"Wstydzę się otyłego syna". Szczere wyznanie matki
"Tłumaczymy mu, walczymy, a on potrafi w szkole prosić kolegów o pieniądze na słodycze" - pisze zdesperowana matka. Nie wie co robić, żeby jej walka o zdrowie syna przestała przypominać syzyfową pracę.
Jej syn dojada po kątach, a choć do szkoły daje pozytywne śniadanie, to ciągle kupuje słodycze. A kilogramy na wadze drastycznie rosną. Od kiedy rodzice przestali dawać mu kieszonkowe, on zaczął zadłużać się u kolegów.
- Dużo biega z kolegami, ale co z tego, jak u kolegów podjada - pisze matka na forum portalu Kafeteria. - Jakiś czas nie puszczałam go samego na dwór, trochę schudł. Ale przecież nie będę go więziła w domu. Syn ma 12 lat. Dla mnie to tragedia, jak patrzę na jego drugi podbródek. Wstyd mi, że to mój syn...
Kobieta podkreśla, że zarówno ona, jak i jej mąż i córka są szczupli. Wszyscy odżywiają się podobnie, a syn miał nawet robione badania by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Lekarze zgodnie stwierdzili, że dziecko tyje po prostu od nadmiaru kalorii.
Zobacz też: Wesela i komunie. Projektantka o modowych wpadkach Polek
- Gdybym w domu nie gotowała, miałabym do siebie pretensje. Ale wszyscy jemy to samo oprócz niego. Był czas, że siedział przy stole i ryczał, bo surówki nie zje. Teraz zawsze kładę mu na talerz, a nie ruszy. To już nie jest mały chłopiec. A nawet nie wiecie, jak mi wstyd było, gdy matka jednego z kolegów kazała mi oddać pieniądze, które syn pożyczył. Dzisiaj miałam wolne, nie wiedział, chciałam mu zrobić niespodziankę. A on wrócił do domu z kolega, hot dogiem w łapie i chipsami. Kolega miał kasę, to postawił. Ja już nie mam siły do niego. Lekarz mu tłumaczył i myślałam, że jak obcy wytłumaczy, to się przejmie. A gdzie tam! Wydarł się tylko na mnie, że się czepiam i że wszyscy koledzy tak jedzą, i on chce normalnie żyć - dodaje kobieta.
Matka nie wie co robić, żeby zapanować nad nawykami żywieniowymi swojego dziecka. Choć inne osoby doradzają jej rozmowę, ona tłumaczy, że to nic nie daje. Nie zmusi dziecka, które jest już nastolatkiem, do jedzenia sałaty, jeśli ono nie chce nawet usiąść przy stole.
- Wstyd mi, bo patrzą na nas jako rodziców jako wyrodnych. Ze tuczymy dziecko. A on idzie do kolegi i prosi go o jedzenie. Tez mi wtedy wstyd. To nie jest mały chłopczyk. Nie chce jeść normalnie jak my, woli tłustego hot doga z budki - podsumowuje.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Spotkaliście się z podobnym problemem? Prześlijcie nam swoje historie przez dziejesie.wp.pl