Blisko ludziWojna polsko-polska, czyli jak rozmawiać o polityce i się nie pozabijać

Wojna polsko-polska, czyli jak rozmawiać o polityce i się nie pozabijać

Wojna polsko-polska, czyli jak rozmawiać o polityce i się nie pozabijać
Źródło zdjęć: © 123RF
29.03.2019 19:10, aktualizacja: 02.04.2019 10:42

Kasia przestała dzwonić do Marty, bo niemal każda ich rozmowa kończyła się dziką awanturą, małżeństwo Olgi i Janka przechodzi poważny kryzys, a z Andrzejem teściowie zerwali wszelkie kontakty - nie zaprosili go nawet na ostatnie święta Bożego Narodzenia. Z jakiego powodu? Różnic politycznych.

W 2018 roku na zlecenie brytyjskiej telewizji BBC Instytut Ipsos MORI przeprowadził sondaż w 27 państwach. Chodziło o sprawdzenie, w jakim stopniu społeczeństwa w tych krajach są podzielone i co powoduje ewentualne różnice. Wśród badanych krajów, obok Niemiec, Francji, Rosji, Szwecji, Turcji, Wielkiej Brytanii, Kanady, USA, Meksyku i Brazylii znalazła się również Polska.

Zdaniem 76 proc. ankietowanych ze wszystkich państw, społeczeństwo w ich kraju jest podzielone. Najbardziej w Serbii (93 proc.) i Argentynie (92 proc.). Zdaniem aż 84 proc. pytanych o to Polaków w naszym kraju występują poważne tarcia. We wszystkich badanych państwach za największą różnicę wpływającą na podział, uznano poglądy polityczne - tak odpowiedziało 44 proc. ogółu badanych. W Polsce jednak ten odsetek jest zdecydowanie większy, bo poważny rozdźwięk w tej materii jest, zdaniem aż 63 proc. badanych, przyczyną podziału w społeczeństwie.

Przyjaciółki skaczą sobie do gardeł

Zdaniem Kasi, gdyby badanie przeprowadzić dzisiaj, to ten odsetek byłby zdecydowanie wyższy. - Teraz nie można już nie mieć zdania - uważa 31-letnia stylistka. - Albo jesteś po jednej, albo po drugiej stronie barykady. I jeśli nie jesteś po tej samej, to chyba porozumienie nie jest możliwe. Tak było z moją najlepszą przyjaciółką Martą, z którą znamy się od przedszkola. Zawsze wydawało mi się, że to mądra, inteligentna, sensowna kobieta. A tymczasem głosuje na partię, która moim zdaniem niszczy nasz kraj, doprowadza go na skraj Unii Europejskiej i jeszcze powiększa do niebotycznych rozmiarów deficyt budżetowy. A Marta uważa, że w końcu ktoś robi tu porządek, ucina kolesiowskie układy, hamuje przestępczość i korupcję. Nie mamy płaszczyzny porozumienia.

Na początku Kasia i Marta próbowały się przekonywać do swoich racji, zażarcie dyskutowały na argumenty. - Zawsze jednak kończyło się to spięciem, czasem mówiłyśmy sobie przykre słowa - opowiada stylistka. - Próbowałyśmy unikać tematu, ale nie da się nie rozmawiać o tym, czym żyje cały kraj, jak np. zabójstwo prezydenta Gdańska. I gdy tylko zaczynałyśmy, od razu skakałyśmy sobie do gardeł. Konflikt między nami eskalował, a ostatnio to już do siebie prawie w ogóle nie dzwoniłyśmy, o spotkaniach nie było mowy.

- Błąd, który ludzie często popełniają w dyskusji to przeświadczenie, że rozmówcę trzeba do swoich racji przekonać i tylko taką dyskusję można uznać za udaną - uważa psycholożka i psychoterapeutka Agnieszka Paczkowska. - Tymczasem często jest to w ogóle niemożliwe. Bo przecież jeśli mam od wielu lat wyrobiony na coś pogląd, zwłaszcza jeśli dotyczy on świata wartości, kwestii zasadniczych, to niezwykle trudno ulega on jakimkolwiek modyfikacjom. Dlaczego? Ponieważ jest częścią mnie, wynika z mojego wychowania i doświadczenia. Jeśli ktoś wierzy w Boga, to nie da się go w czasie jednej dyskusji przekonać, żeby został ateistą.

Zdaniem psycholożki, dyskusję można uznać za skończoną sukcesem, gdy jej uczestnicy usłyszą to, co pozostałe osoby chcą im powiedzieć. - Usłyszenie oznacza, że przyjmujemy odmienne stanowisko drugiej osoby, że je szanujemy i dopuszczamy do siebie, choć możemy się z nim zupełnie nie zgadzać - uważa terapeutka. - Poza tym taka postawa warta jest przyjęcia nie tylko w dyskusjach o polityce, ale wszystkich innych.

Sprawy "zewnętrzne” zawładnęły życiem

Gdyby Oldze ktoś kilka lat temu powiedział, że przestanie odzywać się do męża z powodu wycinki lasów, odstrzału dzików i przekopu Mierzei Wiślanej, to by pomyślała, że zwariował. Teraz jednak nie może uwierzyć, że facet, za którego wyszła, któremu przysięgała dozgonną miłość i z którym ma dwoje dzieci, okazał się kimś tak zupełnie różnym niż ona.

- Naprawdę nigdy do tej pory nie kłóciliśmy się o rzeczy poważniejsze, a już na pewno nie o takie, które wiążą się z ideologią czy światopoglądem - mówi 44-letnia redaktorka. - A nie jesteśmy przecież młodym małżeństwem, tylko parą z 20-letnim stażem. Tymczasem okazało się, że mój mąż nie widzi nic złego w niszczeniu środowiska naturalnego… A ja zawsze sądziłam, że dobro planety leży mu na sercu.

Janek, 45-letni programista i miłośnik nowych technologii uważa, że Olga przesadza. - We wszystkim trzeba zachować umiar, w wycince drzew czy regulowaniu populacji zwierząt - przekonuje. Tymczasem Olga jest zdania, że zabijając komara doprowadza się do wstrząsów w ekosystemie - ironizuje. - Jednak nie to jest problemem. Najgorsze jest to, że sprawy zewnętrzne, które nas bezpośrednio codziennie nie dotyczą, zdeterminowały nasz życie rodzinne; przecież dzieci są świadkami tych awantur o Mierzeję Wiślaną. Martwi mnie to, że to tak bardzo zawładnęło naszym życiem.

Dwoma plemionami łatwiej sterować

Tymczasem jak wynika z badań przeprowadzonych w 2017 r. przez CBOS, wydarzenia na scenie politycznej z dużym zainteresowaniem śledzi jedynie 17 proc. ankietowanych. Zdecydowaną większość Polaków polityka interesuje "średnio" lub wcale - tak na pytania ankieterów odpowiedziało 45 proc. respondentów, a dalsze 38 proc. stwierdziło, że polityka mało ich obchodzi lub wręcz w ogóle nie jest przedmiotem ich zainteresowania. Skąd zatem takie podziały?

- Bo każdy chce mieć jakieś zdanie w sprawach, o których głośno jest w mediach - uważa Andrzej, socjolog, którego teściowie nie zaprosili na święta, bo nie wyznaje tych samych poglądów, co oni. - Nie ma osoby, która nie ma zdania w sprawie 500+ czy LGBT. A ludziom te sprawy nie kojarzą się z polityką. Poza tym ciekawe, jaki byłby wynik, gdyby te ankiety powtórzyć teraz, na kilka miesięcy przed wyborami. Nie znam domu, w którym obecnie sprawy społeczne, gospodarcze czy polityczne nie byłyby omawiane.

To omawianie skończyło się dla Andrzeja bardzo przykro. Ostatnią Wigilię częściowo spędził w domu sam, bo tylko jego żona z dziećmi dostała zaproszenie na rodzinną kolację od swoich rodziców. Przyczyną był Sąd Najwyższy. Andrzej jest zdania, że zmiany w tej instytucji są konieczne, jego teściowie, że wręcz przeciwnie. I awantura gotowa. - Nie ma płaszczyzny porozumienia - uważa socjolog. - Antagonizmy są bardzo silne, wywołują też ogromne emocje. A moim zdaniem podzielenie Polaków na dwa obozy jest dla polityków korzystne. Łatwiej nad nimi panować, gdy wyrażają skrajne poglądy i targają nimi przy tym silne emocje.

Zakopać topór wojenny

- Jeżeli żyjemy sobie w bezpiecznych okolicznościach, a sytuacja, w której się znajdujemy jest stabilna, pewna i nie wymaga od nas zajmowania stanowiska, to też mniej jesteśmy zradykalizowani w swoich poglądach - uważa psycholożka Agnieszka Paczkowska. - Natomiast jeśli okoliczności wymuszają na nas jasne deklaracje czy decyzje, to chodzimy w koszulkach z napisem np. "Konstytucja” i demonstrujemy na ulicach. To, co się dzieje w polityce, przenosi się na społeczeństwo, a następnie dalej na rodziny. Jeśli walka na górze jest zacięta i bardzo ostra, to odłamki spadają też na nas.

Jak zatem wyjść z tej sytuacji obronną ręką i się nie pozabijać? - Szukać tego, co łączy, a nie dzieli, to przede wszystkim - radzi Agnieszka Paczkowska. - Ale warto też przyjrzeć się bliżej swojej postawie i zastanowić się, dlaczego te czynniki zewnętrzne tak bardzo zradykalizowały nasze poglądy i dlaczego im ulegamy aż w takim stopniu. Bo może się okazać, że ten podział nie dotyka w rzeczywistości wyznawanych przez nas wartości, ale dotyczy konkretnej sytuacji, która jest przyczyną sporu z mężem czy przyjaciółką.

Kasia i Marta postanowiły, że muszą znaleźć kompromis, który pozwoli im ocalić długoletnią przyjaźń. Podjęły decyzję, że nie będą rozmawiały o kwestiach poruszanych w kampaniach wyborczych. - Mamy się wzajemnie pilnować i nie gadać o tym - mówi Kasia. - Jeśli którejś się coś wymsknie, druga ma ją szybko i skutecznie upomnieć. Już jeden spacer mamy za sobą. Znowu nie mogłyśmy się nagadać, mimo że o polityce nie wspomniała żadna z nas ani razu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (276)
Zobacz także