Wspiera kobiety w decydowaniu o sobie. Rebecca Gomperts: "Polski rząd ma je gdzieś".
Dr Rebecca Gomperts jest współzałożycielką "Women on Waves", słynnej organizacji, która domaga się prawa do antykoncepcji, bezpiecznej aborcji i powszechnej edukacji seksualnej dla kobiet na całym świecie. My spotykamy się z nią w Warszawie i pytamy, co sądzi o polskim rządzie, czarnych protestach i obrońcach życia.
Co jest celem pani wizyty w Polsce?
Przyjechałam na zaproszenie partii Razem z serią wykładów i by wspólnie zastanowić się, co można zrobić, by zatrzymać atak na prawa kobiet w Polsce.
Mam na myśli przede wszystkim fakt, że nadal obowiązuje tu jedno z najbardziej restrykcyjnych praw antyaborcyjnych w Europie. Polska to jeden z trzech takich krajów, obok Malty i Irlandii, za to idący w stronę dalszego zaostrzenia ustawy.
Wszędzie indziej trend się odwraca i aborcję traktuje się jak normalną procedurę medyczną dostępną bez ograniczeń. Nawet wspomniana Irlandia, również katolicka, przymierza się do jej zalegalizowania.
Zdaniem naszego rządu i prezydenta pigułki "dzień po" szkodzą zdrowiu kobiet. Chcą je więc ratować.
Jako lekarz medycyny muszę powiedzieć, że to jest kłamstwo. Antykoncepcja awaryjna według dostępnych badań naukowych nie zagraża kobietom. Można przyjąć ją raz czy nawet kilka razy w ciągu paru miesięcy i nic się nie stanie. Z tej przyczyny jest dostępna w aptekach i drogeriach na całym świecie.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł idzie w zaparte. Jeśli więc on walczy o zdrowie kobiet, to o co pani walczy?
Walczę, by wynikiem wprowadzenia ograniczeń nie było to, że kobiety uboższe czy z regionów bardziej izolowanych straciły dostęp do tabletki "dzień po". Żeby nie musiały czekać dwa tygodnie na wizytę lekarską, kiedy powinny przyjąć tę antykoncepcję w ciągu 3 dni od niezabezpieczonego stosunku. To ograniczenie wydaje się małe, ale tak naprawdę będzie miało ogromny wpływ na ich życie, bo te bogatsze w razie problemu wyjadą do Czech albo Niemiec (żeby dokonać aborcji - przyp. red.). Biedniejsze zostaną same, bez żadnego wyjścia.
Dlaczego w ogóle ktoś chce decydować za kobiety, skąd bierze się ta potrzeba?
Gdybyśmy znali odpowiedź na to pytanie, mielibyśmy też środki i narzędzia, aby coś z tym faktycznie zrobić. Pamiętajmy, że kobiety w naszej kulturze mogą głosować tak naprawdę dopiero od 100 lat.
Kiedy myśli pani o zrywie Polek, co pani czuje?
Martwię się. Najbardziej tym, że polski rząd ma ten kobiecy opór totalnie w du…, mówiąc szczerze. Co roku w Polsce według statystyk dokonuje się 744 aborcji. W kraju, który ma 38 mln mieszkańców.
W Holandii z 16 mln mieszkańców i najniższą liczbą aborcji wśród krajów rozwiniętych tych zabiegów jest rok rocznie 30 tys. Więc nawet jeśli Polska ma przeciętną średnią europejską taką jak Niemcy, to oznacza, że przeprowadza się tu 50 tys. nielegalnych aborcji. Bo istnieją lekarze, którzy po godzinach za horrendalne pieniądze wykonują je w prywatnych gabinetach.
Do czego pani zmierza?
Women on Web (internetowa część organizacji Women od Waves - red.) w ciągu miesiąca otrzymuje od Polek tysiąc maili z prośbą o pomoc. I to są prośby o pomoc przy medycznej aborcji. A zaraz dojdą do tego wiadomości o receptę na antykoncepcję awaryjną.
*Polki bardzo różnią się od kobiet z innych rejonów świata? *
Kontekst w każdym kraju jest nieco inny. Jeśli chodzi o Polki, to zgłasza się do nas mnóstwo ofiar gwałtów, które pomimo faktu że mogą poddać się aborcji legalnie, nie są w stanie się o nią doprosić. Z kolei kobiety bez ubezpieczenia w Wlk. Brytanii nie stać na zabieg za 500 funtów. Te historie łączy więc bieda i desperacja. Więcej niż połowa spośród nich regularnie stosowała antykoncepcję i zabezpieczała się przed niechcianą ciążą. Ponad połowa jest już matkami.
Jak wyglądałby pani zdaniem idealny świat dla kobiet?
Według mnie idealny świat to świat, w którym mają bezpłatny i swobodny dostęp do antykoncepcji, tak aby maksymalnie zapobiegać niechcianym ciążom. To świat, w którym mają także dostęp do bezpłatnej i rzetelnej opieki nad dziećmi, by sytuacja życiowa w żaden sposób nie zmuszała ich do terminacji ciąży, jeżeli jedynym powodem są czynniki ekonomiczne. W takim świecie nie byłoby mniej ani więcej aborcji niż obecnie, ale rządziłyby wolność, świadomość i odpowiedzialność.
A co z osobami, które są chore psychicznie albo niepełnosprawne umysłowo? Im też dałaby pani taką wolność?
Istnieją tacy, którzy twierdzą, że chorym trzeba zapewniać antykoncepcję. Ja nie jestem tego pewna. Uważam, że każdy w takim zakresie, w jakim może, powinien móc decydować o swoim życiu. I ta decyzja również rozciąga się na prawa reprodukcyjne. A inną rzeczą, o której należy pamiętać, rysując obraz idealnego świata, to to, że aborcja i kwestie reprodukcyjne wpisują się w dużo szerszy kontekst sprawiedliwości społecznej. Nie wolno zapominać np. o urlopach ojcowskich, by opieka nad dziećmi nie spadała tylko na barki kobiet.
Życie w demokratycznym państwie zakłada poszanowanie praw innego człowieka, jego opinii, jego światopoglądu, nawet jeśli różni się od naszego. Nie chcesz aborcji, to jej sobie nie rób, ale nie zabraniaj jej innym.