-Pierre’em Aumontem, który planował się jej oświadczyć pod koniec pobytu Kelly w Cannes. Zanim jednak do tego doszło, Grace zerwała znajomość. A wróciwszy do Stanów, zaczęła regularną korespondencję z Rainierem.
W grudniu tego samego roku cała amerykańska prasa pisała o wizycie księcia Monako w rodzinnym domu Grace Kelly w Filadelfii. Fakt, że władca Monako osobiście pofatygował się do Stanów i odwiedził rodziców aktorki, świadczył o jednym – książę ma poważne zamiary wobec Grace.
Czas pokazał, że nie była to dziennikarska kaczka, władca rzeczywiście poprosił ojca dziewczyny, Johna Kelly’ego, o rękę panny i został przyjęty, a na palcu aktorki zalśnił pierścionek z dziesięciokaratowym brylantem od Cartiera.
Grace promieniała ze szczęścia i zaczęła się przygotowywać do najważniejszej roli w swoim życiu – żony, księżnej i matki. Zanim jednak wcieliła się w nią, zagrała w dwóch ostatnich filmach – Łabędziu w reżyserii Charlesa Vidora oraz Wyższych sferach Charlesa Waltersa u boku Franka Sinatry. Po zakończeniu zdjęć na dobre wzięła rozbrat z kinem.
Panna młoda jak z bajki
Do Monako przybyła na początku kwietnia 1956 roku razem z krewnymi i dobytkiem mieszczącym się w przeszło osiemnastu kufrach. Kiedy schodziła z pokładu statku, została obsypana setkami róż, ale nie był to bynajmniej dowód sympatii poddanych jej męża, ale romantyczne powitanie, jakie zgotował jej rezydujący w księstwie Onassis.
Cywilny ślub Rainiera i Grace odbył się 18 kwietnia 1956 roku w pałacu, następnego dnia w katedrze Świętego Mikołaja wzięli ślub kościelny. Ceremonię okrzyknięto ślubem stulecia i transmitowano w telewizji w wielu krajach, w związku z czym oglądało ją aż trzydzieści milionów osób.
Grace faktycznie wyglądała olśniewająco. Jej ślubną suknię w kolorze kości słoniowej, zaprojektowaną przez Helen Rose, znaną kostiumolog pracującą dla wytwórni filmowej MGM, uszyto ze stuletniej koronki Valenciennes ozdobionej haftem punktowym w róże oraz z jedwabnej tafty ozdobionej tysiącami maleńkich pereł.
Ponieważ stary przesąd głosił, że panna młoda musi mieć na sobie coś niebieskiego, dodano błękitne kokardki, niewidoczne jednak dla postronnych oczu, gdyż ukryto je pod każdą z trzech warstw halki.
Początkowo głowę panny młodej miała zdobić tiara, ale Grace ostatecznie zdecydowała się na czepek inspirowany kostiumem Szekspirowskiej Julii, udekorowany kwiatami pomarańczy. Dopełnieniem ślubnej kreacji był tiulowy welon.
Pan młody wystąpił w mundurze własnego projektu, inspirowanym umundurowaniem armii napoleońskiej, a jego pierś zdobiły liczne ordery – przedmiot kpin obserwatorów. A przecież książę otrzymał je za zasługi wojenne.
Mimo wszystko ubranie Rainiera nie było udane pod względem stylistycznym: złoty szamerunek i epolety, jak również czerwono-biała szarfa w barwach Monako sprawiały, iż przypominał bohatera operetki… W katedrze ceremonię obserwowało sześciuset gości.
Ślub bez gwiazd i Elżbiety II
Pewnym zgrzytem było odrzucenie zaproszenia przez królową Elżbietę II, która nie przyjechała do Monako, uznając, iż na ślubie będzie "za dużo gwiazd". Prywatnie gardziła zarówno samym Rainierem, uważając go za podrzędnego księcia, jak i Grace, uznając ją za hollywoodzką gwiazdkę, która chce wejść do rodziny książęcej, i nie wróżyła ich małżeństwu świetlanej przyszłości.
Ciekawe, co by powiedziała, gdyby jakiś jasnowidz oświadczył jej, że w przyszłości jej własny wnuk również poślubi aktorkę, i to znacznie skromniejszego formatu niż Grace Kelly? Na ceremonii ślubnej nie zabrakło wprawdzie arystokratów, ale niemal wszyscy podzielali zdanie angielskiej królowej. Samą uroczystość uznano wręcz za kpinę ze względu na obecność prasy i reporterów, a urodziwa Grace nie budziła sympatii członków socjety.
Co więcej, mimo obaw Elżbiety II na ślubie znanej hollywoodzkiej aktorki zabrakło aktorskich gwiazd. Do Monako przyjechali jedynie David Niven z żoną, Gloria Swanson i zaprzyjaźniona z Kelly Ava Gardner, ale bez swojego ówczesnego męża – Franka Sinatry, bo para właśnie wszczęła procedury rozwodowe.
Przewidywania Onassisa sprawdziły się co do joty: obecność pięknej Grace u boku księcia Rainiera dodała upadającemu księstwu niezwykłego blasku i… Monako znowu stało się modne.
Osoba księżnej przyciągała tu wielkich tego świata, jak również zwyczajnych turystów. Księstwo wróciło do dawnej świetności, a bogaci przybysze, tak samo jak niegdyś, zostawiali tu miliony dolarów.